W ciągu ostatnich pięciu lat wiele szkół w USA złagodziło restrykcje związane z korzystaniem ze smartfonów w czasie lekcji. Badania wskazują na to, że wkrótce mogą żałować tej decyzji - czytamy w komentarzu redakcyjnym agencji Bloomberg.

Jednym z wielu miejsc, gdzie smartfon nie jest mile widziany (obok stołu w czasie rodzinnego obiadu, samochodu w czasie prowadzenia, czy w rękach prezydenta przed godziną 8:00 rano) są zajęcia szkolne.

W ciągu ostatnich pięciu lat wiele szkół w USA złagodziło restrykcje związane z korzystaniem ze smartfonów w czasie lekcji. Badania wskazują na to, że wkrótce mogą żałować tej decyzji.

Z wielu badań wynika, że bliska obecność smartfona przyczynia się do powstawiania niechlujstwa w pracy, zmniejszonej koncentracji i osłabienia zdolności rozwiązywania problemów. Telefony ponadto ułatwiają oszukiwanie. Okazuje się, że ci studenci, którzy nie przynoszą swoich telefonów komórkowych na lekcję, osiągają oceny lepsze średnio o cały stopień niż osoby korzystające ze smartfonów w czasie zajęć.

Z badania przeprowadzonego w 91 brytyjskich liceach wynika, że tam, gdzie istniały ścisłe ograniczenia korzystania z telefonów komórkowych, uczniowie osiągali lepsze o 6,4 proc. wyniki w testach. Lepsze wyniki odnotowano także wśród osób zazwyczaj gorzej radzących sobie w szkole.

Reklama

Jeśli zatem zostawianie telefonów komórkowych poza klasą przynosi tak oczywiste i pozytywne efekty, czemu smartfony są wszechobecne? Jednym z powodów jest bezwład. Co najmniej ¾ amerykańskich nastolatków posiada smartfona, a wychowawcy, podobnie jak rodzice stwierdzili, że bezcelowe są próby kontroli używania telefonów.

Ponadto niektórzy nauczyciele uważają, że smartfony mogą być wykorzystywane jako narzędzia edukacyjne, a także mogą przyczynić się do zmniejszenia kosztów przetargów w szkołach. Co więcej, głośne tragedie, w czasie których dochodziło do strzelanin w szkołach sprawiły, że rodzice wolą mieć stały kontakt z dzieckiem na wypadek takich właśnie wydarzeń.

Oczywiście rodzice powinni wiedzieć, czy ich dzieci są bezpiecznie w czasie różnych kryzysów. Ale zasadniczo telefony komórkowe raczej przyczyniają się do spadku, a nie poprawy bezpieczeństwa. W sytuacjach awaryjnych bowiem doprowadzają do przeładowania sieci komórkowej i rozprzestrzeniania się informacji nieprawdziwych. Nie mówiąc już o roli, jaką odgrywają smartfony w procederze cyberzastraszania oraz w działalności gangów w szkołach – nawet wtedy, gdy są zakazane.

Wciąż jednak szkoły, które nie decydują się wprowadzić zakazu przynoszenia telefonów komórkowych przez uczniów, mogą próbować ograniczyć ich użycie. Mogą np. nakazać uczniom zostawiać je w szafkach na czas dnia szkolnego oraz wprowadzić kary za nieuzasadnione użycie. Szkoły mogą także stosować system zachęt dla tych uczniów, którzy pozostawią swoje telefony wyłączone. Z kolei aby uspokoić rodziców, którzy mogą mieć potrzebę kontaktu ze swoim dzieckiem, szkoły powinny wprowadzić system udzielania informacji na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń.

Oczywiście jest niemal pewne, że dzieci znajdą sposób, aby obejść te zasady. Nie oznacza to jednak, że szkoły powinny bezwiednie poddawać się w obliczu każdych problemów, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć.

>>> Czytaj też: To badanie nie pozostawia złudzeń: Facebook unieszczęśliwia ludzi