Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygnie, czy polski fiskus może żądać odsetek, gdy przedsiębiorca z winy dostawcy wykaże VAT od wewnątrzwspólnotowego nabycia lub importu usług dopiero po trzech miesiącach
Problem jest o tyle istotny, że w tych przypadkach VAT należny „zeruje się” z naliczonym, więc budżet państwa i tak nic nie zyskuje. Fiskus wpadł więc na pomysł, że będzie pobierał odsetki. Czy miał do tego prawo? Pytanie w tej sprawie zadał 4 listopada br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach (sygn. akt I SA/Gl 495/19).

Spóźnienie kosztuje

Chodzi o art. 86 ust. 10b pkt 2–3 i ust. 10i ustawy o VAT. Obowiązują one od 2017 r. i dotyczą wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów (WNT) oraz importu usług. W takich sytuacjach podatnikiem jest nabywca, z tym że podatek należny jest zarazem podatkiem naliczonym. W konsekwencji więc VAT się „zeruje”.
Z przepisów tych wynika jednak, że jeśli podatnik wykaże WNT lub import usług dopiero po trzech miesiącach, to rozlicza VAT należny w deklaracji za okres, w którym powstał obowiązek podatkowy, ale podatek naliczony może wykazać dopiero w deklaracji bieżącej. Przed nowelizacją można było wykazać go wstecznie.
Reklama
Obecnie mamy więc rozdźwięk między podatkiem należnym a naliczonym. Jeśli podatnik wykaże VAT należny wstecznie, a VAT naliczony na bieżąco, to powstaje zaległość podatkowa, od które fiskus pobiera odsetki (liczone od dnia powstania obowiązku podatkowego).
Powodem opóźnienia jest najczęściej zbyt późne wystawienie lub przesłanie faktury przez zagranicznego sprzedawcę. Bywa też, że wystawi on wadliwy dokument (np. poda błędną datę transakcji). Najrzadziej, ale też się zdarza, błąd popełnia księgowość samego nabywcy.
Resort finansów zainicjował tę nowelizację, twierdząc, że dochodziło do nadużyć. Argumentuje, że przed 2017 r. nierzetelni przedsiębiorcy nie wykazywali WNT ani importu usług aż do momentu ewentualnej kontroli. Dopiero w jej wyniku korygowali deklarację za okres, w którym powstał obowiązek podatkowy, wykazując zarówno VAT należny, jak i naliczony. Oba podatki się „zerowały”, więc efekt finansowy dla budżetu był neutralny.
Teraz przedsiębiorcom, którzy zwlekają z wykazaniem VAT należnego, choćby nie z własnej winy, grożą odsetki za zwłokę.

Podzielone sądy

Od samego początku, gdy tylko nowelizacja weszła w życie, przedsiębiorcy twierdzą, że naruszono unijne zasady neutralności i proporcjonalności VAT. Ich zdaniem polski ustawodawca nie może odsuwać w czasie prawa do odliczenia podatku tylko dlatego, że nie spełniono warunku formalnego (trzymiesięczny termin na otrzymanie faktury). Podkreślają, że nie dochodzi tu ani do oszustwa podatkowego, ani do świadomego nadużycia prawa.
Odwołują się też do orzecznictwa TSUE (np. wyroku z 15 września 2016 r., sygn. akt C-518/14).
Na razie w tej sprawie nie wypowiadał się Naczelny Sąd Administracyjny. Zapadały już natomiast wyroki sądów I instancji, na razie nieprawomocne i – co najistotniejsze – ze sobą sprzeczne.
Po stronie podatników wypowiedziały się wojewódzkie sądy administracyjne m.in.: w Krakowie 29 września 2017 r. (sygn. akt I SA/Kr 709/17) i 14 grudnia 2018 r. (sygn. akt I SA/Kr 1199/18), w Warszawie 15 maja 2018 r. (sygn. akt III SA/Wa 2488/17), 15 maja 2019 r. (sygn. akt III SA/Wa 2372/18) i 12 lipca 2019 r. (sygn. akt III SA/Wa 141/19), we Wrocławiu 26 kwietnia 2019 r. (sygn. akt I SA/Wr 88/19).
Z fiskusem zgodziły się natomiast sądy m.in.: w Gliwicach 1 października 2018 r. (sygn. akt III SA/Gl 593/18) i 23 stycznia 2019 r. (sygn. akt III SA/Gl 1090/18), w Opolu 22 sierpnia 2018 r. (sygn. akt I SA/Op 246/18) i 13 lutego 2019 r. (sygn. akt I SA/Op 1/19), w Warszawie 9 maja 2019 r. (sygn. akt 2691/18), w Gdańsku 2 lipca 2019 r. (sygn. akt I SA/Gd 604/19), w Bydgoszczy 6 sierpnia 2019 r. (sygn. akt I SA/Bd 306/19).
W każdym z nich sędziowie orzekali, że podatnicy nie zostali pozbawieni prawa do odliczenia VAT, a jedynie odsunięto to prawo w czasie. Podkreślali też, że Polska, jak każdy inny kraj członkowski UE, ma prawo ustanawiać formalności, które należy spełnić, by odzyskać VAT.

