Mój kolega prowadzi firmę informatyczną i ma ogromną potrzebę dzielić się swoim doświadczeniem z uczniami technikum. W szkole jest jednak dopiero na początku kariery i musi minąć 11 lat, zanim zostanie nauczycielem dyplomowanym. System w ogóle nie docenia jego wiedzy. Wycenia ją na ok. 1,9 tys. zł. Za takie pieniądze można pracować wyłącznie dla idei. Z Dawidem Łasińskim rozmawia Paulina Nowosielska
Nauczyciel, co nie boi się internetów. To pan?
Ja. Nie boję się, bo sieć jest genialnym miejscem komunikacji z ludźmi, z którymi nie zawsze mogę spotkać się w realu, a z którymi mamy sobie coś do przekazania. Tym czymś jest wiedza. Bo edukacja to relacja, a internet daje mi zasięg.
W pana przypadku to blisko 1,4 mln wyświetleń na YouTubie, ok. 40 tys. subskrybentów i niemal 10 tys. fanów strony Pan Belfer na Facebooku. Tyle się ostatnio mówi w szkołach o uzależnieniu nastolatków od sieci, a pan ich jeszcze do tej sieci przyciąga…
Oni już tam są, więc nikogo siłą nie wciągam. Pokazuję, że można robić coś innego niż straszyć rodziców wynikami badań o tym, ile czasu z komórką w ręku spędzają dzieci. Albo organizować kampanie ostrzegające przed szkodliwymi skutkami zamieszczania w sieci zdjęć czy filmików, które kogoś ośmieszają. Im więcej dobrego wrzucę do sieci jako nauczyciel, im więcej osób zachęcę do twórczego korzystania z niej, tym bezpieczniejszym będzie ona miejscem.
Reklama
Taka idea przyświecała stworzeniu Pana Belfra?
Tak się nazywam w mediach społecznościowych, taki jest mój kanał na YT. Ale zaczynałem jako zwykły nauczyciel tablicowy. Czyli taki, co kredą rysuje w klasie wiązania chemiczne. Zawsze jednak chciałem robić coś więcej. Najpierw w 2008 r. w gimnazjum w Koziegłowach, niewielkim mieście pod Poznaniem, założyłem z uczniami kanał na YT. Robiliśmy filmy promujące szkołę, relacje z ważnych wydarzeń. Chodziło o to, by dzieciaki po lekcjach nie uciekały do miasta i szwendały się po galeriach handlowych, ale by je integrować. I do tego właśnie służył mi ten „zły” internet, który ponoć zabija relacje między ludźmi. Od 2012 r. zaczęliśmy pracować w grupie na FB. Ustalaliśmy tam wszystkie szczegóły naszych planów, które potem w realu sprawnie realizowaliśmy. Po reformie edukacji w 2018 r. przeniosłem się do liceum w Bolechowie i dalej rozkręcałem swoją działalność.
Co na to rodzice i inni nauczyciele? Dziś wiele szkół wprowadza zakazy używania komórek, obwarowane surowymi sankcjami.
Smartfon to przede wszystkim dostęp do sieci. Bez tego nie miałby dla uczniów znaczenia. Dla dorosłych również. Myślę, że sceptyczna postawa części nauczycieli bierze się stąd, że nie mają czasu się szkolić, a jeśli już, to szkolenia, na które w końcu trafiają, są prowadzone mało ciekawie. Nauczyciele wykorzystują więc w edukacji te narzędzia, które znają i z którymi czują się najpewniej. Bo nikt im nie pokazał, że można inaczej.
Dawid Łasiński - nauczyciel chemii w Zespole Szkół im. gen. Dezyderego Chłapowskiego w Bolechowie, autor podręcznika do chemii dla uczniów szkoły podstawowej. W lutym 2017 r. stworzył postać Pana Belfra – nauczyciela z Internetów. Jako jeden z czterech najbardziej innowacyjnych nauczycieli w Polsce został zaproszony przez Microsoft do udziału w międzynarodowej konferencji edukatorów „Educator Exchange” w Singapurze
Cały wywiad z Dawidem Łasińskim przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP