ikona lupy />
Niezrównoważona produkcja jedwabiu / Forsal.pl

Bernard Arnault, prezes LVMH Moet Hennessy Louis Vuitton SE, gigant w przemyśle dóbr luksusowych, skrytykował 16-letnią aktywistkę Gretę Thunbrg jako osobę, która „demoralizuje młodych ludzi”. On sam zapewne też czuje się zdołowany jej działaniami.

Biznes Arnaulta opiera się na klientach, szczególnie na tych młodszych, którzy kupują masę niepotrzebnych rzeczy, od torebek Diora po drogie szminki od gwiazd popu jak Rihanna z serii Fenty Beauty. Niepokój o zbliżającą się katastrofę ekologiczną i obawa, że przyczyniły się do tego także twoje zakupy raczej nie sprzyjają zakupowej terapii.

Branża modowa i obuwnicza (której rynek dóbr luksusowych jest tylko częścią) odpowiadają za ok. 8 proc. światowych emisji CO2, jak wynika z raportu Quantis. Fundacja Ellen MacArthur, organizacja non profit, szacuje, że biznes odzieżowy wygenerował w 2015 roku więcej emisji gazów cieplarnianych niż wszystkie międzynarodowe loty i rejsy statkami razem. To wystarczająco dużo, by rozwścieczyć Thunberg.

Reklama

Miarodajne dane na temat wpływu branży dóbr luksusowych na środowisko nie są łatwe do uzyskania, ale pewna grupa (złożona z Global Fashion Agenda, Sustainable Apparel Coalition oraz Boston Consulting Group) podjęła próbę zebrania ich. Wynik opiera się na takich elementach jak ekologiczna inteligencja projektowania produktu, wykorzystanie surowców i procesy produkcyjne. Zdobycie w tym rankingu 100 punktów świadczyłoby o perfekcji w zakresie zrównoważonego rozwoju, ale nikt nawet się do tego poziomu nie zbliża.

Ogólnie rzecz ujmując, branża odzieżowa uzyskała ponury wynik 42/100 możliwych punktów, choć firmy sprzedające marki luksusowe uzyskały parę punktów więcej i zostały ocenione na 54/100. Choć nie jest to w żadnym stopniu powód do świętowania, pokazuje to, że finansowa siła LVMH – a także jego wielkich konkurentów, takich jak Kering SA, która jest właścicielką Gucci oraz szwajcarska Compagnie Financiere Richemont SA (siedziba Cartiera) – może być zaletą, gdy chodzi o próbę złagodzenia szkodliwego wpływu mody na planetę.

Jednocześnie nie da się zignorować skali wpływów, jaką dysponuje branża luksusowa. Producenci marek luksusowych korzystają z ponad trzyletniego boomu zakupowego napędzanego pieniędzmi głównie chińskich klientów, co oznacza, że branża pochłania znacznie więcej zasobów naturalnych niż kiedykolwiek. Uprzywilejowane przez modę dla elit naturalne materiały mają najgorszy wpływ na środowisko – produkcja jedwabiu jest w tym względzie szczególnie szkodliwa.

Nic z tego nie pomaga w redukowaniu marnotrawstwa, które praktykują kupujący, szybko przechodząc z jednego hitu sezonu do następnego, a nawet z jednej marki do kolejnej. Brytyjska firma Burberry znalazła się w zeszłym roku pod uzasadnionym obstrzałem ze względu na swoją politykę niszczenia niesprzedanych zapasów po to tylko, by poszczególne produkty nie zostały sprzedane taniej (w efekcie firma wycofała się z tej praktyki).

Firma Kering, założona przez Francoisa Pinaulta, rywala Arnaulta, przynajmniej stara się o transparentność w kwestii szkód, jakie robi. Publikuje raport dotyczący zysków i strat w zakresie ochrony środowiska – z ostatniej wersji wynika, że koszt wpływu na planetę w 2018 roku wyniósł ok. 500 mln euro. Szacuje się, że ok. trzy czwarte tej kwoty pochodziło z przetwarzania surowców i produkcji. I choć uczciwym posunięciem jest publikacja tych danych, to przecież wyrządzona szkoda pozostaje.

Analitycy Morgan Stanley twierdzą, że im bardziej luksusowa firma kładzie nacisk na własną produkcję, tym lepiej radzi sobie z realizacją celów środowiskowych, społecznych i rządowych. Jest tak, ponieważ niektóre z najgorszych praktyk branżowych zachodzą z dala od bezpośredniej kontroli – i odpowiedzialności – czyli gdzieś daleko w łańcuchu dystrybucyjnym. Ci sami analitycy uważają zatem, na podstawie swoich badań, że marki LVMH zajmują pod tym względem dobre miejsce, jako że stawiają w większości na własną produkcję.

Atak Arnaulta na Thunberg przedstawił pewną sprawę w świetle reflektorów: istnieje wyraźny powód, dla którego wszystkie te firmy starają się naprawiać szkody, które wyrządziły. Tym powodem są właśnie młodsi klienci, którzy – w tej liczbie także Chińczycy – wprost się tego domagają. Według konsultantów Bain & Company w 2018 roku cały rozwój branży nastąpił w wyniku zakupów ludzi w wieku poniżej 40 roku życia. Wiadomo też, że konsumenci są bardziej lojalni wobec firm, które pokazują, że posiadają sumienie.

Ale bez względu na to, ile uwagi przemysł przykłada do ochrony środowiska, w tym biznesie wciąż chodzi o to, żeby ludzie wydawali pieniądze na rzeczy, bez których spokojnie mogą się obyć. Jeśli bogatych można zawstydzić tak, że zrezygnują z dalekich wakacji, to do czego może doprowadzić diamentowy pas od Gucciego?

>>> Czytaj też: Rewolucja w rolnictwie: farmy wertykalne pomogą nam przeżyć najbliższe dekady