Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Macieja Nawackiego, prezesa olsztyńskiego sądu, który zawiesił sędziego Pawła Juszczyszyna.
Nie ma widoków na uspokojenie sytuacji w najsłynniejszym obecnie sądzie rejonowym w Polsce. Po złożeniu w zeszłym tygodniu rezygnacji przez dwóch wiceprezesów trwają gorączkowe poszukiwania sędziów, którzy mogliby ich zastąpić.

Wieloletni konflikt

Konflikt w SR w Olsztynie narasta od dawna. Jego początkiem był start w wyborach do Krajowej Rady Sądownictwa Macieja Nawackiego, który już wtedy pełnił – z nadania ministra Zbigniewa Ziobry – funkcję prezesa olsztyńskiej jednostki. Kilkoro sędziów, dochodząc do wniosku, że wybór sędziów do KRS przez polityków budzi wątpliwości konstytucyjne, wycofało poparcie, jakiego wcześniej udzieliło Nawackiemu. Mimo to został on wybrany do rady. Marszałek Sejmu uznał, że cofnięcie poparcia było niedopuszczalne. Ale sędziowie narzekają również na to, w jaki sposób Nawacki zarządza sądem. Swego czasu zasłynął nawet wezwaniem policji. Powodem była zorganizowana przez olsztyńskich prawników, w tym sędziów, pikieta.
Momentem przełomowym było jednak wydane 29 listopada br. zarządzenie o natychmiastowej przerwie w orzekaniu sędziego Pawła Juszczyszyna. Zarządzenie było reakcją na wezwanie przez tego sędziego Kancelarii Sejmu do przekazania list poparcia kandydatów do KRS. A sędzia Nawacki ewidentnie jest zainteresowany tym, aby listy te nie ujrzały światła dziennego. To wszystko spowodowało, że w zeszłym tygodniu rezygnację złożyło dwóch zastępców Nawackiego – Anna Szczepańska oraz Krzysztof Krygielski.
Reklama
W zawiadomieniu adwokat zarzuca prezesowi Nawackiemu, że przekroczył uprawnienia i wydał zarządzenie bez podstawy prawnej
Konflikt w olsztyńskim sądzie niepokoi Leszka Mazura, przewodniczącego KRS.
– Mamy do czynienia z wyraźną polaryzacją w środowisku olsztyńskich sędziów, a jej skala świadczy o izolacji prezesa – nie ukrywa Mazur. Jego zdaniem nie da się kierować sądem, nie mając odpowiedniej dozy empatii oraz znajomości środowiska sędziowskiego.
– Sędziom, którzy są świadomi swojego statusu, którzy znają przepisy, nie można narzucać odgórnie swojej woli. To zawsze będzie kontrproduktywne i prowadzić będzie do paraliżu sądu – ocenia Leszek Mazur.
Z kolei Ministerstwo Sprawiedliwości problemu nie widzi. W odpowiedzi na nasze pytania usłyszeliśmy, że SR w Olsztynie „funkcjonuje w normalny sposób”. W MS nie są więc prowadzone żadne czynności w sprawie ewentualnego odwołania Macieja Nawackiego z funkcji prezesa tego sądu.
Tymczasem, jak wiemy z rozmów z olsztyńskimi sędziami, konflikt jest tak ostry, że minister sprawiedliwości może mieć problem ze znalezieniem nowych wiceprezesów. Do współpracy z prezesem Nawackim nikt się nie garnie. Mówi się jednak, że wiceprezesami mogliby zostać sędziowie Tomasz Koszewski oraz Arkadiusz Ziarko. Środowisko zelektryzowała zwłaszcza ta pierwsza ewentualna kandydatura. Jak pisaliśmy na łamach DGP („Z zarzutami dyscyplinarnymi do resortu sprawiedliwości”, 28 września 2018 r.), względem sędziego Koszewskiego od lat toczy się postępowanie dyscyplinarne. Zarzuca się mu m.in. przewlekłość aż w 82 prowadzonych sprawach oraz uchybienie godności urzędu sędziego. Mimo to sędzia został swego czasu delegowany przez ministra Ziobrę do resortu sprawiedliwości. Dopiero po naszej interwencji został z niego odwołany. Nie chciał wówczas rozmawiać z DGP.
Teraz znów wszystko w rękach ministra sprawiedliwości. To on bowiem powołuje i odwołuje (patrz: grafika) wiceprezesów sądów. Nasze pytanie o ewentualną kandydaturę sędziego Koszewskiego zostało zignorowane. Poinformowano nas jedynie, że „złożenie rezygnacji z funkcji prezesa lub wiceprezesa sądu, co nie jest zdarzeniem nadzwyczajnym, za każdym razem wymaga analizy pod względem potrzeb kadrowych danego sądu”. I tak też jest w przypadku Sądu Rejonowego w Olsztynie. „Minister Sprawiedliwości, rozważając złożone rezygnacje, będzie miał na uwadze sytuację kadrową w tym sądzie. Rezygnacje poddane zostały przewidzianej przy tego rodzaju wnioskach procedurze wynikającej z ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych” – czytamy w odpowiedzi na pytania DGP.
Natomiast przewodniczący KRS uważa, że w obecnej sytuacji trzeba znaleźć takich kandydatów do kierowania sądem, którzy byliby choć w minimalnym stopniu akceptowani przez środowisko.
– Nie kandydatów, którzy jeszcze by ten rozłam w sądzie pogłębili. Trzeba szukać kompromisu – zaznacza sędzia Mazur. Dodaje, że na rozpoczynającym się w tym tygodniu posiedzeniu KRS zapewne będą omawiane problemy olsztyńskiego sądu.
– Musimy jednak działać z dużym wyczuciem, chociażby z tego powodu, że prezes SR w Olsztynie jest jednocześnie członkiem rady. Choć fakt ten z pewnością nie spowoduje, że KRS będzie ślepo bronić decyzji prezesa Nawackiego – zaznacza sędzia Mazur.

