Najodważniejszym w badaniach powiązań mózgu i sztucznej inteligencji okazał się wynalazca i neurolog z Georgii Philip Kennedy. Ryzykując własnym życiem pozwolił sobie wszczepić do mózgu elektrody, by zidentyfikować neuronowy kod mowy.

W połowie lipca Elon Musk ogłosił, że celem jego startupu Neuralink jest opracowanie interfejsu łączącego ludzki mózg i sztuczną inteligencję. To szansa na leczenie wielu chorób i uszkodzeń układu nerwowego, ale także ryzyko wpływania na nasze zachowania.

Drogą do sprzęgnięcia mózgu ze sztuczną inteligencją jest zbudowanie półprzewodnika, który zostanie do niego wszczepiony. Ma to umożliwić oddziaływanie na neurony, co z kolei da narzędzie do leczenia różnych schorzeń typu demencja, Alzheimer, depresja, paraliż rdzenia kręgowego, czy inne mechaniczne uszkodzenia centralnego układu nerwowego.

Zastosowanie implantu wymagać będzie aprobaty Federalnej Agencji ds. Leków (FDA). Projekt Neuralink jednak jest we wczesne fazie i nie do końca wiadomo, jak wszczepiony w jedną z półkul mózgu układ scalony interpretował będzie jego aktywność i jakie dane będzie generował. Ma się on składać z dużej liczby przewodów (nici) zakończonych elektrodami, które umieszczone zostaną w miejscach, gdzie mogą przechwytywać sygnały elektryczne generowane przez neurony. Sygnały te będą rejestrowane przez niewielką kapsułę umieszczoną za uchem, która poprzez łączność bluetooth zasilać ma system komputerowy wyposażony w sztuczną inteligencję, przetwarzając otrzymane dane. Układ scalony zawierający aż 1024 elektrody, daje szansę otrzymania dziesięciokrotnie większej ilości danych niż obecne urządzenia diagnostyczne, chociażby stosowane przy leczeniu choroby Parkinsona (Deep Brain Stimulation). Urządzenie ma być jednak niezwykle małych rozmiarów – 4x5 mm, a to umożliwia wszczepienie docelowo nawet 10 implantów, choć w testach klinicznych, które mają wystartować w 2020 roku, zostaną użyte tylko cztery. Połączenie mózgu i sztucznej inteligencji pozwoli sparaliżowanym pacjentom komunikować się z urządzeniami elektronicznymi – na przykład unieruchomiony ruchowo pacjent będzie mógł myślami sterować ruchami myszki na ekranie komputera, a więc mieć znacznie lepszy kontakt ze światem. Sztuczna inteligencja będzie więc odczytywała i reagowała na jego intencje.

>>> Czytaj też: Nowe reguły gry. Sztuczna inteligencja zmienia system finansowy

Reklama

Współdziałanie algorytmów

O możliwości sprzężenia ludzkiego mózgu i komputera przekonanych jest wielu naukowców. Wśród nich jest profesor bioinżynierii Uniwersytetu Kalifornijskiego Gabriel A. Silva. Twierdzi on jednak, że możliwości ludzkiego mózgu są w wielu wymiarach większe niż sztucznej inteligencji, która niekoniecznie może umieć chociażby rozpoznawać wiele zamazanych obrazów, a człowiek to potrafi. Poza tym mózg dysponuje umiejętnością odbudowy połączeń między neuronami nawet po mechanicznym uszkodzeniu czy udarze. Dowodzi tego udana rehabilitacja pacjentów po usunięciu części kory mózgowej. Takimi możliwościami nie dysponuje na razie żaden komputer, który utracił część obwodów. Ciągle także mózg ludzki jest znacznie bardziej kreatywny i nie zużywa tyle energii, co inteligentne sieci neuronowe. Oba systemy opierają się też na innych algorytmach, ale właśnie dlatego mogą ze sobą współdziałać. Neurobiologia w ten sposób przyczynia się do rozwoju systemów uczenia maszynowego, a te rozwijają umiejętność odczytywania sygnałów przesyłanych przez neurony. To dzięki temu ludzie mogą poruszać protezami ramion i palców wyłącznie siłą woli.

Neurotechnologia zrodziła się już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy Jaques Vidal zaproponował, aby elektroencefalografię (monitorowanie fal mózgu poprzez elektrody umieszczone na czaszce) wykorzystać do kontrolowania zewnętrznych urządzeń poprzez przekształcenie sygnałów EEG w komendy. To znacznie ułatwiło życie chorym na porażenie wielokończynowe, umożliwiając im samodzielne odżywiane się i przemieszczanie na wózku. Zarówno w Europie (Human Brain Project) jak i w USA (Brain Initiative) powołano w ostatnich latach jednostki badawcze, których celem jest rozszerzenie ludzkich możliwości poznawczych poprzez zastosowanie sztucznej inteligencji. Ciekawym projektem był rozwój technologii, która miała umożliwiać kierowanie samochodem wyłącznie za pomocą myśli, jednak pojawienie się pojazdów autonomicznych podważyło sens dalszych prac.

