Dziś Wielka Brytania oficjalnie ogłosiła Brexit, czyli wyjście z Unii Europejskiej. To oznacza, że mieszkańcy Unii mogą stracić dotychczasowe przywileje. Nie tylko na rynku pracy, ale także w edukacji. - Nikt nie wie dokładnie, co się wydarzy. Dwa lata będą trwały negocjacje i jest wiele detali do ustalenia – przyznaje Simon Gammel, dyrektor British Council w Polsce.

Już w tym roku niektóre placówki akademickie odnotowały wzrost liczby aplikacji z Polski. Kolejny może cieszyć się jeszcze większym zainteresowaniem. - Dla wielu ten rok i przyszły mogą się okazać ostatnią szansą na studia w Wielkiej Brytanii, potem może ich na to po prostu nie stać - przyznaje Michal Papała, który studiuje Media Production na Uniwersytecie Montfort w Leicester. Być może właśnie dlatego liczba studentów, którzy rozpoczęli studia od września 2016 roku w jego placówce wzrosła w porównaniu do poprzedniego o 70 proc. – W 2015 aplikacje złożyło 96 Polaków, w tym już 367 – przyznaje Dominic Shellard, rektor Uniwersytetu de Montfort.

Obecnie wygląda to tak, że student może wziąć pożyczkę na czesne. Na Montfort roczny koszt studiów wynosi 9 tys. funtów. Pieniądze te spływają bezpośrednio z Student Loans Company na konto uczelni. Oczywiście potem pieniądze muszą być zwrócone. – Ale wymagania są bardzo łagodne – mówi Michał Papała,
Po pierwsze wzięcie pożyczki na studia nie wpływa na późniejszą wiarygodność kredytową. Po drugie spłata zaczyna się dopiero kiedy zarobki osoby, która zaciągnęła pożyczkę, osiągną co najmniej 21,5 tys. funtów rocznie. Wówczas płaci się 9 proc. od nadwyżki od tej kwoty. Przy zarobkach równych 21,5 tys. spłata wynosi 4 funty miesięcznie. Jeżeli ktoś wraca do Polski spłata, zaczyna się od zarobków w wysokości 7 tys. zł brutto. - Również wówczas płacony jest procent od nadwyżki – tłumaczy Michał Papała.

Dodatkowo można liczyć na wsparcie wydatków na życie. Również w postaci kredytu – maksymalna kwota to 8,5 tys. funtów rocznie. Jednak tutaj trzeba spełnić konkretne warunki, m.in. wykazać się wcześniejszą, przynajmniej trzymiesięczną pracą. A także w trakcie otrzymywania wsparcia, wypłacanego w trzech transzach w roku, studenci muszą udowodnić, że podjęli pracę tymczasową, minimum 12 godzin tygodniowo.

Reklama

Spłata odbywa się na podobnych zasadach jak przy pożyczce na czesne.

Praca tymczasowa plus pożyczka, zdaniem Michała Papały, wystarczy na przeżycie. Koszt miesięcznych wydatków łącznie z wynajęciem pokoju (poza Londynem) wynosi ok. 700-900 funtów. On sam pracuje na uczelni i zarabia około 400-500 funtów za miesiąc.

Takie warunki mogą nie być już dostępne dla osób, które będą chciały rozpocząć studia jesienią 2018 roku. - Rząd brytyjski obiecał, że każdy kto rozpoczął studia w 2016, a także od września 2017, będzie do końca trwania edukacji mógł korzystać z dotychczasowych zasad, nie ma jednak pewności, co stanie się później – mówi Dominic Shellard. Jego zdaniem byłoby bardzo szkoda, gdyby drzwi dla studentów z UE zostały przymknięte. Nie tylko dla obywateli UE, ale także dla Brytyjczyków. U nich na uczelni 18 proc. stanowią cudzoziemcy, z czego 8 proc. to obywatele UE. – Różnorodność jest bardzo potrzebna. Kiedy robiliśmy u nas w szkole referendum, 90 proc. była przeciwna wyjściu UK z Unii – podkreśla rektor. Dlatego w lipcu zeszłego roku rozpoczęli kampanię #loveinternational (w reakcji na brexitowe referendum) w ramach której informują młodych Europejczyków o tym, że brytyjskie uczelnie pozostaną otwarte na międzynarodową społeczność.

W tym wszystkim chodzi nie tylko o wymiar społeczny, ale także o pieniądze. Każdy student jest na wagę złota i strata 125 tys. z państw UE, to strata rzędu nawet miliarda funtów. Dlatego uczelniom tak bardzo zależy na tym, by nadal zostawić w ramach zachęt preferencyjne zasady studiów w UK.

I choć na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o liczbę studentów na brytyjskich uczelniach, są Niemcy, Francuzi, Włosi i Grecy, to także z Polski zainteresowanie jest wysokie.

Według danych HESA, instytucji zbierającej dane statystyczne o liczbie studiujących, wynika, że co prawda między 2009/10 a 2011/12 liczba polskich studentów zaczęła się zmniejszać, jednak od 2012 trend spadkowy został wyhamowany. W roku 2009/10 było 9,1 tys. Polaków, w 2011/12 już 6,9 tys. A w następnym roku 5,9 tys. Jednak ta liczba pozostała na mniej więcej stałym poziomie w następnych latach – według danych HESA do 2015/16 wynosiła 5655. Dane za ostatni rok będę dostępne dopiero w styczniu przyszłego roku.

Jak informuje British Council najczęściej wybierane przez Polaków uniwersytety to Middlesex University, Aberystwyth Uniwversity i University College London. \