Minister był pytany na konferencji prasowej o kwestię kwarantanny i przeprowadzania testów.

"Wiemy, że wirus pojawia się pomiędzy szóstym a dziesiątym dniem. Jeśli więc przetestujemy kogoś w 12. dniu, czy dostanie SMS w 12. dniu, a będzie miał wynik w 13. dniu, to oznacza z ogromnym prawdopodobieństwem, prawie 100 procentowym, że jeżeli ma ujemny wynik, to na pewno jest zdrowy i może wyjść. Jeśli byśmy to zrobili 7. dnia, tak jak dla tych zawodów priorytetowych, na przykład medyków, wtedy mogłoby w niewielkim odsetku, ale jednak, zachorowanie nastąpić później, na przykład 10 dnia" - powiedział Szumowski.

Jak zaznaczył, przy tak dużej liczbie osób w kwarantannie, niezbędna jest pewność, że osoby z ujemnym wynikiem na pewno są zdrowe.

Ministra spytano też, czy duża liczba turystów czy też skupisk osób bez maseczek, którą można było ostatnio zaobserwować, może wpłynąć na zatrzymanie poluzowania obostrzeń.

Reklama

"Na decyzję o poluzowaniu obostrzeń wpływają dane twarde, mierzalne, nie oceny subiektywne, bo nie ma danych statystycznych, ile osób na przykład źle nosi maskę lub zdejmuję ją wieczorem czy rano" - odpowiedział szef resortu zdrowia. Zaznaczył, że te dane ilość zachorować, ich procentowy wzrost czy liczba wolnych łóżek i respiratorów w szpitalach.

"Ale oczywiście, jeśli nie będziemy tych maseczek nosili, to przy trzydziestu kilku milionach ludzi to może mieć wpływ na zwiększoną zachorowalność, na zwiększoną zapadalność i wskaźniki pójdą w górę. Więc tu jest ogromny apel; nośmy te maseczki, by kto inny przez nas nie został zarażony, na pewno daje to większy stopień bezpieczeństwa niż gdybyśmy ich po prostu nie nosili" - powiedział Szumowski. Zaznaczył, że z badań - m.in. tych przeprowadzonych na górnikach - wynika, że część obywateli przechodzi chorobę w sposób skąpoobjawowy. (PAP)

autorka: Wiktoria Nicałek