Basen, stacja paliw, sklep spożywczy – jednostki samorządu terytorialnego coraz chętniej angażują się w działalność gospodarczą. Często jednak przekraczają granicę między tym, co zgodnie z prawem mogą zrobić dla wspólnego dobra, a tym, co już jest ingerencją w rynek. Eksperci przestrzegają: nie na wszystko można sobie pozwolić, choć przepisy są niejasne i słabo egzekwowane.

Zaburzają rynek, ale z korzyścią dla mieszkańców

„Na otwartej dzisiaj Miejskiej Stacji Paliw: ON 0,42 zł tańszy, PB95 tańsze o 0,40 zł niż na innych stacjach w Stalowej Woli” – poinformował 20 marca 2019 r. na Twitterze prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny. I dodał, że dzień ten jest dniem długo wyczekiwanej odwilży i zmiany reguł gry na rynku cen paliw. A wszystko po to – co podkreślił Nadbereżny – by mieszkańcy mogli zaoszczędzić. Skarżyli się bowiem na drogie paliwo. W odpowiedzi gmina otworzyła swoją stację: ograniczyła marże, uzyskała dobre warunki od dostawcy – Orlenu. I w efekcie jest taniej. Planowane są kolejne gminne inwestycje. Ale czy to zgodne z prawem? Tu pojawiają się wątpliwości. Zdaniem większości prawników Stalowa Wola poszła o krok za daleko. Bo choć w słusznej sprawie, ograniczyła możliwości działania prywatnego biznesu. Tworzy konkurencję na rynku, którym nie powinna się interesować. Bo przecież paliwo nie jest towarem pierwszej potrzeby. A gmina, zakładając własną stację, zaburzyła prawa popytu i podaży.
Podstawowym celem jednostek samorządu terytorialnego nie może być prowadzenie działalności gospodarczej, lecz wykonywanie powierzonych im zadań publicznych. Prowadzenie działalności gospodarczej stanowi do tego jedynie dodatek.
Podobnych przypadków w całej Polsce jest więcej. Gminy prowadzą hale targowe, płatne parkingi, zarzadzają kinami, budują baseny oraz tworzą spółki remontujące drogi. Niektóre zaczynają prowadzić działalność deweloperską – nabywają działki, by je potem sprzedawać z zyskiem. W przytłaczającej większości przypadków nie chodzi o zarobek samorządu, lecz o lepsze warunki do życia dla obywateli. Statystycznie polskie gminy więcej wydają, niż zarabiają. Gdy więc nawet coś uszczkną, najczęściej od razu przeznaczają na zaspokajanie potrzeb mieszkańców. Co jednak nie zmienia faktu, że działania te są w świetle prawa kontrowersyjne. Dlatego pojawia się pytanie: czy należy ograniczyć działalność samorządów, czy może lepiej byłoby zmienić prawo?
Reklama
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w Tygodniku Gazeta Prawna