Podejrzenie przestępstwa

Sytuacji sędziego Nawackiego nie poprawia fakt złożenia przez jednego z olsztyńskich adwokatów zawiadomienia do prokuratury. Ryszard Afeltowicz postanowił powiadomić organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa SR w Olsztynie.
– Zrobiłem to, gdyż uważam, że są pewne sytuacje, kiedy nie można stać z założonymi rękami, trzeba reagować – tłumaczy mec. Afeltowicz. Jego zdaniem to, co robi prezes Nawacki, doskonale wpisuje się w działania rządzących, którzy próbują zniszczyć sędziowską niezawisłość i podporządkować sobie niezależne sądy.
– Sporo przeszedłem w swojej 47-letniej karierze zawodowej. Kiedyś byłem w prokuraturze, ale kiedy wprowadzono stan wojenny, zrezygnowałem. Nie po to się wówczas narażałem, żeby teraz bezczynnie patrzeć na to, jak niszczy się to, co udało się nam zbudować w ciągu ostatnich 40 lat – mówi olsztyński adwokat.
W zawiadomieniu zarzuca Nawackiemu, że przekroczył uprawnienia i wydał bez podstawy prawnej zarządzenie o natychmiastowej przerwie w wykonywaniu czynności służbowych względem sędziego Pawła Juszczyszyna. Artykuł 130 par. 1 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 52 ze zm.) stanowi, że prezes może wydać takie zarządzenie tylko w dwóch przypadkach. Po pierwsze – gdy sędziego schwytano na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego, a po drugie, gdy ze względu na czyn sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych.
– W sytuacji sędziego Juszczyszyna nie wchodzi w grę żaden z tych przypadków – uważa mec. Afeltowicz. Dodaje, że nie ma zbyt dużych nadziei na to, że prokuratura zajmie się tą sprawą.
– Zapewne na początku będzie przerzucanie się nią jak gorącym kartoflem. Ostatecznie jednak ktoś będzie musiał podpisać się pod decyzją o odmowie wszczęcia postępowania. Ja się nie obawiałem podpisać pod zawiadomieniem – zaznacza olsztyński adwokat.
Do zamknięcia tego numeru DGP sędzia Maciej Nawacki nie odpowiedział na nasze pytania. ©℗