W Badenii-Wirtembergii wybory wygrała partia Zielonych. Wywodzący się z niej premier tego landu Winfried Kretschmann będzie sprawował swoją funkcję przez trzecią kadencję. W Nadrenii-Palatynacie wygrała Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) z premier Malu Dreyer.

Komentatorzy niemieckich mediów podkreślają, że wielkim przegranym są chadecy z CDU.

"To trudny początek roku wyborczego dla Unii. W obu krajach związkowych CDU musi pogodzić się z ogromnymi stratami" - pisze portal tygodnika "Die Zeit". Według niego, lider CDU w Nadrenii-Palatynacie Christian Baldauf przypisał historycznie zły wynik swojej partii skandalowi z handlem maseczkami, w który uwikłani byli politycy chadeccy.

"Der Spiegel" zwraca uwagę, że straty CDU w niedzielnych wyborach "byłyby jeszcze większe w obu krajach, gdyby odsetek głosów oddanych korespondencyjnie nie był tak duży". Jak zauważa tygodnik ci, którzy oddali głos korespondencyjnie "nie mogli podczas głosowania w niedzielę wyrazić swojego gniewu z powodu sprawy maseczek", a także wysuwanych wobec deputowanego CDU zarzutów o przyjmowanie pieniędzy za lobbing na rzecz Azerbejdżanu.

Reklama

"W rzeczywistości partia Armina Lascheta (przewodniczącego CDU) boryka się z problemami, których nie można przeoczyć. Kierowany przez Unię rząd federalny ponosi porażkę w kwestii szczepień. Ich ludzie okazują się być chciwymi handlarzami maseczkami. Dwóch dżentelmenów ubiega się o stanowisko kanclerza. A teraz wybory w Moguncji i Stuttgarcie idą tak źle, że można się zastanawiać, gdzie ten upadek może się zakończyć. Na sześć miesięcy przed wyborami do Bundestagu CDU/CSU wydaje się tak zdezorientowana, wręcz tak pusta, że nawet SPD i FDP (Wolna Partia Demokratyczna) odzyskały nieco wiary w siebie. A to już naprawdę coś mówi" - komentuje "Der Spiegel".

"Sueddeutsche Zeitung" nie sądzi jednak, by wyniki niedzielnych głosowań można było dokładnie przełożyć na przyszłe wyniki wyborów do Bundestagu. "W wyborach landowych ludzie odkładają czasem na bok swoje podstawowe przekonania, jeśli bardziej przemawiają do nich członkowie partii, której w rzeczywistości nie preferują. Dlatego też Zieloni i SPD utrzymują się przy władzy w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie. Jeśli jednak chodzi o rząd federalny, głęboko zakorzenione fundamentalne przekonania pozostają dominujące" - pisze dziennik.

Sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak za główny powód porażki kandydatów swojej partii uważa sposób zarządzania kryzysem związanym z epidemią Covid-19. W poniedziałkowym porannym programie telewizji ARD powiedział, że sposób radzenia sobie z epidemią musi się poprawić zarówno na poziomie federalnym, jak i landowym. "Obecna sytuacja pandemiczna przygnębia ludzi" - podkreślił Ziemiak.

W Badenii-Wirtembergii Zieloni wygrali z dużą przewagą, zdobywając 32,6 proc. głosów (niewielki wzrost wobec poprzednich wyborów w 2016 roku), podczas gdy CDU, ich dotychczasowy koalicjant, poniosła straty i uzyskała tylko 24 proc. (w 2016 roku było to 27 proc.).

W Nadrenii-Palatynacie socjaldemokraci zdobyli 35,7 proc. głosów i wyraźnie wyprzedzili CDU, która dostała 27,7 proc. poparcia (w 2016 roku - 31,8 proc.).

Krótko przed wyborami ujawniono, że dwóch chadeckich deputowanych do Bundestagu w czasie pandemii pobrało wysokie prowizje za pośrednictwo w handlu maseczkami ochronnymi; pojawiły się podejrzenia o korupcję. Obaj posłowie opuścili szeregi swoich partii - CDU i CSU, dodatkowo jeden zrezygnował z mandatu ze skutkiem natychmiastowym, a drugi zapowiedział, że jesienią nie będzie kandydować do parlamentu.

Niedzielne wybory to początek roku wyborczego w Niemczech, którego kulminacją będą wybory do Bundestagu we wrześniu. Kolejne wybory do parlamentów krajów związkowych odbędą się w czerwcu w Saksonii-Anhalt oraz we wrześniu w Berlinie, Meklemburgii-Pomorzu Przednim i w Turyngii.