Problemy mają także zagraniczne firmy

W najnowszej sprawie gliwicki WSA nabrał jednak na tyle poważne wątpliwości co do tej nowelizacji, że postanowił zadać pytanie unijnemu trybunałowi.
Chodziło o spółkę holenderską zarejestrowaną w Polsce jako czynny podatnik VAT. We wniosku o interpretację wyjaśniała ona, że wskutek spóźnień kontrahentów bądź błędów własnych pracowników zdarza się, że nie wykaże ona należnego VAT od WNT w ciągu trzech miesięcy. Uważała jednak, że nawet po upływie tego terminu zachowa prawo do odliczenia daniny w tym samym okresie rozliczeniowym, w którym wykaże VAT należny. Przekonywała, że ograniczenia z art. 86 ust. 10b pkt 2–3 i ust. 10i są sprzeczne z unijną dyrektywą VAT.

Przykład. Czym grożą spóźnione faktury

Nie zgodził się z tym dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 27 grudnia 2018 r. (sygn. 0114-KDIP1-2.4012.817.2018.1.RD) stwierdził, że polskie przepisy są w pełni zgodne z unijnymi, a spółka musi ponieść ciężar ewentualnego spóźnienia.
– Nowelizacja od początku budziła na tyle duże wątpliwości, że zadanie pytania prejudycjalnego wydawało się tylko kwestią czasu – komentuje Jarosław Ziółkowski, doradca podatkowy w Independent Tax Advisers. Ekspert ma nadzieję, że TSUE przychyli się do prezentowanej w przeszłości wykładni i uzna, że jeśli podatnik działa w dobrej wierze i spełnił materialne warunki prawa do odliczenia VAT, to niespełnienie dodatkowych formalności nie powinno mieć większego znaczenia.
– Podatnik, który popełni zwykłe błędy (lub popełni je jego kontrahent), nie powinien bowiem ponosić tak surowych konsekwencji finansowych – podsumowuje Jarosław Ziółkowski.
Zdaniem Anny Getki-Juśkiewicz, starszego konsultanta w Crido, na wyrok TSUE trzeba będzie poczekać przynajmniej kilkanaście miesięcy. Do tego czasu sprawy toczące się przed WSA i NSA będą zawieszane.
– Uznanie przez TSUE niezgodności polskich przepisów z unijną dyrektywą VAT może wymusić na organach podatkowych natychmiastową zmianę praktyki, a na ustawodawcy – zmianę kontrowersyjnych przepisów – podsumowuje ekspertka. ©℗

Katarzyna Trzaska-Matusiak doradca podatkowy w MDDP: Tu nie ma miejsca na oszustwa [OPINIA]

Trudno zaakceptować stanowisko Ministerstwa Finansów, że wprowadzone do polskiego systemu podatkowego przepisy, które będą przedmiotem wykładni TSUE, mają zapobiegać oszustwom podatkowym. W transakcjach, dla których podatnikiem jest nabywca (m.in. WNT), nie ma możliwości wyłudzenia VAT, ponieważ podatek ten jest rozliczany na zasadzie odwrotnego obciążenia i kwota VAT należnego jest równa kwocie VAT naliczonego.
Obowiązujące regulacje mają zatem charakter bardziej zbliżony do sankcji nakładanej z uwagi na niespełnienie warunku formalnego, choćby nastąpiło to z przyczyn niezależnych od podatnika i pomimo spełnienia przez niego materialnoprawnych warunków odliczenia. Miejmy nadzieję, że zostanie to zauważone przez TSUE i będzie skutkowało uznaniem tych przepisów za niezgodne z dyrektywą, a tym samym za niewiążące podatników.
Rangę problemu pokazuje to, że pytanie prejudycjalne skierował WSA w Gliwicach, który dotychczas prezentował stanowisko, iż sporne regulacje są zgodne z przepisami unijnymi. ©℗

>>> CZYTAJ TAKŻE: Kartel telekomów jednak nie istniał. Decyzja Sądu Najwyższego to triumf operatorów komórkowych