W komentarzu do piątkowej decyzji niemieckiego regulatora spółka, która jest operatorem gazociągu Nord Stream 2, poinformowała, że czeka na oficjalne otrzymanie decyzji. "Rozważymy dalsze działania na rzecz ochrony naszych praw, w tym apelację od tej decyzji w sądach niemieckich" - oświadczyła spółka. Zaznaczyła, że ma miesiąc na odwołanie się od postanowienia BNetzA.

Spółka, należąca do rosyjskiego Gazpromu, zaznaczyła, że odrzucenie wniosku o wyłączenie budowanego gazociągu spod unijnej dyrektywy gazowej uważa za przejaw dyskryminacyjnego charakteru zmienionej dyrektywy.

Operator magistrali zapewnił ponadto, że decyzja BNetzA nie wpłynie na ukończenie Nord Stream 2.

Niemiecki regulator poinformował w piątek, że wniosek o wyłączenie spod prawa unijnego tej części gazociągu, która przebiega przez wody terytorialne Niemiec, został odrzucony. BNetzA wyjaśniła, że warunkiem wyłączenia projektu spod dyrektywy UE było zrealizowanie go do 23 maja 2019 roku. W przypadku Nord Stream 2 warunek ten nie został spełniony.

Reklama

Pod koniec grudnia 2019 r. prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę o budżecie Pentagonu na rok 2020. Zapisano w niej m.in. sankcje wobec firm budujących Nord Stream 2. Z Bałtyku odpłynęły w grudniu specjalistyczne jednostki szwajcarskiej firmy Allseas, które pracowały przy układaniu rur po dnie morskim. Gazprom zapowiedział, że strona rosyjska samodzielnie dokończy budowę.

Z Moskwy Anna Wróbel

>>> Czytaj też: Nord Stream 2 nie będzie wyłączony spod prawa UE. Jest decyzja niemieckiego regulatora