"W kontekście tej sprawy bardziej należałoby się zastanowić nad resocjalizacją, kwestią traktowania osób z niepełnosprawnością intelektualną czy chorujących psychicznie w więzieniach: co się z nimi dzieje w trakcie odbywania kary, co się z nimi dzieje po odbywaniu kary, nie jestem przekonany, czy ta dyskusja nt. samego podwyższania kar to jest akurat ta właściwa ścieżka" - ocenił w niedzielę na antenie Radia Zet Bodnar.

Rządowy projekt nowelizacji Kodeksu karnego oraz niektórych innych ustaw przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości przewiduje podniesienie górnej granicy kary terminowego pozbawienia wolności do 30 lat, wydłużenie okresu przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat oraz zaostrzenie kar za przestępstwa o charakterze seksualnym wobec dzieci. Jak wskazano w uzasadnieniu projektu, "zasadniczym założeniem, które legło u podstaw prac nad projektem zmian Kodeksu karnego, była potrzeba wzmocnienia ochrony prawnokarnej w zakresie czynów godzących w tak fundamentalne dobra prawne jak życie i zdrowie człowieka, wolność seksualna czy własność".

Według resortu, obecny stan prawny nie zapewnia wystarczających narzędzi dla ograniczenia przestępczości i zabezpieczenia istotnych wartości społecznych.

Na pytanie, czy wysoka kara wpływa na zmniejszenie się liczby przestępstw, rzecznik praw obywatelskich odpowiedział: "to co jest najważniejsze, to nie tyle wysokość kary, co raczej nieuchronność". "Mamy obszar życia, gdzie prokuratura nie działa sprawnie; sprawcy popełniają różne przestępstwa, czyny zabronione, a nie grozi im z tego tytułu kara" - powiedział Bodnar. Według niego, nad tym powinniśmy się zastanowić, a nie nad "ładnie brzmiącym: podwyższymy kary za różne przestępstwa".

Reklama

Bodnar zwrócił uwagę, że osoby chorujące psychicznie, które "popełniają czyny zabronione", można izolować w zamkniętych szpitalach psychiatrycznych. W ten sposób, jak mówił, społeczeństwo jest przed nimi chronione. "Pod warunkiem, że są to osoby dobrze zdiagnozowane, jest wyrok sądu i te osoby mają zapewnione odpowiednie wsparcie, leczenie w trakcie pobytu w tym szpitalu" - zaznaczył. Przestrzegł przed niebezpieczeństwem nagonki na osoby chore, które nie zagrażają społeczeństwu, ale cierpią na schizofrenię. "Dlatego debata nt. osób chorujących psychicznie i ich związków z systemem prawa karnego jest niezwykle ważna" - podkreślił

Pytany o to, dlaczego jego zdaniem zginął Paweł Adamowicz, Bodnar odpowiedział, że to wyjaśni sąd w toku postępowania. "Znam to, co mówił sprawca na scenie, ale nie jestem w stanie ocenić, na ile to była motywacja indywidualna, a na ile motywacja związana z jakimś ogólnym postrzeganiem świata" - zaznaczył.

W niedzielę, 13 stycznia, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Do zdarzenia doszło na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie poniedziałek, 14 stycznia, zmarł. W sobotę, 19 stycznia, urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.

>>> Czytaj też: Obrońcy bestii. Jak to jest być adwokatem diabła?