Decyzją sądu Kiełb ma także sześcioletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w jednostkach administracji rządowej i samorządu terytorialnego oraz zapłacić 15 tys. zł grzywny i koszty sądowe. Sąd zaliczył oskarżonemu prawie 5 miesięcy aresztu na poczet kary pozbawienia wolności.

Kiełb zgodził się na podawanie jego danych osobowych i publikację wizerunku.

Uzasadnienie wyroku w sądzie odwoławczym, podobnie jak w I instancji część procesu, odbyły się za zamkniętymi drzwiami. Chodzi o występujące w procesie materiały dowodowe z klauzulą tajności "poufne".

Kiełb odpowiadał w wolnej stopy. W lipcu 2018 r. sąd uchylił wobec niego areszt, ale w zamian zawiesił go w czynnościach służbowych polegających na wykonywaniu obowiązków prezydenta Tarnobrzega. Postanowienie to zostało zaskarżone przez prokuraturę, ale w sierpniu sąd wyższej instancji utrzymał to postanowienie.

Reklama

Mazowiecki Wydział Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oskarżył Grzegorza Kiełba o popełnienie przestępstwa o charakterze korupcyjnym.

Prokuratura zarzuciła mu, że pełniąc funkcję publiczną prezydenta miasta Tarnobrzega, w związku z procedowaniem zmian miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przyjął od tarnobrzeskiego przedsiębiorcy korzyść majątkową w kwocie 20 tysięcy złotych. Miało do tego dojść 21 lutego 2018 roku.

Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

Grzegorz Kiełb został zatrzymany 21 lutego 2018 r. przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Delegatury w Rzeszowie w swoim gabinecie, chwilę po tym, jak miał przyjąć 20 tys. zł łapówki w zamian za pozytywną decyzję w sprawie planu zagospodarowania przestrzennego.

Prezydent Tarnobrzega – jak wówczas podawało Biuro - miał otrzymać pieniądze w zamian za korzystne rozstrzygnięcie, co do planu zagospodarowania przestrzennego i zgody na budowę obiektów usługowo-handlowych w Tarnobrzegu.

Oskarżony nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Utrzymywał, że przyjął pieniądze, ale nie była to łapówka, ale pomoc na przyszłą kampanię wyborczą, którą miał zadeklarować sam wręczający pieniądze. Kiełb mówił, że w dniu, kiedy otrzymał pieniądze, nie miał już wpływu na procedowanie planu zagospodarowania przestrzennego w mieście.