W ostatnich 30 latach Polska przeszła długą drogę: na początku lat 90. ministrem przemysłu był Tadeusz Syryjczyk, według którego „najlepszą polityką przemysłową był brak polityki przemysłowej”, zaś w 2015 r. na stanowisku szefa resortu rozwoju stanął Mateusz Morawiecki, który wcześniej, jeszcze jako prezes BZ WBK, deklarował, że musimy „wspomagać firmy mające szansę na międzynarodową karierę”.
Przyjęty przez rząd w lutym 2016 r. zarys planu Morawieckiego miał być rodzimym odpowiednikiem kompleksowej polityki przemysłowej, którą prowadziła chociażby Korea Południowa w czasie dwóch dekad dynamicznego rozwoju (1960–1980). Rok później projekt ten ubrano w konkrety i stworzono Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w skrócie SOR – proszę nie mylić ze szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Choć może zbieżność tych akronimów ma jednak sens, w końcu rządowy SOR, według zamierzeń autorów, miał uratować naszą gospodarkę.
Ale ostatnio o strategii zrobiło się cicho. Rządzący po raz kolejny mówią wyłącznie o transferach pieniężnych, zaś ambitne cele przemysłowe wstydliwie schowano do szuflad. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że kierownictwo polityczne PiS o SOR po prostu zapomniało.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP
Reklama