Nikogo cała ta komisja śledcza ds. wyłudzeń VAT nie obchodzi. Jej pracami zajmują się czasem dla rozrywki, a czasem dla zabicia czasu dziennikarze. Media publiczne oczywiście jej działania relacjonują, ale nie można się temu dziwić – je interesuje akurat prawda ekranu.
Czasem jednak politycy na jedno posiedzenie komisji czekają jak na gwiazdkę. Tak było w ostatni poniedziałek – zeznania składał Donald Tusk, więc wszyscy liczyli na prezenty. Ten jednak nie przywiózł nic Grzegorzowi Schetynie (poza kilkoma ciepłymi słowami, że nadal może rządzić w PO) ani tym bardziej Jarosławowi Kaczyńskiemu. Przesłuchanie przebiegło – jak to zwykle przy okazji komisji śledczej – z mniejszymi lub większymi uszczypliwościami. Ale by taki polityczny ping-pong mógł być ciekawy, to muszą grać zawodnicy prezentujący podobny poziom – a posłowie śledczy nie byli zbyt wymagającym rywalem dla byłego premiera.
Tusk nie dał się złapać na pytanie o to, czy wiedział, na której kupce w sekretariacie wicedyrektora departamentu w Ministerstwie Finansów leży raport Izby Lordów, do którego obsesyjnie powraca szef komisji Marcin Horała. Nie przyznał też, że obsadził niekompetentnymi ludźmi stanowiska ministra finansów i szefa ABW. Nie zeznał także, że o karuzelach vatowskich rozmawiał z rodziną przy niedzielnym rosole. Nie wyjął honorowej legitymacji członka mafii vatowskiej i nie wyjawił, gdzie jest zakopane 250 mld zł. Co gorsza, nie umiał też powiedzieć, w ilu kopertach zmieściłaby się ta suma przy założeniu, że do każdej włożymy 50 tys. zł.©℗
*tekst naszpikowany jest ironią, kpiną i żartem
Reklama

Nagroda dla Bartka Godusławskiego

Miło nam poinformować, że Bartek Godusławski otrzymał Nagrodę Dziennikarską im. Mariana Krzaka, przyznawaną przez Związek Banków Polskich, za „ konsekwencję we wnikliwym prezentowaniu tematyki bankowo-finansowej w sposób obiektywny, rzetelny i wiarygodny”.