Z Szymonem Hołownią rozmawiają Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak
Aborcja nie jest chyba najbardziej komfortowym tematem dla Szymona Hołowni i jego ruchu?
Nie znam politycznego ruchu, może poza Lewicą, który wewnątrz miałby w tej sprawie jednolite zdanie. W Zjednoczonej Prawicy ścierają się zwolennicy całkowitego zakazu ze zwolennikami kompromisu z 1993 r. W PO są trzy różne poglądy. U nas jest jak w Polsce: przychodzimy z różnych światów, mamy różne doświadczenia. W sprawach światopoglądowych nie będzie u nas dyscypliny. Zgadzamy się jednak wszyscy co do jednego: Jarosław Kaczyński pokazał środkowy palec milionom Polek i Polaków, upokorzył nas, ogłaszając się panem naszych sumień, pchając się z butami w najbardziej dramatyczne ludzkie sytuacje. Mdli mnie, gdy patrzę na samozadowolenie politycznych „obrońców życia”. Oni nie mają moralnego prawa do odzywania się w tej kwestii. Naszymi pieniędzmi sponsorują tępą propagandę albo sasinady, a nie znaleźli ich na realne wsparcie osób, które stają przed niekorzystnym wynikiem badania prenatalnego, tych, które dziś wychowują niepełnosprawne dziecko. Trzeba im przypominać cytat o faryzeizmie tych, którzy „wkładają na ludzi ciężary nie do uniesienia, sami palcem ich nie dotykając'? Państwo nie ma prawa wysyłać prokuratora, by zmuszał ludzi do heroizmu.
PiS obiecuje pomoc dla kobiet opiekujących się niepełnosprawnym dzieckiem…
Reklama
Sędzia Leon Kieres w zdaniu odrębnym precyzyjnie pokazał, jak działa po pięciu latach rządów PiS jego wsparcie: jednorazowa wypłata 4 tys. zł i basta. Pomoc psychologa? W 2019 r. 100 konsultacji w skali kraju. W czterech województwach w 2019 r. w ogóle ich nie udzielano. Hospicja perinatalne świadczyły opiekę w sumie 477 dzieciom. 80–90 proc. całej pomocy koncentruje się tylko w dwóch województwach, a w pięciu takich hospicjów nie ma. W 2019 r. zmarło 2,3 tys. dzieci spełniających kryteria opisane w ustawie o przerywaniu ciąży. Wniosek? Realne wsparcie uzyskała zdecydowana mniejszość rodzin, w których do tego doszło. Dziś kobiety słyszą „nigdy nie będziesz szła sama” na manifestacjach, a one to powinny słyszeć od państwa.
Dane Ministerstwa Zdrowia mówią o 1116 legalnych aborcjach przeprowadzonych w naszym kraju w 2019 r. To dużo?
W porównaniu do czego? Po tym wyroku statystyka legalnych aborcji spadnie, wzrośnie za to skala ludzkich tragedii. Już teraz docierają do nas sygnały o wycofywaniu się kobiet z badań prenatalnych w placówkach publicznej ochrony zdrowia. Boją się, że gdy USG wyjdzie źle, państwowy system uniemożliwi im decyzję o przerwaniu ciąży np. za granicą. Część z nich nie zrobi tych badań, wychodząc z założenia, że skoro nie ma wyboru, to lepiej nie wiedzieć. A to oznacza mniej szans na perinatalne leczenie dziecka. Skutkiem wyroku będzie też zmniejszenie dzietności – i tak już dramatycznie niskiej. Jak się próbuje promować cywilizację życia poprzez stawanie z batem nad głowami ludzi, kończy się to tym, że jest mniej życia, więcej cierpienia i śmierci.
Swoje poglądy w sprawie aborcji określa pan jako „konserwatywne”.
Bo takie są. Nie zmieniłem ich. Zmieniłem perspektywę. Aborcja nigdy nie jest dla mnie OK. Ale po pierwsze, uważam, że mam moralne prawo przekonywać innych wyłącznie postawą, nigdy przymusem, po drugie – mój światopogląd to jeszcze nie prawo. Prawo to coś, co muszę ustalić z ludźmi o innych światopoglądach, bo ono obowiązuje nas wszystkich. Kaczyńskiego i Przyłębską odsyłam do św. Tomasza, który wyraźnie pisał o zagrożeniach płynących z przemocowego przekładania własnych, najgłębszych przekonań nad prawo stanowione.
Kompromis aborcyjny obowiązywał prawie 30 lat. Teraz wajchę odchylono na prawo. Która perspektywa finalnie przeważy – lewicowa, centrowa czy prawicowa?
Nie wiem. Wiem, co trzeba zrobić teraz: uchwalić w tym Sejmie jeszcze raz stan prawny z 1993 r. Oczywiście, że on nie był idealny. Wszyscy zgadzaliśmy się co do tego, że się na niego nie zgadzamy. Tylko na to było nas w tej sprawie stać.
Treść całego wywiadu można przeczytać w piątkowym wydaniu DGP i na eDGP.