W związku z kolejną falą epidemii Covid-19 przetaczającą się przez Stany Zjednoczone ogłoszono, że dzieci w wieku szkolnym nie będą mogły wrócić do stacjonarnego nauczania na warunkach, jakie panowały przed wybuchem pandemii. Temat powrotu uczniów do szkół staje się jednym z głównych tematów politycznych tarć w USA, z którym nie wiedzą jak poradzić sobie zarówno rodzice, jak i ich pracodawcy, pisze Sarah Green Carmichael w swojej opinii dla Bloomberg.com.

W około 40 proc. amerykańskich rodzin przynajmniej jedno dziecko ma mniej niż 18 lat, więc podlega obowiązkowi szkolnemu. Z danych statystycznych wynika, że blisko trzy czwarte matek i 93 proc ojców wychowujących dzieci w wieku szkolnym pracuje. To oznacza, że w 64 proc. wszystkich pełnych rodzin pracuje oboje rodziców.

Po wybuchu pandemii koronawirusa i wprowadzeniu lockdownu wielu szefów starało się zapewnić wszystkim zatrudnionym wychowującym dzieci jak największą elastyczność pracy. Wówczas wszyscy mieli nadzieję, że dzieci będą uczyć się w domu tylko przez dwa tygodnie. Jednak wraz z rozwojem pandemii ten okres wydłużył się do ośmiu tygodni. Teraz powrót do szkoły oddala się w bliżej nieokreśloną przyszłość, a to wymusza na wszystkich zainteresowanych stworzenie bardziej zrównoważonego planu działań.

Reklama

Obecne status quo nie jest dobre dla nikogo, uważa Sarah Green Carmichael. Wielu pracującym rodzicom trudno jest pogodzić pracę ze wsparciem dzieci w nauce, podczas gdy ich bezdzietni koledzy są zdecydowanie mniej obciążeni. Wizja nadciągającej recesji sprawia, że ​​menedżerowie zastanawiają się, jak długo mogą płacić pełne pensje pracownikom zatrudnionym w niepełnym wymiarze czasu pracy.

Dlatego szefowie nie mogą pozostawić rodziców samych z problemem zorganizowania pracy w domu i zdalnej nauki dzieci. I już teraz powinni zacząć rozmawiać z pracującymi rodzicami o ich planach na jesień - mówi Avni Patel Thompson, założycielka Modern Village, start-upu świadczącego usługi doradcze dla rodziców i ekspertka od spraw rodzinnych i zawodowych. Menedżerowie powinni dowiedzieć się, czy szkoły, do których chodzą dzieci ich pracowników ogłosiły plany ponownego otwarcia, jakie będą ich harmonogramy, co można zrobić, aby przygotować się na możliwość kolejnego lockdownu w III lub IV kwartale. „Wiele osób daje rodzicom przestrzeń, ale teraz jest czas, aby to usystematyzować” – mówi Thompson.

Lepiej pięć razy zapytać, niż raz zaliczyć wpadkę z braku informacji

Poniżej garść informacji i wskazówek, jak można ułatwić pracę zdalną zespołowi składającemu się również z pracujących rodziców.

Szczerość w pracy zdalnej popłaca: jeśli pracujący rodzice mogą nie zdążyć z terminowym wykonaniem pacy, niech to otwarcie przyznają. Realny czas, jaki wielu rodziców jest w stanie efektywnie poświęcić na pracę w ciągu dnia to bardzo często dwie lub trzy godziny i powinni o tym mówić otwarcie. Menadżerowie nie powinni lekceważyć faktu, że wielu ludziom trudno będzie się do tego przyznać. W końcu mówienie szefowi, że nie jest się w pełni dyspozycyjnym jest wyjątkowo stresujące. Zwłaszcza w sytuacji, gdy bezrobocie tak jak w USA przekracza 10 procent. Dobry szef w takiej sytuacji powinien stale podkreślać, że najważniejsza dla dobra całego zespołu jest przewidywalności: lepiej wiedzieć, że na kogoś można liczyć na 25 procent, niż się zastanawiać, czy będzie pracował na 10 procent, a może na 90 procent - radzi Thompson.

Warto, aby wszyscy pracownicy określili swoją dyspozycyjność w służbowych kalendarzach. Ułatwi to planowanie spotkań i rozmów telefonicznych, które obecnie należy redukować do absolutnego minimum. Rygorystyczne przestrzeganie zasady, że spotkania służą do prowadzenia dyskusji grupowych i podejmowania decyzji ułatwi wykonanie najważniejszej pracy osobom, które mają ograniczony czas. Pozostałe informacje można zawsze przesłać mailem.

Dlatego menedżerowie zamiast patrzeć na liczbę przepracowanych godzin, powinni skupić się na wynikach i celach. Dopóki praca jest wykonywana, nie marnuj energii na śledzenie, jak ludzie to robią, podpowiada Thompson. Natomiast jeśli tempo i jakość samej pracy spadła, należy zastanowić się nad reorganizacją przydziału zadań w zespole. To coś więcej niż proszenie bezdzietnych pracowników o pracę po godzinach i w weekendy. Projekty bieżące przydzielaj raczej osobom, które mają bardziej przewidywalne godziny pracy. Projekty długoterminowe powierzaj tym, którzy potrzebują bardziej elastycznego harmonogramu pracy.

Kryzys to dobry moment, aby posprzątać bałagan organizacyjny i zakończyć wszystkie projekty zombie, których dotrwały do tej pory. Jeśli potrzebujesz sugestii co nie działa lub co można poprawić, zapytaj swoich pracowników. Prawdopodobnie mają długą listę.

Na poziomie korporacyjnym kierownicy powinni rozważyć, czy mogą pracującym rodzicom zaoferować urlop. I to niezależnie od tego, czy jest on płatny, czy bezpłatny. „Smutna, smutna rzeczywistość jest taka, że ​​duży procent pracujących rodziców, nie jest w stanie pogodzić tego wszystkiego” - mówi Thompson. Być może innym dogodnym rozwiązaniem tej sytuacji byłoby zwolnienie części z pracujących rodziców z obowiązku świadczenia pracy na trzy do sześciu miesięcy. „Ponieważ wiele osób obawia się, że nie będą mieli gdzie wrócić, dlatego wciąż trzymają się etatu” - wyjaśnia Thompson.

Branie urlopów nie było do tej pory mile widziane, ale obecna sytuacja wymusza na wszystkich zmianę podejścia do tej kwestii. Dla wielu rodzin możliwość skorzystania z takiego „urlopu”, nawet bez wynagrodzenia, byłaby darem niebios, tym bardziej, jeśli w tym czasie zachowają prawo do ubezpieczenia zdrowotnego opłacanego przez firmę (w USA nie ma powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego). Często rodzice, którzy stracili ostatnio pracę, przyznawali się do tego, że po cichu czuli ulgę, że zostali zwolnieni.

Oczywiście nie każdy pracujący rodzic przeżywa teraz piekło. Niektórzy mają środki do zatrudniania niań, współrodziców, którzy dzielą się obowiązkami lub wyjątkowo niezależne dzieci. Ale to tylko kolejny powód, dla którego pracodawcy powinni otwarcie porozmawiać ze swoimi pracownikami na temat ich sytuacji życiowej.