Na niespełna tydzień przed wyborami prezydenckimi Rafał Trzaskowski minimalnie wygrywa w II turze z Andrzejem Duda – wynika z najnowszego sondażu United Surveys przygotowanego dla DGP i RMF FM. Kandydat KO może liczyć na 46,9Œproc. poparcia, podczas gdy obecnie urzędujący prezydent na 45,8 proc. W naszym poprzednim sondażu z 29 maja różnica była również minimalna, tyle że ze wskazaniem na Andrzeja Dudę. W I turze urzędujący prezydent wyprzedza Trzaskowskiego. Sondażowe podium zamyka Szymon Hołownia z wynikiem 8,6 proc., który nieznacznie wyprzedził Władysława Kosiniaka- -Kamysza (8 proc.). Na dalszych miejscach znaleźli się Krzysztof Bosak (5,4 proc.) i Robert Biedroń (2,2 proc.).
Jak tłumaczy Marcin Duma z United Surveys, dobry wynik Rafała Trzaskowskiego to efekt przepływu do niego w II turze wyborców opozycyjnych, w tym także części głosujących na Krzysztofa Bosaka. – Około jednej trzeciej to wyborcy antysystemowi, dla których ważniejsze jest, by Duda nie został prezydentem, niż to, by został nim Trzaskowski – mówi Duma. Sondażowa zapowiedź wyników II tury pokazuje, że obaj kandydaci będą blisko siebie, a różnica jest w okolicach błędu statystycznego badania.
Wyniki I tury pokazują stabilizację poparcia głównych kandydatów. Rezultaty Dudy i Trzaskowskiego są zbliżone do tych, jakie uzyskały w wyborach parlamentarnych ugrupowania będące ich bezpośrednim zapleczem, czyli PiS i KO. Możliwe, że obaj kandydaci osiągnęli już swój maksymalny pułap w I turze, a o wynikach II tury zdecyduje to, na ile skłonią do głosowania na siebie wyborców pozostałych kandydatów lub zniechęcą ich do głosowania na rywala.
PiS oczekuje, że w I turze Andrzej Duda zdobędzie bezpieczną przewagę. Sztabowcy liczą, że sondaże nie pokazują w pełni poparcia dla Dudy, zwłaszcza na prowincji. – Nadal możliwe są trzy wyjścia: wygrana w I turze, w II lub przegrana w II – mówi osoba z otoczenia Andrzeja Dudy. Dlatego pojawiają się pomysły takie, jak ogłoszony przez MSWiA konkurs na wozy strażackie dla gmin w każdym województwie, w których będzie największa frekwencja.
Reklama
PiS liczy na wyprawę Andrzeja Dudy do USA w tym tygodniu. Oprócz efektów dotyczących wojska czy inwestycji (czytaj tekst poniżej), wizyta ma dodatkowy aspekt. Tego dnia na placu Czerwonym odbędzie się przełożona defilada z okazji zakończenia II wojny światowej. Pierwotnie 9 maja Trump miał być w Moskwie. Teraz będzie gościł polskiego prezydenta, a to może dać Dudzie dodatkowe punkty. Na mobilizację elektoratu prezydenta ma działać także bezpośrednia krytyka kandydata KO przez samego prezydenta czy prominentnych polityków PiS, jak Mateusz Morawiecki.
Na tendencje sondażowe z coraz większym optymizmem patrzą sztabowcy Rafała Trzaskowskiego. Powodem do zadowolenia jest zwłaszcza przewidywany wynik kandydata KO w II turze. Ale, jak słyszymy, cel jest taki, by w I turze przebić barierę 30 proc. głosów.
