Atrakcyjność Stanów Zjednoczonych jako bezpiecznego i solidnego miejsca do inwestowania przez zagraniczne firmy była jedną z najważniejszych sił napędowych wzrostu gospodarczego USA w ciągu ostatnich kilku dekad. Jednak zdaniem ekspertów z ONZ w bieżącym roku, podobnie jak w poprzednim, nie będzie dobrego klimatu dla napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Stanów Zjednoczonych i innych wysoko rozwiniętych krajów. Do problemów jakie nastręcza pandemia Sars-CoV-2 eksperci dołożyli rosnąca niepewność gospodarczą na całym świecie.

Gdzie się podziali zagraniczni inwestorzy?

Odpływ zagranicznego kapitału rozpoczął się już w 2016 roku. Izolacjonistyczna polityka handlowa byłego prezydenta Donalda Trumpa przełożyła się na gwałtowne wstrzymanie napływu zagranicznego kapitału, zwłaszcza tego z Chin.

Reklama

Według danych opublikowanych przez ONZ w zeszłym roku po raz pierwszy w historii wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Chinach była wyższa niż w USA. W 2020 roku firmy z obcym kapitałem zainwestowały w Stanach Zjednoczonych o 49 proc. mniej, czyli tylko 134 miliardy dolarów. Natomiast bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Chinach wzrosły o 4 proc. i wyniosły 163 miliardów dolarów. Obecnie Państwo Środka jest największym na świecie odbiorcą inwestycji zagranicznych.

Zdaniem autorów raportu ONZ ubiegłoroczne ograniczenia w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych w USA był najbardziej widoczne w handlu hurtowym, usługach finansowych i produkcji. Wartość międzynarodowych fuzji, przejęć wraz ze sprzedażą amerykańskich aktywów inwestorom zagranicznym spadła o 41 proc.

W czasie gdy inne gospodarki kurczyły się, Chiny chwaliły się wzrostami na poziomie 2,3 proc. Pekin narzucił całemu krajowi bardzo rygorystyczne zasady walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i uruchomił setki miliardów dolarów przeznaczonych na duże projekty infrastrukturalne, które napędziły wzrost gospodarczy.

Kto zyskał, kto stracił?

Kolejnym krajem, który w ostatnich latach zanotował wzrost bezpośrednich inwestycji zagranicznych są Indie. Jeszcze w 2014 roku wynosiły one mniej niż 25 miliardów dolarów. W zeszłym roku ich wartość ONZ oszacował na kwotę 57 miliardów dolarów. Nowa indyjska polityka gospodarcza została oparta na dwóch filarach. Z jednej strony umożliwiono takim globalnym markom jak Ikea otwieranie nowych sklepów. Z drugiej zaś realizowana jest zapoczątkowana przez premiera Narendra Modiego kampania „Make in India”. Jej celem jest zwiększenie krajowej bazy produkcyjnej. Dzięki temu bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Indiach wzrosły w 2020 roku o 13 proc.

Większość światowych gospodarek zarejestrowała gwałtowny odpływ obcego kapitału ze swoich rynków. I tak bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Wielkiej Brytanii i we Włoszech spadły o prawie 100 proc. W Rosji aktywność zagranicznych inwestorów spadła o 96 proc., w Niemczech o 61 proc., a Brazylii o 50 proc. Podobnie było w Australii, Francji, Kanadzie i Indonezji, które również zarejestrowały dwucyfrowe spadki w tej dziedzinie. Generalnie z danych ONZ wynika jasno, że w 2020 roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne zmniejszyły się o 42 proc. do najniższego poziomu od lat 90. i były o 30 proc. niższe od najniższego poziomu osiągniętego podczas światowego kryzysu finansowego w latach 2008-2009.