Pytany w RMF FM m.in., czy czeka nas "powolny, częściowy lockdown", Gliński odpowiedział, że "nie, nie chcielibyśmy lockdownu". Zaznaczył przy tym, że lockdown w pierwszej połowie roku był potrzebny, bo "nie znaliśmy jeszcze zupełnie zagrożenia".

"W tej chwili troszeczkę lepiej to zagrożenie rozpoznajemy. Po drugie koszty takiego lockdownu, jak się okazuje, są znacznie większe niż korzyści z niego wynikające, w tym sensie że skutki lockdownu uniemożliwią nam, krótko mówiąc, inwestowanie w ochronę zdrowia" - powiedział wicepremier.

"My jednak przewidujemy, że te obostrzenia, które zostały wprowadzone w sobotę, będą jeszcze wprowadzane w czwartek, spowodują, że za tydzień, 10 dni, dwa tygodnie, powinniśmy mieć jakąś stabilizację trwałą" - dodał Gliński.

Reklama

Mówiąco lockdownie stwierdził, że "to nie jest rozwiązanie, które w jakikolwiek sposób pomoże w perspektywie dwóch, trzech miesięcy poradzenie sobie z epidemią". "My wtedy (w pierwszej połowie roku - PAP) musieliśmy to zrobić, ponieważ system zdrowia, system zabezpieczanie nie był przygotowany, nie mieliśmy maseczek, testów, laboratoriów, cały świat tego nie miał" - zaznaczył.

Dopytywany w części internetowej wywiadu o nowe obostrzenia, wicepremier powiedział, że "będą regulacje dotyczące godzin dla seniorów w sklepach". Zaapelował o spokój. "Państwo polskie działa" - stwierdził Gliński.

Pytany był też o pomysł dotyczący zamykania cmentarzy 1 listopada. "Apelujemy o dyscyplinę indywidualną. W Polsce na 1 listopada cmentarzy zamknąć nie możemy, natomiast apelujemy także do samorządów o większą ilość transportu zbiorowego" - powiedział.

Ministerstwo Zdrowia przekazało w poniedziałek informację o 4394 nowych zakażeniach koronawirusem. Zmarło 35 chorych. Łącznie od początku epidemii w Polsce stwierdzono 130 210 zakażeń i 3039 zgonów.

Zgodnie z zapowiedzią z soboty, od czwartku 15 października, mają zacząć obowiązywać w sklepach, aptekach, drogeriach "godziny dla seniorów" od godz. 10.00 do 12.00.