Podczas największej fali demonstracji związanych z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego zaostrzenia prawa aborcyjnego kościoły w Warszawie były zabezpieczane m.in. przez Żandarmerię Wojskową. Szpalery żołnierzy w czerwonych beretach można było zobaczyć na placu Trzech Krzyży i na Krakowskim Przedmieściu. Jak udało nam się ustalić w dwóch niezależnych źródłach, na szczeblu politycznym rozważano, by pójść krok dalej. I do zabezpieczenia demonstracji wysłać żołnierzy Obrony Terytorialnej. – Takie pomysły były – mówi jeden z naszych rozmówców znający kulisy sprawy.
Ich źródłem było otoczenie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka (to jemu, a nie Sztabowi Generalnemu, podlega OT). Mimo dobrych relacji szefa MON z Nowogrodzką pomysł nie zyskał aprobaty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który jest również wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo.
Niewykluczone, że powodem były kontrowersje, które wywołało wyprowadzenie na ulice Warszawy Żandarmerii Wojskowej. Tak jej obecność na strajku kobiet wyjaśniał kilka tygodni temu na łamach DGP wiceminister obrony Marcin Ociepa: – Jest różnica między wspólnymi patrolami z policją i ochroną miejsc publicznych, co często miało miejsce w przeszłości, a zabezpieczeniem manifestacji. Żandarmi nie towarzyszyli przemieszczającym się manifestantom, nie byli też wyposażeni w sprzęt używany do zabezpieczenia manifestacji – tłumaczył polityk Porozumienia.
Treść całego artykułu można przeczytać w czwartkowym wydaniu DGP.
Reklama