W kategoriach globalnych według UNESCO (link) około 55 proc. gospodarstw domowych ma dostęp do internetu. W krajach rozwiniętych jest to 87 proc., rozwijających się 47 proc. i jedynie 19 proc. w najmniej rozwiniętych. Wciąż 3,7 mld ludzi na świecie nie jest podłączonych do sieci. Wykluczenie cyfrowe bardziej dotyka kobiet – przeciętnie 23 proc. mniej kobiet niż mężczyzn korzysta z telefonii mobilnej.

Wybuch pandemii odciął wiele osób bez dostępu do internetu od podstawowych usług i świadczeń społecznych. W Ameryce Łacińskiej 154 mln dzieci przestało korzystać z edukacji, bo aż dwie trzecie obywateli kontynentu nie ma dostępu do internetu i komputera w gospodarstwie domowym.

Cyfrowe wykluczenie jest konsekwencją kilku czynników. Przede wszystkim kosztów. Około 40 proc. ludności offline w krajach niezamożnych twierdzi, że nigdy nie korzystało z internetu, a 35 proc. nie ma komputera, bo są za drogie. Sojusz na Rzecz Dostępnego Internetu (A4AI) uznaje, że internet jest finansowo przystępny, gdy koszt 1 GB stanowi nie więcej niż 2 proc. średniej, miesięcznej pensji. O ile we Francji i Szwecji to np. równowartość 3-4 dolarów, a w Niemczech i W. Brytanii niecałe 7 dolarów, to w USA już ponad 12 dolarów. Natomiast w krajach Afryki subsaharyjskiej koszt godziny streamingu jest równy 40 proc. przeciętnej, miesięcznej płacy, a 85 proc. mieszkańców kontynentu żyje za mniej niż 5,5 dolara dziennie. Wiele populacji w Trzecim Świecie wegetuje w nieformalnych osiedlach lub w slumsach, które nie są wyposażone nawet w szczątkową infrastrukturę cyfrową. Pracują w nieformalnej gospodarce, otrzymując wynagrodzenie pozwalające tylko przeżyć z dnia na dzień.

Reklama
W krajach Afryki subsaharyjskiej koszt godziny streamingu jest równy 40 proc. miesięcznej płacy.

Systemy pomocowe wielu państw nie są w stanie rozpoznać osób wykluczonych cyfrowo, zwłaszcza że nie istnieją cyfrowe rejestry identyfikacji oparte na biometrii, jak na przykład w Indiach. Tam od kilku lat wdraża się system cyfrowej tożsamości Aadhaar, który umożliwia dotarcie poprzez smartfony do ponad miliarda osób, co ma szczególne znaczenie na obszarach wiejskich. Dzięki temu ponad 50 proc. Hindusów ma możliwość skorzystania ze świadczeń pomocowych.

Beneficjentami cyfrowych transferów jest też znaczna część obywateli Kenii, Tajlandii czy Egiptu. Togo, państwo w zachodniej Afryce, w czasie pandemii w zaledwie dwa tygodnie było w stanie uruchomić transfery pieniężne dla pół miliona najbardziej potrzebujących, szczególnie kobiet. Podobna pomoc trafiła do biednych i zatrudnionych w nieformalnej gospodarce w Maroku. W Afryce subsaharyjskiej od wybuchu pandemii aż 80 proc. środków pomocowych było dostępnych w postaci transferów pieniężnych. Wypłaty środków można dokonywać u mobilnych agentów, którzy funkcjonują w wielu krajach rozwijających się. Mieszkańcy pozbawieni smartfonów mieli zdecydowanie trudniej w ich otrzymaniu, chociażby ze względu na znaczną odległość od banku. Należy dodać, że 1,7 mld ludzi ciągle nie korzysta z żadnej oficjalnej instytucji finansowej.

