Na muzycznej scenie działają dwa metalowe zespoły Kat – wokalisty Romana Kostrzewskiego oraz gitarzysty Piotra Luczyka. Kilka lat temu pokłócili się, bo ten pierwszy miał inną wizję piosenek na nową płytę, więc odszedł z kapeli i założył własną. Pod tą samą nazwą.
Nie ma również zgody w Oddziale Zamkniętym. Pierwszy wokalista Krzysztof Jaryczewski, który wylansował największe przeboje grupy, szybko zakończył karierę z powodu choroby gardła i alkoholowego nałogu. Po latach wrócił do śpiewania jako Jary OZ i wykonywał dawne przeboje, choć istnieje Oddział Zamknięty Wojciecha Łuczaja-Pogorzelskiego (również od samego początku w OZ). – Teraz nie piję alkoholu, chcę wziąć odpowiedzialność za życie. Dlatego przed sądem toczy się sprawa o uznanie praw do znaku towarowego Oddział Zamknięty i autorstwa moich przebojów. Mam na myśli prawa kompozytorskie, które wtedy przepisaliśmy na Wojtka – mówił mi Jaryczewski cztery lata temu. Na razie nie ma rozstrzygnięcia.
Są dwa zespoły Kombi, choć różnią się nazwą. W Kombii (przez dwa „i”) występują Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk, pod starym szyldem – Sławomir Łosowski. Dawniej grali w jednej formacji, ale dwóch muzyków postanowiło reaktywować kapelę bez trzeciego, choć to on ją założył, wymyślił brzmienie zespołu i napisał większość kompozycji, on także ma prawo posługiwania się logotypem Kombi. – Od kilku lat toczą się procedury w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej EUIPO związane z próbą podjętą przez panów Tkaczyka i Skawińskiego w celu uniemożliwienia mi korzystania z nazwy „Kombi”. Moi byli muzycy pod podobną nazwą grają muzykę zupełnie inną, owszem, ale także dawne przeboje Kombi, ale w sposób nieprawdziwy, bo z amputowaną warstwą moich klawiszy – uważa Łosowski.
Jak wyjść z impasu, kiedy poróżnieni muzycy nagrywają i koncertują każdy w swoim zespole? Gdy wzajemnie się prawnie blokują?
Reklama

Zakazane utwory

Piosenki są chronione przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami, jak choćby Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS). Utwór słowno-muzyczny jest objęty ochroną prawną od momentu, w którym ktoś oprócz autora może się z nim zapoznać – wystarczy zaśpiewać go w obecności innej osoby. Piosenka nie musi być nawet zarejestrowana (czym innym jest zgłoszenie utworów do ZAiKS, dzięki czemu organizacja w imieniu autora udziela zezwoleń na korzystanie z piosenek czy inkasowanie należnych mu wynagrodzeń).
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP