Podczas konferencji prasowej szef MEN przypomniał o zaleceniach Głównego Inspektora Sanitarnego związanych z nowym rokiem szkolnym.

Zaznaczył, że do szkoły czy przedszkola rodzice mogą posyłać tylko zdrowe dziecko, a więc "gdy nie widać zauważalnych objawów kaszlu, podwyższonej gorączki, bólu mięśni, utraty węchu lub smaku". "Te ostatnie objawy, jak podaje często w swoich informacjach GIS, mogą oznaczać, że dziecko może być zakażone koronawirusem i wówczas trzeba powiadomić nie tylko lekarza, ale także państwową inspekcję sanitarną" - powiedział Piontkowski.

Zwrócił uwagę, że jeżeli są nieco słabsze objawy u dziecka, a więc źle się czuje, "to bezpieczniej będzie zarówno dla niego, jak i dla jego kolegów i koleżanek, jeśli zostanie w domu". "Rodzice wówczas są zobowiązani do skontaktowani się z lekarzem i posłuchania jego rady, co dalej zrobić z dzieckiem" - dodał minister.

Na pytanie jak się zachować, jeśli okaże się, że jedno z dzieci jest zakażone, szef resortu edukacji narodowej powiedział, że "dziecko zakażone i członkowie jego rodziny podlegają kwarantannie".

Reklama

”Jeśli nie ma badania w trakcie kwarantanny, nie ma testu, to przy braku poważniejszych objawów, kiedy dziecko i rodzice czują się dobrze - odbywają kwarantannę do końca - do 14 dnia. Po jej zakończeniu, jeśli nic się nie wydarzyło, nie ma poważnych objawów chorobowych dziecko może wrócić do szkoły" - powiedział Piontkowski.

Zwrócił uwagę, że jeśli jeden z rodziców jest podejrzewany, że może być zakażony koronawirusem, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko mogło się także zakazić. "Takie dziecko również nie powinno uczestniczyć w zajęciach stacjonarnych" - oświadczył minister.

Przypomniał również o przestrzeganiu przez uczniów podstawowych zasad higieny takich jak: mycie rąk czy dezynfekcja ich po wejściu do szkoły. "Dziecko powinno korzystać ze swoich przyborów, podręczników i zeszytów. Nie powinno dzielić się nimi z innymi, aby przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się choroby".

Będzie obowiązek maseczek w przestrzeniach wspólnych szkół?

Rozważamy wprowadzenie obowiązku zakrywania nosa i ust w przestrzeniach wspólnych szkół; decyzja w tej sprawie zapadnie w czwartek lub w piątek - przekazał w środę minister edukacji Dariusz Piontkowski. Poinformował też, że dyrektorzy szkół otrzymają specjalne numery telefonu do sanepidu.

Piontkowski poinformował na środowej konferencji prasowej, że resort edukacji rozważa wprowadzenie obowiązku zakrywania nosa i ust w przestrzeniach wspólnych szkół. "Przynajmniej w tych największych szkołach wydaje się, że ma to uzasadnienie (...). W mniejszych szkołach wydaje się, że zagrożenie jest dużo mniejsze i tam być może takiego obowiązku nie będzie" - podkreślił.

Jak przekazał minister, decyzja w tej sprawie ma zapaść w czwartek lub w piątek.

Szef MEN był też pytany, czy zostaną wprowadzone ułatwienia dla szkół w kontakcie z sanepidem, a także czy zgłoszenia dyrektorów szkół będą musiały mieć formę podania.

Piontkowski przyznał, że "czasami mogły być problemy" z kontaktem z sanepidem, dlatego dyrektorzy szkół otrzymają dodatkowe numery telefonu - tzw. czerwone telefony - dzięki którym będę mogli bezpośrednio i szybko skontaktować się z powiatową stacją sanitarną.

Podkreślił też, że wydawanie opinii ma być jak najmniej sformalizowane. "Ponieważ zdrowie dzieci, nauczycieli, pracowników z naszego punktu widzenia jest najważniejsze, mówimy wyraźnie w wytycznych, że może być to na przykład kontakt telefoniczny, mailowy, nie musi być żadne oficjalne podanie. Potem, najwyżej już po fakcie dyrektor sporządzi jakąś notatkę. I odpowiedź powiatowego inspektora (sanitarnego) może być w podobnej formule udzielona" - mówił szef MEN.

"Jeżeli będzie więc informacja o zakażeniu dziecka, to rozumiemy, że inspektor sanitarny będzie błyskawicznie podejmował decyzję tak, aby uchronić pozostałe dzieci i pracowników szkoły" - dodał.

Poluzowane zasady sanitarne w przedszkolach

Poluzowaliśmy m.in. zasady sanitarne dotyczące funkcjonowania placówek przedszkolnych, by więcej dzieci mogło zostać objętych opieką. Zmniejszyliśmy metraż przypadający na jedno dziecko do 1,5 mkw.- poinformował w środę na konferencji prasowej minister edukacji Dariusz Piontkowski.

Piontkowski zaznaczył, że zasiłek opiekuńczy nadal będzie obowiązywał. Zaznaczył równocześnie, że zmieniły się jednak wytyczne dotyczące przedszkoli. Według nich jednemu dziecku w placówce należy zapewnić 1,5 mkw. powierzchni, wcześniej wynosiła ona 2-2,5 mkw.

"Przyjmuje się, że taki metraż na jedno dziecko powinien wynosić 1,5 mkw." - powiedział.

Jak zaznaczył minister samorządy, przy wcześniej obowiązujących ograniczeniach, zwracały uwagę na to, że część dzieci z takiej opieki nie będzie mogła korzystać. Piontkowski podkreśli, że sanepid wskazuje na to, że te wyliczenia dotyczące powierzchni nie są aż tak bardzo restrykcyjne. "GIS wskazuje a to, że te 1,5 mkw na dziecko nie musi być co do centymetra" - powiedział.

Minister opisał też jak ma wyglądać postępowanie placówki edukacyjnej w przypadku ewentualnego podejrzenia choroby lub zakażenia. Rodzice powinni skontaktować się z lekarzem, który zleci, w razie konieczności, wykonanie testu na obecność koronawirusa. Jeśli wynik będzie dodatni, dyrektor składa wniosek o wydanie opinii do powiatowego inspektora sanitarnego w jaki sposób zorganizować zajęcia.

"Inspektor sanitarny przygląda się sytuacji. Prowadzi dochodzenie epidemiologiczne. Sprawdza krąg osób, które miały styczność osobą zarażoną i te osoby będą musiały udać się na kwarantannę" - wyjaśnił.