Najbardziej przełomowe ws. Amber Gold było ustalenie przez ABW, że w skarbcu banku BGŻ nie ma złota; moje działania w marcu, kwietniu 2012 r. rozpoczęły faktyczną działalność ABW ws. Amber Gold - powiedział w środę przed sejmową komisją śledczą szef ABW w latach 2008-2013 Krzysztof Bondaryk.

Bondaryk mówił, że po raz pierwszy dowiedział się o sprawie Amber Gold w marcu 2012 r., gdy doszły do niego informacje o zamiarze powstania nowej, zależnej od Amber Gold, linii lotniczej OLT Express, która miała rozpocząć działalność od 1 kwietnia 2012 r. Jak dodał, w kwietniu otrzymał informacje, ale "były one powierzchowne i niezadowalające", dlatego polecił delegaturze stołecznej ABW pogłębić informacje.

"W maju 2012 r. delegaturze stołecznej ABW udało się stwierdzić, że nie ma złota, czyli to, co publicznie było oferowane klientom - inwestycje oparte o certyfikat, o złoto, handel, kursy złota, czy zyski z tzw. lokat w złoto - prawdopodobnie jest oszustwem" - powiedział b. szef ABW.

Bondaryk powiedział, że najbardziej przełomowe w sprawie Amber Gold było ustalenie przez ABW, że w skarbcu banku BGŻ nie ma złota, które miało należeć do tej spółki. Pytany przez Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15), co uważa za największy sukces ABW w kontekście afery Amber Gold Bondaryk odpowiedział: "przede wszystkim stwierdzenie, że nie ma złota".

"Od trzech lat działała instytucja finansowa, parabank, który przedstawiał inwestycje w złoto. Niektórzy inwestorzy potwierdzali swoje zyski z działalności Amber Gold, nie było pokrzywdzonych, którzy zgłaszaliby problem oszustwa, który zdominuje późniejsze procesowe działania i stwierdzenie, że mamy pewność, iż nie ma złota, implikuje dalsze działania" - zaznaczył Bondaryk.

Reklama

"Gdyby od początku było jasne, że nie ma złota, cała inwestycja tzw. Amber Gold nie miałaby sensu, złudzenie, że jest złoto było głównym atutem Marcina P. i Amber Gold" - dodał. Stąd to ustalenie ABW - podkreślił - "było przełomowe". "Bo spowodowało aktywne działanie prokuratury" - mówił Bondaryk.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała o informację przedstawioną Sejmowi w 2012 r. przez ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego nt. Amber Gold. Przewodnicząca komisji chciała wiedzieć, na jakiej podstawie w sierpniu 2012 r. Cichocki powiedział, że ABW zajmuje się sprawą od marca 2012 r., chociaż bez wątpienia pierwsze działania były w sierpniu 2011 roku.

Bondaryk podkreślił, że w 2012 r. ABW przygotowała kalendarium działań Agencji ws. Amber Gold "Przygotowując to kalendarium uznałem, że moje działania w marcu i kwietniu rozpoczęły faktyczna działalność ABW w tej sprawie, bo szef Agencji przesądził o zajęciu się tą sprawą" - powiedział.

Wassermann oceniła jednak, że wprowadzono posłów i opinię publiczną w błąd. "W tym kalendarium jest informacja, że ABW weszła w posiadanie (informacji) i zaczęła działania w marcu 2012 r., a to jest po prostu nieprawda" - podkreśliła.

Bondaryk stwierdził, że Wassermann mówi nieprawdę. Przewodnicząca komisji spytała, czy kwestionuje on fakt m.in., że w 2011 r,. w Gdańsku powstały notatki i pozyskano pierwsze informacje "wyprzedzające", że powstanie linia lotnicza OLT w "celu przestępczym". Pytała też, czy kwestionuje fakt, że w 2011 ABW wiedziała, że szef Amber Gold Marcin P. jest wielokrotnie karany, czy kwestionuje, że ABW miała informacje, że Amber Gold jest "na czarnej liście" nadzoru finansowego i według KNF prowadzi działalność parabankową.

Według Bondaryka, były to informacje jednoźródłowe, niepotwierdzone, niezweryfikowane. "Z mojej inicjatywy ABW zaczęła zajmować się intensywnie OLT, a także Amber Gold i wyjaśnieniem, czy rzeczywiście mamy do czynienia z podejrzeniem przestępstwa, oszustwem czy mamy do czynienia z biznesem" - powiedział.

Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał b.szefa ABW, jakie były okoliczności zawiadomienia przez bank BGŻ stołecznej delegatury ABW w dniu 15 maja 2012 roku o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefów Amber Gold.

Bondaryk wyjaśnił, że formalnie ABW nie miało tytułu prawnego, by sprawdzić, czy w skarbcu BGŻ jest złoto, które miało być zabezpieczeniem lokat Amber Gold. Zadaniem stołecznej delegatury ABW było zatem "znalezienie drogi prawnej", by bank mógł poinformować Agencję o zawartości skarbca.

"Bank znalazł drogę prawną i stwierdził, że tam złota nie ma, o czym poinformował ABW stosownym zawiadomieniem o przestępstwie" - mówił były szef ABW. Celem takiego działania Agencji, dodał, było przerwanie działalności przestępczej i "zmuszenie prokuratury do działania".

Bondaryk powiedział, że po dwóch rozmowach z prokuratorem generalnym miał nadzieję, że prokuratura intensywnie razem z ABW zajmie się tym tematem. "Spodziewałem się, przynajmniej tak liczyłem na to, że w ciągu dwóch miesięcy zlikwidujemy ten problem" - zaznaczył. Podkreślił, że celem ABW było szybkie działanie i Agencja starała się bardzo mocno współpracować z prokuraturą.

