"Jednym z największych problemów izolacji – wprowadzonej w związku z koniecznością minimalizowania rozprzestrzeniania się koronawirusa – jest przemoc w rodzinie. Widzimy to z jednej strony po statystykach, które w tej chwili do nas spływają. Mamy wzrost nawet jeśli chodzi o pewne interwencje związane z działaniami policji, ale też z informacji, które dostajemy z innych krajów wynika jednoznacznie, że ta izolacja, to zamknięcie w mieszkaniach powoduje wzrost agresji na poziomie 300 proc." – zaznaczył Jaśkowiak.

Prezydent udostępnił numer całodobowego telefonu: 61 835 48 65, oraz 61 835 48 66 – pod który mogą się zgłaszać osoby doświadczające przemocy domowej.

"Z jednej strony jest ten apel, żeby dzieci do 18. roku życia nie wychodziły z domu, natomiast wiem, że w innych krajach jest też dodatkowy apel: wyjść nie możesz, ale uciec możesz! I tu bym chciał zaapelować do policji, by zgłosić ten problem na poziomie krajowym. Chciałbym, żeby rządzący również wzięli to pod uwagę i żeby zostały wydane w tym zakresie stosowne regulacje” – powiedział Jaśkowiak.

Dodał, że w związku z w tym problemem, miasto będzie starało się wypracować specjalne rozwiązania. „Będziemy starali się znaleźć taki obiekt, w którym osoby dotknięte taką przemocą miały ewentualnie możliwość zamieszkania w takim miejscu” - podkreślił.

Reklama

"Wiemy, że w tej chwili istnieje też problem nawet przekazania takiej informacji telefonicznej, kiedy osoba stosująca przemoc przebywa w tym samym mieszkaniu, czy jeszcze gorzej – w tym samym pokoju. Będziemy przygotowywać też ewentualne możliwości dokonywania zgłoszeń w innej formie niż telefoniczna, po to, żeby też pozwolić to zrobić tym osobom, które w tym zakresie nie mogą tego zrobić telefonicznie, bo oprawca jest w tym samym pomieszczeniu" – zadeklarował.

Jaśkowiak zwrócił uwagę, że kolejnym problemem w rodzinach, w związku z domową izolacją mieszkańców, jest także problem dożywiania dzieci, które dotychczas z takiej pomocy korzystały.

„Byłem poruszony, gdy prezydent dużego miasta poinformował mnie, że u niego przed szkołą gromadziły się dzieci, które po prostu miały nadzieję na to, że otrzymają posiłek. My w Poznaniu wydajemy mniej więcej 1 tys. posiłków; w Poznaniu nie mamy takich sygnałów, które dotarły do mnie od prezydentów innych miasta” – powiedział.

Dodał jednak, że polecił swojemu zastępcy, by w trybie pilnym porozmawiał na ten temat m.in. z dyrekcją Caritas Poznań, "by jak najszybciej wypracować takie rozwiązania, które pozwolą dostarczyć posiłek dzieciom, które tego potrzebują". (PAP)

autorzy: Anna Jowsa, Szymon Kiepel