W tym tygodniu Trzaskowski ma odwiedzić dwa ostatnie regiony ze swojej kampanijnej trasy – woj. lubelskie i podkarpackie, czyli te mało mu sprzyjające (zwłaszcza ten drugi). – Główny przekaz ma się opierać na nawoływaniu do odbudowania wspólnoty w kraju, którą PiS przeciął toporem. Trochę w klimacie słynnego już listu do sympatyków PiS, w którym Rafał przekonywał, że nie jest ich wrogiem – mówi nam współpracownik Trzaskowskiego.
W ostatnim czasie sztab mocno pracował nad ociepleniem wizerunku kandydata KO. Bardziej eksponowano jego rodzinę, w mediach pojawiły się wywiady z Trzaskowskim i jego żoną. Nie uniknięto jednak wpadek, jak np. w sprawie głosowania nad obniżeniem wieku emerytalnego (Trzaskowski twierdził początkowo, że cztery lata temu nie był jeszcze posłem, potem się okazało, że był i głosował „przeciw”). Omyłkę szybko sprostował i zapewnił, że wyciągnął wnioski z tamtej sytuacji, podtrzymując, że jako prezydent zawetuje każdą ustawę podwyższającą wiek emerytalny. Mimo to Andrzej Duda błyskawicznie wykorzystał okazję i ostro skrytykował rywala.
Równolegle do kampanii trwają przygotowania do niedzielnych wyborów. Opozycja bała się, że możliwość wprowadzenia wyłącznie głosowania korespondencyjnego na danym terenie zostanie wykorzystane instrumentalnie przez rządzących (gdyby np. wprowadzono to w którymś z większych miast, gdzie Rafał Trzaskowski ma przewagę). Państwowa Komisja Wyborcza, na wniosek ministra zdrowia, wprowadziła głosowanie „kopertowe” jedynie w dwóch gminach w Polsce – w Baranowie (Wielkopolska) i Marklowicach (Śląsk).

Wyższa kwota wolna byłaby lepsza

Gdyby zamiast rozszerzania programu 500 plus zrealizowano jedną z najważniejszych obietnic wyborczych Andrzeja Dudy z kampanii 2015 r., czyli podniesienie kwoty wolnej do 8000 zł dla wszystkich – to najbardziej skorzystaliby na tym najubożsi, przy zbliżonych kosztach dla finansów publicznych. To główny wniosek z publikowanego dziś raportu Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, w którym ekonomiści rozliczają urzędującego prezydenta z realizacji jego zapowiedzi zmian w podatkach i świadczeniach.
Autorzy opracowania zwracają uwagę, że pierwszą obietnicę – wprowadzenia 500 plus – udało się zrealizować z nawiązką, bo w 2019 r. program został rozszerzony i dziś obejmuje wszystkie dzieci, niezależnie od wysokości dochodów w rodzinie. W ten sposób, zwraca uwagę CenEA, kosztem ponad 19 mld zł rocznie dofinansowano rodziny, które tego nie zawsze potrzebowały. Jak wyliczają autorzy raportu zaledwie 6,1 proc. tej kwoty trafia do najuboższych 10 proc. gospodarstw domowych, a niemal jedna trzecia zasila budżety 20 proc. gospodarstw o najwyższych dochodach.
Tymczasem na podniesieniu kwoty wolnej do 8000 zł najubożsi skorzystaliby bardziej. Z 20,4 mld zł rocznie, jakie by ono kosztowało, 14,7 proc. trafiłoby do 20 proc. najbiedniejszych gospodarstw domowych, a 21,7 proc. do 20 proc. najbogatszych. Gdyby podzielić gospodarstwa domowe pod względem wielkości osiąganego dochodu na grupy po 10 proc. całości każda (tzw. grupy decylowe), to najbardziej jaskrawe różnice widać w trzech najniższych (najbiedniejszych). Rozszerzenie 500 plus zwiększa ich dochody o 0,7 proc, 1,6 proc. i 2,2 proc. A kwota wolna w wysokości 8000 zł podniosłaby je o 2,7 proc., 3,4 proc. i 3,3 proc. ©℗
Marek Chądzyński