"My byliśmy przygotowani do szybkich realizacji i zabezpieczenia materiałów procesowych, ze strony prokuratury niestety był ciągły, nie chcę powiedzieć, jakaś obstrukcja, ale generalnie stawiano terminy bardziej odległe" - mówił Bondaryk.

Dlatego, jak dodał, po interwencjach dyrektorów ABW zdecydował się na kolejną interwencję i spotkanie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. "Chodziło o kwestię skutecznego przerwania działalności przestępczej" - podkreślił Bondaryk.

"Skutkiem tej interwencji była narada w Prokuraturze Generalnej z udziałem prokuratorów z Gdańska i funkcjonariuszy ABW w kontekście realizacyjnym" - dodał. Podkreślił, że prokurator jest decydujący dla postępowania i dla realizacji działań. "Nacisk ze strony Agencji i tak był bardzo mocny, można powiedzieć na granicy dopuszczalności" - mówił.

Jak ocenił nie było właściwych kontroli skarbowych. Dodał, że nie ma wiedzy, żeby był układ w rozumieniu świata przestępczego. Na pewno inercja aparatu skarbowego i prokuratury w tej sprawie była - mówił Bondaryk pytany, czy w Trójmieście działał układ, który roztoczył parasol nad szefem Amber Gold Marcinem P.

Bondaryk dodał, że Komisja Nadzoru Finansowego, wpisując Amber Gold na listę ostrzeżeń publicznych, nie poinformowała Agencji o tym, że ta spółka może być zagrożeniem. Jak mówił, jedną z hipotez na temat Amber Gold było, że szef tej spółki Marcin P. był "słupem", nie udało się jednak ustalić, kto za nim stał.

Wassermann dopytywała, co zatem ABW udało się ustalić w sprawie Amber Gold. Bondaryk zastrzegał, że on znał sprawę od wiosny 2012 roku, bo wcześniejsze notatki funkcjonariuszy nie wyszły poza niski szczebel, bo ich zwierzchnicy uznawali, że nie jest to sprawa dla ABW.

"Udało nam się określić przepływy finansowe, udało nam się przerwać działalność przestępczą i na tyle ile zostało zabezpieczyć mienie, w tym złoto" - powiedział b. szef ABW.

Przyznał, że Agencja początkowo przeszacowała liczbę poszkodowanych w aferze, wskazując na kilkadziesiąt tysięcy, nie doszacowała natomiast strat finansowych, bo szacowała je na 25 milionów zł. "Było więcej pieniędzy, natomiast mniej pokrzywdzonych" - dodał.

Bondaryk mówił także o notatce do najważniejszych osób w państwie. 24 maja 2012 r. Bondaryk wysłał notatkę m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.

"Kontekst sytuacji był taki, że należało poinformować najwyższe władze w kraju o możliwości zaistnienia tego oszustwa, które by skutkowało z jednej strony bankructwem linii OLT, także w trakcie Euro oraz dużymi kosztami społecznymi" - powiedział.

Posłowie dopytywali też, z kim z adresatów notatki Bondaryk osobiście rozmawiał i czego oczekiwał po poszczególnych instytucjach. Bondaryk odpowiedział, że rozmawiał z szefem MSW Jackiem Cichockim i ministrem finansów Jackiem Rostowskim, natomiast z ministrem transportu Sławomirem Nowakiem i szefem KNF Andrzejem Jakubiakiem - nie. W oddzielnym trybie rozmawiał też z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.

Jarosław Krajewski (PiS) pytał, czy świadek pamięta zainteresowanie ówczesnego premiera Donalda Tuska sprawą Amber Gold przed 24 maja 2012 roku. "Nie miałem takiego sygnału" - odpowiedział Bondaryk.

Posłowie pytali też, czy Tusk interesował się sprawą z uwagi na współpracę jego syna Michała z liniami lotniczymi OLT Express. Bondaryk odparł, że ten wątek się nie pojawiał, a ABW we wczesnym etapie nie wiedziała o pracy Michała Tuska dla OLT.

Wiceprzewodniczący komisji Tomasz Rzymkowski(Kukiz'15) pytał, skąd świadek dowiedział się o współpracy Michała Tuska z liniami OLT Express.

Bondaryk odparł, że "z tego co pamięta taką wiedzę pozyskał z działań służbowych" od jednego z dyrektorów ABW. "Na pewno była to wiedza, która była uzyskana w pakiecie informacji związanych z zagrożeniem wycieku oraz prowokacjami, które pan Marcin P. próbował wykonać wobec Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i opinii publicznej z użyciem faktu, że zatrudniał na umowę zlecenie pana Michała Tuska. Było to prawdopodobnie na początku sierpnia (2012 r.)" - powiedział.

Bondaryk ocenił, że Marcin P. pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego próbował skierować zainteresowanie medialne na Michała Tuska w celu skompromitowania aparatu państwowego.

Stanisław Pięta (PiS) pytał Bondaryka, czy czuje się odpowiedzialny "za tak długie" funkcjonowanie Amber Gold i czy ma sobie coś do zarzucenia.

Świadek ocenił, że można było szybciej prowadzić czynności śledcze. "Niewątpliwie mam pretensje do siebie, że jednak nie zdecydowaliśmy się, zgodnie z sugestią prokuratora generalnego, na prowadzenie sprawy w Warszawie, może wtedy byłoby łatwiej ją prowadzić poprzez wydziały śledcze delegatury stołecznej, ale z drugie strony delegatura gdańska była na miejscu i tam wydział śledczy również był doświadczony, a zastępca dyrektora był długoletnim funkcjonariuszem pionu śledczego" - powiedział.

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.

>>> Czytaj też: Polacy wracają? "Times": Spadek liczby pracowników z Europy Wschodniej na Wyspach jest rekordowy