Czym jest darknet? To internetowe podziemie, po którym – dzięki technologiom szyfrującym, np. trasowaniu cebulowemu – można się poruszać anonimowo. W darknecie ludzie załatwiają różne sprawy: poszukują przestrzeni osobistej wolności i ekspresji, spiskują przeciwko autorytarnym reżimom i wielkim korporacjom, handlują (używając kryptowalut) narkotykami, bronią i żywym towarem. Jest w tym pewien paradoks: w darknecie, choć bywa on medialnie demonizowany, niełatwo odróżnić dobro od zła – w epoce globalnej cyfrowej inwigilacji użytkownicy mają po prostu liczne powody, aby ukryć się w elektronicznym schronie przed ciekawskim spojrzeniem Wielkiego Brata.
Warto przy okazji wyjaśnić, że darknet nie jest tym samym co głęboka sieć (deep web) – jest jej odległym, zakamuflowanym fragmentem. Określenie „głęboka sieć” odnosi się do tych obszarów internetu, które nie są indeksowane przez popularne wyszukiwarki – większość z tych treści, a stanowią one według szacunków ok. 95 proc. danych obecnych w sieci, jest najzupełniej niewinna: mowa między innymi o niezmierzonych zasobach mediów społecznościowych, o państwowych i firmowych bazach danych, półoficjalnych serwisach streamingowych, zamkniętych forach internetowych, wreszcie – o milionach (miliardach) osieroconych stron, do których nie prowadzi już żaden aktywny link, a które wciąż wiszą na serwerach.
Działający w latach 2011–2013 Silk Road – Jedwabny Szlak – był wirtualną platformą zakupową w rodzaju Amazona czy eBaya, z tą różnicą, że funkcjonował w darknecie dostępnym za pomocą sieci TOR, a jego klienci wystawiali na sprzedaż produkty zakazane: nie tylko dragi i broń, lecz także narzędzia hakerskie bądź lekarstwa. Jedwabny Szlak zasłynął jednak przede wszystkim handlem narkotykami: ewentualni nabywcy wybierali z szerokiej oferty psychodelików stosowny produkt w rozsądnej cenie, płacili bitcoinami, a potem czekali na kopertę, która docierała do nich wraz z poranną pocztą. Ten pionierski model dilerki – można było nawet wystawiać sprzedawcom komentarze – spotkał się z uznaniem konsumentów; nie musieli już ryzykować, kupując za gotówkę towar od podejrzanego typa na tyłach magazynu w szemranej dzielnicy. Po przełamaniu początkowej nieufności (Silk Road przez swoją ostentacyjną, XXI-wieczną supermarketowość sprawiał wrażenie obłędnej prowokacji amerykańskich służb) klienci ruszyli na zakupy – w szczytowym momencie obroty na platformie warte były ponad miliard dolarów. Silk Road zapoczątkował marketingowy trend: od tamtego czasu w darknecie co rusz powstają nowe, analogiczne usługi.
Założyciela Silk Road, Teksańczyka Rossa Ulbrichta, aresztowano w San Francisco jesienią 2013 r. – miał 29 lat. Odsiaduje obecnie karę podwójnego dożywocia (plus 40 lat) w więzieniu federalnym w Tucson w Arizonie – być może nigdy już stamtąd nie wyjdzie, jako że federalny wymiar sprawiedliwości nie przewiduje zwolnień warunkowych, a parokrotne próby podważenia wyroku jak na razie się nie powiodły.
Reklama