Problem w tym, że żaden z tych krajów nigdy nie wykazywał skłonności do przyjęcia zaproszenia.

Szwajcaria i Norwegia to kraje bogate i w efekcie stałyby się wielkimi płatnikami netto do budżetu UE. Norwegowie już dwukrotnie odrzucili propozycje członkostwa w referendum. Szwajcaria nigdy nie zgłosiła wniosku o przyjęcie.

Islandia zawsze była mniej zasobna. Odległa wyspa na Atlantyku, zamieszkana przez farmerów i rybaków, podkreślała swoją niezależność i zajmowała pozycję obronną w przypadku swego przemysłu rybackiego. Trzykrotnie w latach 1950-tych i 1970-tych wyspiarze toczyli zaciekłe „wojny dorszowe” z brytyjskimi trawlerami, bowiem Islandia jednostronnie poszerzyła swoje strefy połowowe w celu ochrony rybostanu i zagrodzenia drogi dla intruzów z zewnątrz.

Konieczność wpuszczenia na swoje wody flotylli rybackich z pozostałych krajów europejskich była najważniejszym powodem, dla którego Reykjavik nigdy poważnie nie myślał o członkostwie w UE.

Reklama

Jednak dzisiaj, po tym, jak boom bankowy wywołany napływem na wyspę gorącego pieniądza, który tymczasowo przekształcił ją w zamorski fundusz hedżingowy, a następnie doprowadził do faktycznego bankructwa na fali globalnego kryzysu kredytowego, islandzcy wyborcy zaczynają zmieniać opinię. Postawili na socjaldemokratów, partię, która dąży do członkostwa w Unii.

Zamiast postrzegać ją jako zagrożenie dla tradycyjnego stylu życia, Unię traktuje się teraz jak bezpieczny raj gospodarczy, w którym euro może zastąpić strasznie zdewaluowaną islandzką koronę.

W czasie gdy idea poszerzenia UE stała się politycznie niepopularna – w dużym stopniu jako reakcja na przyjęcie 12 nowych członków w okresie pięciu ostatnich lat – istnieje szansa, że wyłoni się popularny kandydat.

Zarówno z politycznego, jak gospodarczego punktu widzenia, nie będzie to zbyt skomplikowane – z wyjątkiem kwestii ryb. Islandia już jest członkiem Europejskiego Obszaru Ekonomicznego, EEA, co oznacza, że musi się stosować do reguł wewnętrznego rynku Unii. Wyłączeniu podlega tylko rolnictwo i rybołówstwo.

Islandia dokłada się także do subsydiowania biedniejszych państw członkowskich UE. Jej obywatele mogą mieszkać i pracować w krajach Unii, podobnie jak obywatele UE mogą pracować w Islandii.

I chociaż członkostwo w EEA oznacza, że Islandia zaaprobowała około dwie trzecie unijnego prawodawstwa, potencjalnym punktem spornym może okazać się rybołówstwo.

Johanna Sigurdardottir, przywódczyni partii socjaldemokratycznej i nowy premier zasugerowała podczas kampanii wyborczej, że może rozpocząć rokowania z Brukselą już w czerwcu. Ale teraz nie ma zgody wśród koalicyjnych partnerów, ruchu ekologicznego Lewica-Zieloni, która stanowczo stają w obronie rybaków, w którą stronę poprowadzić rokowania.

Możliwe jest wyjście kompromisowe dzięki ogłoszeniu referendum, a być może nawet dwóch: pierwszego w sprawie rozpoczęcia rokowań i drugiego – dla oceny ich wyniku.

Badania opinii publicznej pokazują, że Islandczycy tak naprawdę chcą przyjęcia wspólnej waluty, ale niekoniecznie piszą się za pełnym członkostwem w Unii. Sondaż Capacent Gallup z ubiegłego miesiąca wykazał. że 56 proc. ankietowanych opowiada się za rokowaniami w sprawie członkostwa, ale na rzecz samego członkostwa już tylko 38 proc., co oznacza spadek w porównaniu z 52 proc. odnotowanymi w październiku zeszłego roku, kiedy na wyspie wybuchł kryzys finansowy. Ale nawet poparcie dla przyjęcia euro spadło o połowę z rekordowych 80 proc.

Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny dały jasno do zrozumienia, że dany kraj nie może przyjąć euro bez pełnego członkostwa w UE. Dołączenie do strefy euro może być długim i bolesnym procesem. Islandia musiałaby dostosować się do kryteriów z Maastricht w sprawie inflacji, zadłużenia, deficytu budżetowego oraz warunków dotyczących długoterminowych stóp procentowych i stabilnego kursu wymiany walutowej. Z pewnością nie byłoby wyjątków w obecnej sytuacji dyktującej najwyższe środki ostrożności.

Czy Islandczycy byliby gotowi do podzielenia się swoimi rybami w zamian za solidną walutę? Sektor ten ma obecnie znacznie mniej dominującą rolę niż w przeszłości. Teraz aluminium wyprzedziło ryby jako główne źródło eksportu. Ale rybołówstwo dalej pozostaje podstawową częścią narodowej tożsamości Islandii.

Istnieje prawdopodobieństwo, ze jeśli Islandia zdecyduje się na otwarcie rokowań w sprawie członkostwa w UE, zabiegając o uzyskanie długiego okresu przejściowego w celu ochrony akwenów rybackich, Islandczycy i tak opowiedzą się za norweskim modelem, czyli odrzucą warunki umowy.

Perspektywa członkostwa w UE jest przyjemną polisą bezpieczeństwa na złe czasy, kiedy jednak wyspiarze ocenią stawiane im warunki, wtedy może się podnieść larum z powodu wysokiej ceny.

Tłum. T.B.