ikona lupy />
Robert Mazurek / DGP
Kiedy zobaczyłem pani ojca po raz pierwszy, to odpadłem.
Jak wyglądał?
Miał imponujący kożuch pani mamy i był przepasany harcerskim paskiem.
Reklama
Ale to nie był kożuch mamy. To było jego ukochane futro, które kupił w 1974 r.
Ja go w nim widziałem równo 35 lat później.
To było sztuczne futro, które ojciec kupił w Niemczech, gdzie miał wystawę w Bochum – i rzeczywiście do końca życia w nim chodził. Kilkakrotnie próbowałam zamienić je na coś lepszego, ale bez skutku. To było ukochane futro i tyle.
A pasek?
Był mój. W tej chwili używa go córka, studentka konserwacji. Miałam zresztą nadzieję, że będzie prawdziwą konserwatorką, ale ona skręca i wkrótce będzie jej wystawa...
Geny.
Nie da się ich oszukać.