Rynek diagnostyki i farmacji w 2024 roku będzie warty ponad 11 miliardów dolarów. Medyczne giganty Roche, Quanterix oraz Shimadzu przodują w pracach nad zaawansowanymi testami predykcyjnymi.

Cytowany przez redakcję Bloomberga laureat Nagrody Nobla Koichi Tanaka, który przyczynił się do opracowania badania krwi wykrywającego chorobę Alzheimera, twierdzi, że test ten jest swego rodzaju „mieczem obosiecznym”. Rzecz w tym, że na rynku wciąż nie ma leków, które powstrzymałyby stan demencji. Identyfikacja osób zagrożonych nie pomoże w leczeniu. Jedyne, co testy krwi pod kątem wykrycia choroby Alzheimera mogą ułatwić, to badania nad lekami, by przyspieszyć rozwój terapii.

Firmy takie jak Roche Holding AG, Eli Lilly & Co., Eisai Co wydały już miliardy dolarów na badania, ale nadal nie ma lekarstwa, które spowalniałoby rozwój tej choroby. Szacuje się, że światowy koszt demencji wzrośnie do 2 bilionów dolarów do 2030 roku. Zgodnie z przewidywaniami chorobę tę do 2050 roku rozwinie nawet 152 milionów osób.

Podczas gdy naukowcy wciąż badają przyczyny choroby Alzheimera, większość zgadza się, że żadne leczenie prawdopodobnie nie pomoże pacjentom ze znacznym upośledzeniem funkcji poznawczych. Dzieje się tak, ponieważ ich mózgi zostały nieodwracalnie uszkodzone przez tzw. płytki starcze powstałe z nieprawidłowych białek, które zaburzają pracę komórek nerwowych.

>>> Czytaj też: Nie ruszaj, bo rozwalisz. Dlaczego system ochrony zdrowa od 20 lat jest w kryzysie?

Reklama

W badaniu opublikowanym w Nature w styczniu ubiegłego roku Tanaka i jego współpracownicy wykazali, że możliwe jest użycie nowego biomarkera w celu dokładnego określenia śladowych ilości amyloidu beta we krwi pacjenta i zmierzenia ewentualnej progresji choroby Alzheimera. Umożliwi to identyfikację osób, które mogą rozwinąć demencję w nadchodzących dekadach. Wcześniej zmiany w mózgu występujące na długo przed pojawieniem się objawów choroby Alzheimera można było wiarygodnie ocenić jedynie za pomocą obrazowania metodą rezonansu magnetycznego i tomografii emisyjnej pozytronowej oraz pomiaru amyloidu i innego białka, zwanego tau, w płynie rdzenia kręgowego. Są to drogie metody, a w przypadku nakłucia lędźwiowego – bardzo inwazyjne.

Już teraz kilkanaście firm i zespołów badawczych z całego świata (Roche, hiszpańska Araclon Biotech SL i Lexington, Massachusetts z Quanterix Corp.) prowadzi badania diagnostyczne na choroby Alzheimera i inne choroby neurodegeneracyjne. Przewiduje się, że globalny rynek diagnostyki i terapii chorób Alzheimera osiągnie wartość 11,1 mld dolarów w 2024 r. W ubiegłym roku rynek ten był warty 7,5 mld dolarów.

Z kolei Quanterix wykorzystuje test oparty na przeciwciałach do wykrywania białek związanych z początkiem choroby Alzheimera, a także marker uszkodzeń neurologicznych spowodowanych m.in. przez wstrząs mózgu, chorobę Parkinsona czy stwardnienie rozsiane.

Kilku producentów leków próbuje uzyskać testy lekkiego łańcucha neurofilamentów potwierdzone klinicznie jako uzupełniające narzędzie diagnostyczne, ponieważ umożliwią one monitorowanie reakcji pacjentów na leki w czasie rzeczywistym. Według firmy Roche globalne zapotrzebowanie na testy, które mogą zapewnić wczesną i dokładną diagnozę choroby Alzheimera, a także przewidywać trajektorię choroby, jest olbrzymie. Choroba dotknęła już 50 milionów ludzi, a wiele osób pozostaje niezdiagnozowanych. „To rynek, który może pomieścić wiele różnych technologii i graczy, od cyfrowych biomarkerów po obrazowanie i biomarkery białkowe” – dodaje reprezentant Roche. Shimadzu przygotowuje się do zaoferowania badania krwi rynkowi w Stanach Zjednoczonych w tym roku, a następnie wejść na rynek w Europie i Chinach.

>>> Czytaj też: Aspiryna na tysiąc sposobów. Przemysł farmaceutyczny zaczyna zjadać własny ogon