"Kiedy Moskwa się burzy, regiony zwykle pozostają obojętne i na odwrót; ale nie tym razem" - wskazuje komentator niezależnego wydania.

Według publicysty "Nowej Gaziety", "ludzie wyszli na ulice nie tylko na rzecz uwolnienia Aleksieja Nawalnego, ale również dlatego, że nie widzą innych sposobów żądania sprawiedliwości tam, gdzie nie ma ani sprawiedliwego sądu, ani wyborów".

Nawiązując do nazwy rosyjskiej partii rządzącej, Jedna Rosja, "Nowaja Gazieta" ocenia, że 23 stycznia "na ulicach stała +inna Jedna Rosja+". Jest to - jak dodaje - "ruch, w którym mieszkańcy Moskwy i miast powiatowych nareszcie znaleźli wspólne interesy: rządy prawa, osobiste bezpieczeństwo dla wszystkich i zakończenie korupcji".

Reklama

Jednak w Rosji rozpoczął się również - zdaniem niezależnego wydania - "scenariusz białoruski", bowiem nie cofną się już ani protestujący, ani funkcjonariusze struktur siłowych. "Rozwinięciem tego scenariusza z pewnością staną się nowe sprawy karne (...) i nowe protesty" - prognozuje "Nowaja Gazieta".

Zdaniem komentatora do uwolnienia Nawalnego "jest jeszcze bardzo daleko", bowiem wymagałoby to, aby w demonstracjach brało udział tylu ludzi, ile ogląda w internecie publikowane przez opozycjonistę materiały śledcze. "Jednak jeden cel akcji 23 stycznia, jak się wydaje, został osiągnięty: scenariusz, w ramach którego zdrowie Nawalnego raptownie się w więzieniu pogorszy, wygląda teraz pochopnie" - podsumowuje "Nowaja Gazieta".