Uniwersytety w USA, Wielkiej Brytanii, Australii i innych krajach mogły nieświadomie współpracować z chińskim wojskiem.

To wnioski z badania przeprowadzonego przez australijski think tank Australian Strategic Policy Institute (ASPI). Wynika z niego, że dziesiątki chińskich naukowców i inżynierów powiązanych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą ukryło swoje militarne powiązania podczas ubieganie się o przyjęcie na zagraniczne studia - pisze Quartz.

Najbardziej zadziwiające jest to, że problem ten dotyczy uniwersytetów z krajów, które tworzą tzw. Sojusz Pięciu Oczu, czyli tajne porozumienie instytucji szpiegowskich Australii, Kanady, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA. Chiny to zdaniem organizacji jeden z największych wywiadowczych przeciwników. Istnieje ryzyko, że chińscy naukowcy mogą szpiegować albo kraść intelektualną własność podczas pobytu na Zachodzie.

Chińska armia zasponsorowała wyjazd za granicę około 2500 wojskowych naukowców. Zachodnie uniwersytety skłaniają się ku współpracy z nimi z powodu problemów finansowych. Liczą bowiem na finansowy zastrzyk z Państwa Środka.

Chińska armia określa tę strategię „zbieraniem kwiatów za granicą w celu wyprodukowania miodu w Chinach”.

Reklama

Chińscy uczeni ukrywają swoje wojskowe powiązania twierdząc, że wcześniej mieli powiązania z nieistniejącymi uczelniami albo powołując się na fikcyjną współpracę z istniejącymi.

>>> Polecamy: Brytyjska wojsko otwiera się na kobiety. Trafią nawet do prestiżowych sił specjalnych