Ugrupowanie Roberta Biedronia proponuje wiele prospołecznych rozwiązań. By je sfinansować, trzeba będzie podnieść podatki. Ale o tym w programie wiosny nie ma ani słowa.
Niezwykle szybko pojawiła się Wiosna w tym roku – 3 lutego jej nadejście obwieścił Robert Biedroń. Tak jak wiosna oznacza odżycie przyrody po zbyt długiej zimie, tak Wiosna ma oznaczać odrodzenie się polskiej polityki po zdecydowanie zbyt długiej zimnej wojnie PO-PiS.
Robert Biedroń przez kilka ostatnich miesięcy jeździł po kraju, konsultując postulaty programowe swojego ruchu, więc pomysłów ma co niemiara. Przeplatają się wśród nich konkretne z bardzo ogólnymi, realistyczne z mało realnymi. Możemy wątpić, czy ugrupowanie mogące liczyć według sondaży na ok. 10 proc. poparcia trwale zmieni standardy naszej polityki, jednak może wprowadzić do debaty publicznej przynajmniej kilka ważnych tematów.
Ostatecznie jednak głównym problemem Biedronia może się okazać nie to, co w programie swojej partii zapisał, lecz to, czego w nim nie ma.

Ryzykowny eksperyment

Reklama
W rozdziale programu pt. „Godna praca” Wiosna proponuje podniesienie, i to już w przyszłym roku, płacy minimalnej do 2,7 tys. zł brutto (obecnie wynosi 2250 zł). To zdecydowanie krok propracowniczy – ale czy nie za daleko idący? Już obecnie płaca minimalna przeliczona na euro jest jedną z najwyższych w naszym regionie, a licząc parytetem siły nabywczej, wyprzedzamy również część krajów południa Europy (Grecję, Portugalię), stajac na równi z Hiszpanią. Podniesienie jej do poziomu 2,7 tys. zł zrówna nas ze Słowenią – dołączymy pod tym względem do czołówki państw Europy.
Biedroń chciałby również, by od 2028 r. płaca minimalna zawsze wynosiła 60 proc. średniego wynagrodzenia. Nie znam żadnego kraju Europy, w którym istnieje podobne rozwiązanie; nawet związki zawodowe (OPZZ oraz Solidarność) postulują podniesienie płacy minimalnej do połowy średniego wynagrodzenia, a więc Wiosna zdecydowanie je przebija. Owszem, są w Europie dwa kraje – Luksemburg i Węgry – z płacą minimalną na poziomie 60 proc., ale mediany, a nie średniej. Polska również jest w tym zestawieniu wysoko, bo na czwartym miejscu (ponad 50 proc. mediany; u nas mediana płac jest o ok. 1 tys. niższa od średniej krajowej). Jeśli więc ludzie Biedronia po prostu się pomylili i chodziło im o 60 proc. mediany, to wtedy polska płaca minimalna będzie co prawda najwyższa w Europie w stosunku do krajowych zarobków, ale mieszcząca się w normie. Jeśli rzeczywiście chcą ją podnieść do 60 proc. średniej krajowej, to będzie to rozwiązanie niewystępujące nigdzie na kontynencie.