Watykan to chyba jedyne miejsce na świecie, gdzie agenci bezpieczeństwa serdecznie witają nowo przybyłych - mówi w wywiadzie Magdalena Wolińska-Riedi lingwistka, tłumaczka, producentka i dziennikarka.
ikona lupy />
Magdalena Wolińska-Riedi lingwistka, tłumaczka, producentka i dziennikarka. Zrealizowała i współprodukowała ponad 20 filmów dokumentalnych i seriali o Watykanie i papiestwie. Od 2014 r. korespondentka Telewizji Polskiej w Rzymie i Watykanie. Przez kilkanaście lat jako jedna z nielicznych kobiet mieszkała za Spiżową Bramą fot. mat. prasowe / DGP
Pani pierwsze skojarzenie z Watykanem?
Mój dom. Wprowadziłam się tam jako bardzo młoda osoba, a wyprowadziłam jako prawie 40-latka. Przez kilkanaście lat Watykan naprawdę był moim domem. Żyłam tam otoczona kokonem dobra i bezpieczeństwa, potem więc ze zdziwieniem patrzyłam na ulice wielkich miast. Watykan to najpilniej strzeżony skrawek globu. Na 440 stałych mieszkańców przypada 110 członków Gwardii Szwajcarskiej i 150 żandarmów, którzy są odpowiednikami agentów policji. Gdyby dokładnie policzyć, to na jednego mieszkańca wypada średnio 1,5 ochroniarza. Nie mieszkam już za Spiżową Bramą i gdy wychodzę z domu, nie czuję się tak bezpiecznie jak tam.
Czego musiała się pani nauczyć po wyprowadzce?
Reklama
Niania moich dzieci przypomina mi, żebym zamykała drzwi mieszkania. W Watykanie nigdy tego nie robiłam. Gdy wychodziłam z domu, po prostu zostawiałam klucze w zamku drzwi wejściowych. Przed domem stał otwarty samochód. Nie dość, że bezpieczeństwa pilnują tam gwardziści i żandarmi, to w różnych zaułkach, na gzymsach budynków i murze okalającym Watykan jest ponad 360 pełnoobrotowych kamer. Wszystko jest więc pod obserwacją. Obiektywy kamer zauważyłam, gdy po raz pierwszy przekroczyłam Spiżową Bramę.
Kojarzy się to z państwem policyjnym.
W Watykanie panują zasady, do których trzeba się dostosować, jeśli się chce tam mieszkać. Choć wszystko jest pod obserwacją, atmosfera jest miła. Agenci bezpieczeństwa witają nowo przybyłych z ogromną serdecznością.
Jak zostaje się „kobietą w Watykanie”?
Świeckich kobiet za Spiżową Bramą jest garstka: żony członków Gwardii Szwajcarskiej, komendanta Żandarmerii Watykańskiej, szefa elektryków oraz kamerdynera. Kobieta może więc dołączyć do tego grona, jeśli wyjdzie za mąż za żołnierza gwardii. Zanim jednak zakochana para weźmie ślub, musi przejść przez skomplikowaną procedurę, by uzyskać zezwolenie. Decyzja należy do władz Watykanu oraz sekretarza stanu. Przyszła małżonka musi udowodnić, że jest praktykującą katoliczką i przedstawić świadectwo moralności. Nie może być rozwódką. Gdy formalności zostaną dopełnione, jest ślub i małżonkowie mogą zamieszkać na terenie Watykanu.
Jak się udowadnia moralność?
Potrzeba wielu dokumentów. Kandydatka dostaje je w swojej archidiecezji, w moim przypadku była to archidiecezja warszawska. Świadectwo moralności wydawane jest po łacinie, w jego skład wchodzi cała masa zaświadczeń, z których wynika, że przyszła panna młoda dobrze się prowadzi, przyjęła sakramenty święte, uczęszcza na msze. To zabezpieczenie, którego wymaga Stolica Apostolska, zanim da kredyt zaufania. W zamian dostajesz dom, ochronę, legitymujesz się paszportem watykańskim, przysługuje ci duży wachlarz praw. Watykan bierze całkowitą odpowiedzialność za swoich obywateli. W zamian za opiekę żąda jednak dostosowania się do panujących tam reguł.

Cały wywiad przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP

ikona lupy />
Magdalena Wolińska-Riedi, „Kobieta w Watykanie. Jak żyje się w najmniejszym państwie świata”, Znak 2019 / DGP