Luka cyfrowa nie dotyczy tylko krajów rozwijających się czy zacofanych. Dotyka też zauważalną część obywateli świata rozwiniętego. Najwyraźniej widać to w USA. Według raportu Senackiej Komisji Handlu, Nauki i Transportu z grudnia 2019 roku ponad 98 proc. Amerykanów ma dostęp do szerokopasmowego, szybkiego internetu, ale nadal (dane na koniec 2017 roku) ponad 20 milionów w ogóle nie ma dostępu. Senatorowie zwracali też uwagę na różnice pomiędzy miastami, w których szybki internet ma 98,3 proc. mieszkańców, a wsią – tam dostęp do szerokopasmowego połączenia ma 73,2 proc. Jeszcze słabiej jest w rezerwatach – tylko 67,6 proc. tych terenów ma szybki internet. Ograniczony lub całkowity brak dostępu do sieci skutkuje brakiem możliwości korzystania z telemedycyny, zdalnej nauki czy prowadzenia efektywnego biznesu bądź gospodarstwa rolnego.

Także w Europie czy w Australii luka cyfrowa jest widoczna. Na Antypodach 2,5 miliona obywateli nie korzysta z internetu, 1,3 mln gospodarstw domowych nie jest do niego podłączonych. 12 proc. Australijczyków nie ma dostępu do szerokopasmowego internetu. W Europie w 2019 roku 85 proc. osób dorosłych korzystało z internetu, 71 proc. jego użytkowników dokonywało zakupów online, a 61 proc. korzystało z bankowości internetowej. Jednak 9,5 proc. obywateli UE nigdy nie korzystało z sieci.

W Europie w 2019 roku 85 proc. osób dorosłych korzystało z internetu, a 71 proc. użytkowników dokonywało zakupów online. Jednak aż 9,5 proc. obywateli UE nigdy nie korzystało z sieci.

Najwyższe wskaźniki korzystania z usług internetowych wg rankingu DESI mają Finlandia, Szwecja, Holandia, Dania i Wielka Brytania (blisko 90 proc.). Najniższe są we Włoszech, w Rumunii i Bułgarii (30-40 proc.). Istotny jest też dostęp do cyfrowych usług publicznych (e-government). Tu najlepiej wypada Estonia, Hiszpania, Dania, Finlandia i Łotwa, gdzie ponad 85 proc. internautów z niego korzysta. O wiele słabiej radzą sobie Rumunia, Chorwacja, Grecja, Słowacja i Węgry. Tam wskaźnik korzystania z cyfrowej administracji publicznej jest mniejszy niż 60 proc. (w Polsce wynosi 68 proc.), przy unijnej średniej 72,2 proc.

Na początku pandemii Capgemini przeprowadziło badania populacji offline (18-70 lat) w kilkunastu krajach świata. Okazuje się, że w największym zakresie z internetu nie korzystają osoby w wieku 18-36 lat. Ponad połowa z nich musiała zrezygnować z tego medium – wielu po zakończeniu nauki, szczególnie mieszkających na obszarach wiejskich (47 proc.). Nawet w państwach UE widać dużą różnicę w użytkowaniu internetu w miastach (88 proc.) i na wsi (62 proc.). Przyczyny wynikają ze statusu materialnego (dla ponad 50 proc. internet lub urządzenie do korzystania z niego są zbyt drogie) lub dostępności do szerokopasmowego połączenia. Przedstawiciele pozostałych grup wiekowych oraz ludzie z ułomnościami deklarowali, że obsługa internetu jest zbyt skomplikowana lub twierdzili, że korzystanie z niego jest poza ich zainteresowaniami – szczególnie dotyczyło to osób 60+ (57 proc. osób w tym przedziale wiekowym). Prawie dwie trzecie nigdy nie korzystały z internetu ani nie mają zamiaru się nim posługiwać.

