17 lat temu, po wybuchu afery Lwa Rywina, mówiono, że pan, szef publicznej telewizji, należał do grupy trzymającej władzę. Teraz rzeczywiście jest pan w takiej grupie – bo został pan posłem. Czuje pan satysfakcję z powrotu do życia publicznego?
Trudno jej nie odczuwać. W okręgu toruńsko-włocławsko-grudziądzkim, bo tu startowałem, zagłosowało na mnie 14 tys. wyborców.
Czyli był pan typowym spadochroniarzem.
Nie widzę w tym nic złego. To powszechna praktyka wszystkich ugrupowań.
Reklama
To prawda.
Nieważne, czy kot jest biały, czy czarny, ważne, żeby myszy łowił. Zawodnik – w futbolu czy w polityce – ma być po prostu skuteczny. Wielokrotnie mówiłem, że mam związki z wieloma regionami: urodziłem się na Podkarpaciu, mieszkam pod Warszawą, od lat jestem związany z Dolnym Śląskiem, a teraz zostałem posłem na Sejm z Pomorza i Kujaw. I jestem z tego dumny. A wracając do poprzednich pytań: grupa to po prostu konstrukcja polityczno–gazetowa, która okazała się niezwykle trwała. Ale jest też fałszywa. Opowieści o grupie nie zakończyły się postawieniem komukolwiek zarzutów ani aktem oskarżenia.
Lew Rywin został skazany.
Ale za co? Za płatną protekcję.
Dokładnie za pomoc w płatnej protekcji. I Sąd Najwyższy uznał, że Rywin działał w czyimś imieniu.
Tak dokładnie tego nie śledziłem, by cytować uzasadnienie wyroku tej czy innej instancji. Ale to nie jest ważne. Fakty, o których Rywin opowiadał, specjalnie się nie potwierdziły. Zwłaszcza te dotyczące grupy. Gdyby pan sięgnął po jedyny namacalny dowód, bo reszta to spekulacje i pomówienia, nagranie rozmowy Rywina z Adamem Michnikiem, to tam moje nazwisko pada w takim kontekście, że Kwiatkowski nie jest członkiem grupy trzymającej władzę. Rywin rozmawiał ze mną o ustawie medialnej – i to jest prawdą. Ja wtedy byłem prezesem TVP i nic w tym dziwnego, że ze mną rozmawiał. Z prezesem Agory Rywin też rozmawiał. Co on dalej kombinował, to już jego sprawa. Ale to prehistoria.
Warto ją odświeżyć, jako że pan właśnie został posłem. A jak pan skomentuje to, że Aleksandra Jakubowska, dawna lwica lewicy, stała się publicystką prawicowego portalu wPolityce.pl?
Pani Jakubowska ma prawo do swoich poglądów. A te ewoluowały pod wpływem jej życiowych doświadczeń.
Nie uważa pan za chichot historii tego, że w tym samym medium publikują dziś jeden z posłów komisji Rywina Jan Rokita i przesłuchiwana przez niego Aleksandra Jakubowska, która też miała należeć do grupy?
Pan, zdaje się, widzi aferę Rywina jako jakiś punkt zwrotny. A to była po prostu zwykła polityczna naparzanka – prawica i prywatne media wykorzystały okazję do dołożenia rządzącej wówczas lewicy, która nie potrafiła się bronić. Tyle. Tych afer o niebo poważniejszych i w tamtym czasie, i później było mnóstwo.