Neuronowy kod mowy

Najodważniejszym w badaniach powiązań mózgu i sztucznej inteligencji okazał się jednak wynalazca i neurolog z Georgii Philip Kennedy. Ryzykując własnym życiem pozwolił sobie wszczepić do mózgu elektrody, by zidentyfikować neuronowy kod mowy. Operacja na otwartym mózgu, która kosztowała 25 tys. dol., odbyła się w czerwcu 2014 roku w środkowoamerykańskim Belize, bo amerykańska FDA zabroniła przeprowadzenia jej w USA. Trwała 11 godzin. Kennedy co prawda zidentyfikował 65 neuronów odpowiedzialnych za generowanie niektórych słów i dźwięków, ale konsekwencje zagrażały jego życiu, a same płytki z elektrodami musiały zostać usunięte po paru tygodniach podczas operacji w USA, zaa którą zapłacił aż 94 tys. dolarów. To jednak jemu jako pierwszemu przypisuje się uruchomienie kursora komputera za pomocą myśli, czego dokonał jego sparaliżowany pacjent jeszcze w latach 90-tych.

Lepsze, a nawet całkowite poznanie procesów zachodzących w ludzkim mózgu byłoby łatwiejsze, gdyby jego zawartość pobrać można było na dysk komputera i poddać wszechstronnej analizie. Na razie, może na szczęście, to perspektywa dość odległa – prognozy mówią o czasie 20 lat. Stworzenie interfejsu łączącego komputer z mózgiem dałoby możliwość bezprzewodowego i bezpośredniego dostępu do chmury obliczeniowej, niezliczonej liczby komputerów podłączonych do sieci, ale przede wszystkim innych mózgów posiadających podobne interfejsy. Ludzie mogliby się kontaktować wyłącznie myślami. Trudno sobie nawet wyobrazić taką rewolucję, bo jej następstwem byłoby otworzenie naszych wewnętrznych zasobów na oddziaływanie reklamodawców, ubezpieczycieli, ale i rządów. To prosta droga do zhakowania naszych myśli czy wspomnień i całkowitego podporządkowania jednostki. Przed czymś takim trudno byłoby się obronić, bo w skrajnym przypadku w ogóle nie bylibyśmy świadomi obecności interaktywnych implantów w naszej głowie, do której aplikowane byłyby one w momencie narodzin.

>>> Czytaj też: Gdzie jest granica prac nad sztuczną inteligencją? KE publikuje wytyczne

Nadzieja dla chorych na Alzheimera

Tymczasem wyłączanie ludzkich wspomnień jest już praktycznie możliwe. Naukowcy niedawno odkryli, że wspomnienia pozostawiają w naszym mózgu ślad zwany engramem, jednak proces zapamiętywania nie jest związany z jednym obszarem naszej kory mózgowej, a odtwarzanie wspomnień nie opiera się na engramach. Stosując technikę zwaną znacznikiem neuronów zidentyfikowali oni obwody odpowiedzialne za zapamiętywanie przez gryzonie negatywnych, bolesnych bodźców. Naukowcy potrafią już te obwody wyłączać lub reaktywować. To może być odkrycie, które pozwoli w przyszłości przywrócić pamięć osobom dotkniętych demencją lub chorobą Alzheimera. Rekonstrukcja pamięci może dotyczyć obrazów, kolorów, słów i wyrażeń oraz emocji, które im towarzyszyły. Zadanie polega na dokonaniu zmian w molekułach neuronów, co powoduje zmiany w połączeniach między nimi. Docelowo będzie więc można także wyłączać bolesne wspomnienia, które są przyczyną psychoz, traum i depresji. To wielka szansa leczenia zaburzeń i chorób układu nerwowego, których według Centrum Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego jest ponad 600, a liczba osób nimi dotkniętych będzie szybko rosła wraz z gwałtownym starzeniem się światowej populacji.

>>> Czytaj też: Homo Sapiens czy Homo Roboticus? Jeden chip może zamienić cię w superczłowieka

Pamięć zgrana na dysk

Jednak z drugiej strony interwencja w ludzką pamięć może zmieniać osobowość człowieka, bo pamięć kształtuje naszą tożsamość. Możliwość przejęcia kontroli nad ludzkim mózgiem, a w szczególności pamięcią, jest więc niepokojąca nie tylko w kategoriach społecznych. Można wyobrazić sobie kreowanie tą drogą sztucznego patriotyzmu, albo zapewnianie sobie przez władze lojalności różnych grup obywateli. Agencja badawcza armii USA DARPA twierdzi, że taka zmiana myśli i pamięci obywateli, wychodząca poza przypadki jednostkowe będzie już możliwa za 4 lata właśnie dzięki implantom umieszczonym w mózgu. Remedium na takie zagrożenie byłoby według opinii dr Gary’ego Marcusa z New York University zgranie naszej pamięci na zaszyfrowany dysk zewnętrzny, do chmury obliczeniowej lub z użyciem technologii blockchain, dzięki której nasza pamięć pozostałaby niezmienna. Jednak z pewnością wcześniej czy później znalazłyby się sposoby dotarcia do niej.

Tymczasem nakłady na rozwój badań związanych z systemami poznawczymi połączonymi ze sztuczną inteligencją szybko rosną. Inwestują uniwersytety, korporacje, rządy, startupy i inwestorzy venture capital. Według danych International Data Corporation w 2021 roku wydatki te wynieść mają prawie 58 mld dolarów, a sama wartość rynku neurotechnologii przekroczy 30 mld dolarów. Z kolei z szacunków firmy McKinsey wynika, że wszystkie zastosowania sztucznej inteligencji do 2030 roku mogą wygenerować globalny przychód o wartości 13 bilionów dolarów. Ciągle trudno odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim stopniu zmieni to świat i ludzi.

>>> Czytaj też: Czy ludzki mózg można zgrać na dysk? Doceńmy nasz superkomputer, który mamy w głowie [OPINIA]