Duża część wykluczonych cyfrowo osób zdaje sobie sprawę z utraconych możliwości i szans życiowych. Uważają, że dostęp do internetu polepszyłby im kontakty z przyjaciółmi i rodziną (46 proc.), ułatwiłby życie (45 proc.), otworzyłby możliwości edukacji i zdobycia lepszej pracy (44 proc.). Inne podawane zalety to tańsze kupowanie i lepsze wywiązywanie się ze zobowiązań finansowych (42 proc.) oraz łatwiejszy i szybszy dostęp do świadczeń społecznych (42 proc.). Aż 40 proc. wykluczonych cyfrowo twierdzi, że dzięki internetowi ich dzieci dostałyby większe szanse życiowe. Warto podkreślić, że zaledwie 19 proc. respondentów definiowanych jako biedni otrzymało jakiekolwiek świadczenie społeczne w ciągu roku poprzedzającego badanie.

W okresie pandemii sytuacja mogła być jeszcze gorsza, bo digitalizacja wielu sfer życia społecznego i ekonomicznego stała się czynnikiem dyskryminującym. Z badań przeprowadzonych we Francji wynika, że dematerializacja usług publicznych wpływa negatywnie na liczbę aplikacji o prawo jazdy i pracę. Z kolei brytyjska Good Things Foundation podaje, że aktywni użytkownicy internetu oszczędzają rocznie 744 funty dzięki kupowaniu taniej i korzystaniu z różnych promocji. Amerykański think tank Phoenix Center ujawnił badania, wg których użytkownicy internetu w wieku 55 plus o 20 proc. rzadziej niż ich rówieśnicy offline podatni są na choroby psychiczne i depresje.

Wiele rządów, miast i organizacji od kilku lat podejmuje inicjatywy przeciwdziałające cyfrowemu wykluczeniu. W Niemczech do tej pory powstało prawie 1500 inicjatyw służących podniesieniu poziomu umiejętności cyfrowych, głównie wśród ludzi starszych. Od 2013 roku cel ten realizuje program Starsi Eksperci Cyfrowi. W połowie czerwca obchodzono Cyfrowy Dzień 2020. Działania mają przygotować społeczeństwo do pełnej digitalizacji usług publicznych w 2022 roku. Rząd francuski realizuje program włączenia cyfrowego dla 6,7 mln osób, które do tej pory nie używały internetu, podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie realizuje się plany podłączenia 15 mln gospodarstw domowych do 2033 roku do szerokopasmowego internetu.

Rozwój umiejętności cyfrowych, także wśród osób niepełnosprawnych, wspierają firmy technologiczne jak Google czy Microsoft oraz banki, które, jak Barclays, promują nagrodami nauczanie korzystania z internetu wśród znajomych i sąsiadów. Miasto Medellin, znane przed laty jako stolica kolumbijskiego kartelu narkotykowego, od kilku lat prowadzi program upowszechnienia cyfrowych usług medycznych i edukacyjnych wśród wykluczonych społeczności, oferując darmowy dostęp do internetu w bibliotekach. Z kolei burmistrz Bogoty ogłosił niedawno plan bezpłatnego udostępnienia sieci 100 tys. biedniejszych rodzin z dziećmi do roku 2024.

W czasie pandemii podjęto też wiele doraźnych akcji przeciwdziałających wykluczeniu cyfrowemu. Władze centralne i lokalne fundowały bezpłatne tablety (USA, Peru, Australia, Recife w Brazylii), zwalniały od opłat za internet albo za korzystanie ze stron medycznych i edukacyjnych (np. w USA, RPA, Peru).

Przyśpieszająca, również wskutek pandemii, digitalizacja czyni dostęp do internetu jednym z dóbr podstawowych i niedługo może zostać zaliczona do istotnych praw człowieka. UNESCO i ITU (Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna będąca agendą ONZ) powołały do życia Komisję Zrównoważonego Rozwoju Szerokopasmowego Internetu, której celem jest podłączenie do sieci 75 proc. globalnej populacji do roku 2025. Bez szerokich i systematycznych działań dostęp do internetu i umiejętności cyfrowe staną się jeszcze jednym z kluczowych czynników polaryzacji na świecie.

Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki; specjalizuje się w rynkach finansowych, opisuje zmiany na rynku fintechów i startupów.