"Kapitan Żbik był bohaterem popkultury, jakich – wydaje mi się – było spragnione społeczeństwo PRL-u. Był kapitan Kloss, byli czterej pancerni, myślę, że także Żbik wpisywał się w tę potrzebę" – powiedział PAP właściciel wydawnictwa Ongrys Leszek Kaczanowski. Dodał, że seria o milicjancie praktycznie nie miała wówczas konkurencji, jeśli chodzi o komiksy kryminalne.

Pomysł na przygody Jana Żbika, kapitana Milicji Obywatelskiej, powstał w Komendzie Głównej MO. Postać wymyślił Władysław Krupka i obok powieści, spektakli, filmów czy seriali milicyjnych, miała ona z jednej strony spełniać zapotrzebowanie na rodzimą opowieść kryminalną, a z drugiej poprawiać wizerunek milicji w społeczeństwie.

Początek pierwszego, prasowego komiksu, zatytułowanego "Pięć błękitnych goździków", ukazał się w sylwestrowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego" z 1967/68 r., w styczniu 1968 r. pojawił się w "Wieczorze Wrocławia". Odcinki dostarczała prasie Centralna Agencja Fotograficzna. Komiksy zaczęły następnie wychodzić w zeszytach; ukazały się 53 numery, dzięki czemu jest to najdłuższa polska seria komiksowa. Ich nakład wynosił w okresie największej popularności 100-200 tys. egzemplarzy, połowa zeszytów doczekała się wznowienia w podobnej liczbie egzemplarzy. Wszystkie wydania niemal natychmiast znikały z kiosków.

"Kapitan Żbik to postać bez skazy, ma właściwie same zalety. Można mu było jedynie zarzucić, że pali papierosy lub że bywa czasami zbyt umoralniający. W jednym z zeszytów został złapany, związany i pozostawiony w jakiejś piwnicy, uwolniły go dzieci. Żbik podziękował im, a później skarcił za to, że poszły na wagary" – przypomniał Kaczanowski.

Reklama

Pierwsza próba wznowienia Żbika po upadku PRL miała miejsce w 2002 r., wydano wtedy siedem zeszytów. W 2014 r. wydawnictwo Onygrys rozpoczęło reedycję zeszytów, zaczynając od pierwszych, najstarszych numerów. Jak zaznaczył Kaczanowski, wydanie zbiorcze w wersji książkowej to możliwość uzupełnienia komiksów o różne materiały dodatkowe.

"W pierwszym tomie zebranych zostało dziewięć zeszytów i dwa komiksy prasowe, jest to pierwsze takie wydanie Żbika. Oprócz zeszytów znajdują się tam biogramy autorów i alternatywna okładka do zeszytu +Tajemnice ikony+, narysowana przez Grzegorza Rosińskiego. W kolejnych tomach dodatków będzie z pewnością więcej, pojawią się choćby próbne wersje plansz czy szkice" – powiedział wydawca. Wydanie zbiorcze planowane jest na pięć tomów.

Najtrudniejszym zadaniem w przygotowaniu nowego wydania było – jak wskazał Kaczanowski - dotarcie do właścicieli praw autorskich: autorów lub ich spadkobierców. "Na planszach podpisywali się tylko rysownicy, scenarzyści nie byli wymienieni w zeszytach. Poza kwestią praw autorskich, zależało mi na przedstawieniu ich sylwetek" – wyjaśnił.

Wizerunek komiksowego milicjanta zmieniał się z czasem – w pierwszych 22 zeszytach Żbik ma młodzieńczą twarz, w zeszycie 23. jego rysy robią się nieco ostrzejsze i dojrzalsze, takie pozostają już do końca serii.

"Co ciekawe, w dwóch komiksach wizerunek kapitana odbiega od pozostałych: w pierwszym komiksie, +Pięciu błękitnych goździkach+ kapitan wygląda, jakby miał jasne włosy. W zeszycie siódmym, narysowanym przez Mieczysława Wiśniewskiego – późniejszego autora rysunków do +Kapitana Klossa+ – Żbik także wygląda zupełnie inaczej: znacznie starzej, ma też brązowe, zaczesane do tyłu włosy. Ale w kolejnych zeszytach, które rysowali Grzegorz Rosiński i Zbigniew Sobala, Żbik wrócił do pierwotnego wyglądu – młodzieńca o czarnych włosach" – wyjaśnił Kaczanowski.

Wydawca zaznaczył, że z czasem zmieniał się także charakter spraw, które rozwiązywał w komiksie milicjant. "W pierwszych zeszytach mamy poważniejsze przestępstwa: zabójstwa, rozboje, włamania. Wydaje się, że komiksy skierowane były do szerszego grona odbiorców. W późniejszych zeszytach coraz częściej Żbikowi towarzyszą dziecięcy bohaterowie, często też inny jest kaliber spraw: przemoc w szkole, porwania, kłusownictwo, fałszerstwo. Myślę, że był to celowy zabieg, po to, aby młodsi czytelnicy – a tych było najwięcej – mogli utożsamiać się z bohaterami" – powiedział Kaczanowski.

W ostatnich zeszytach nieco zmieniła się rola kapitana: Żbik doczekał się awansu na majora i od tej pory często zamiast samemu ruszać tropem bandytów, koordynował pracę swoich podwładnych.

"W ostatnim zeszycie Żbik napisał, że zostaje oddelegowany na inne odpowiedzialne stanowisko, ale na jakie – tego nie zdradził. W kontynuacjach pojawia się jako dziarski, emerytowany pułkownik, więc wygląda na to, że nie wiedzie mu się źle" – wskazał wydawca.

Wkrótce mają ukazać się kolejne tomy z zebranymi przygodami kapitana Żbika.

>>> Polecamy: Zagubieni w czasie i przestrzeni. Jak Covid-19 zmienił nasze postrzeganie upływu czasu