Czasem na stojąco, innym razem na siedząco, a nawet na leżąco – szkoła Ørestad Gymnasium w duńskiej Kopenhadze jest zaprojektowana tak, by nauczyciele prowadzili lekcje w niekonwencjonalny sposób. Nauka odbywa się w małych grupach, często w otwartej przestrzeni, obok innych „klas”. W centrum szkoły znajdują się spiralne schody, w budynku wydzielone są też miejsca do relaksu i nauki. Aby minimalizować hałas związany z otwartą przestrzenią, wiele zadań rozwiązuje się z użyciem komputerów. Nauczyciel może monitorować pracę uczniów i komunikować się bezpośrednio z nimi przy pomocy peceta.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że zmiany w szkołach zachodzą szybciej. W salach lekcyjnych coraz częściej goszczą biznesmeni i menedżerowie, wiedzę zaczyna przekazywać się też przy użyciu gier komputerowych. Także u nas – gra „This War of Mine”, opowiadająca o okrucieństwie wojny z perspektywy cywilów, może zostać dodana do kanonu lektur nieobowiązkowych.

To, co niewyobrażalne

Rafał Lew-Starowicz, prezes fundacji EdTech Poland, promującej innowacje w edukacji, wcześniej zastępca dyrektora departamentu podręczników, programów i innowacji w MEN, przekonuje, że już sama przestrzeń, w której prowadzone są lekcje, ma niebagatelne znaczenie dla nauki. Podkreśla, że w Skandynawii wiele placówek ma osobne miejsca do lekcji, zabawy i korzystania z technologii. – Na przykład w szkole Vittra w Szwecji duże wrażenie zrobiły na mnie sale wyglądające jak jaskinie. To nieszablonowy sposób pobudzania kreatywności i wyobraźni u uczniów – przekonuje. Zwraca uwagę, że dyrektorzy szkół często wpadają w pułapkę, chcąc stworzyć miejsce bardzo przyjazne dla młodzieży. Uważają, że trzeba wypełnić je technologią. – Widziałem w Hiszpanii znakomicie wyposażone placówki z mnóstwem tabletów i komputerów dla uczniów, gdzie każdy siedział sam przed ekranem komputera. Rzecz w tym, że wnętrze budynku przypominało więzienie, nawet były kraty w oknach. Efekt był taki, że u dzieci nie było widać energii do współdziałania, a na ich twarzach nie było uśmiechu – opowiada.

Reklama

Za odmienioną przestrzenią musi iść zmiana sposobu nauczania. Jowita Michalska, założycielka organizacji edukacyjnej Digital University, entuzjastka nowych technologii, uważa, że nie można dłużej traktować nauczycieli jako osób znających odpowiedzi na wszelkie pytania. – W świecie technologii uczniowie mają dostęp do wiedzy z wielorakich źródeł. Ale trzeba umieć z niej korzystać.

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.