Trzecie co do wielkości miasto Kanady przyjmuje na podstawie prognoz naukowców, że w 2050 r. liczba gorących dni w roku będzie większa średnio o 43 od historycznej średniej. Już cztery lata temu liczba dni o temperaturze wyższej niż 25 st. C była większa przeciętnie o 18. „W miarę jak letnie dni stają się coraz gorętsze i przekształcają się w fale upałów, wysokie temperatury mogą mieć efekty rozleglejsze niż tylko poczucie dyskomfortu. Więcej gorących dni może pogorszyć stan zdrowia tych, którzy gorzej reagują na upały” - podkreśla miasto na swojej stronie internetowej, opisując miejską strategię związaną ze zmianami klimatu.

Stąd pomysł współpracy z Collaborative for Advanced Landscape Program (Pracownią Planowania Krajobrazu) na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej (UBC), celem jest opracowanie mapy cieplnej miasta. Odwołano się do wolontariuszy i około 60 osób – rowerzystów i użytkowników samochodów elektrycznych - przejedzie jeszcze w sierpniu, trzy razy, o różnych porach, wyznaczone trasy, zbierając dane o temperaturach za pomocą czujników, w które wyposażono ich pojazdy. Wybór nie był przypadkowy, chodziło o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. W kolejnych latach planowane jest aktualizowanie mapy cieplnej Vancouver.

Miasto chce wykorzystać mapy cieplne do uzupełniania planów m.in. sadzenia drzew. Ok. 18. proc. powierzchni Vancouver jest pokryte tzw. „miejskim lasem”. Celem jest zwiększenie terenów, na których rosną drzewa, o ponad jedną piątą. Jak podaje miasto na swojej stronie internetowej, od 2010 r. miejski las - rozumiany jako drzewa zarówno na terenach miejskich jak i w przydomowych ogródkach - powiększono o ok. 126 tys. nowych drzew. Vancouver podkreśla, że chodzi o czystsze powietrze, mniejsze kłopoty z deszczówką i zdrowie mieszkańców.

„Drzewa są najlepszą klimatyzacją” - powiedział cytowany w komunikacie UBC Stephen Sheppard, szef Pracowni Planowania Krajobrazu. Komunikat zwraca uwagę, że brak działań w Vancouver oznacza, że za 30 lat klimat w mieście będzie przypominał bardziej południową Kalifornię. Tymczasem drzewa ocieniają ulice i domy, ograniczając zapotrzebowanie na klimatyzację i jej koszty. „Za sprawą Covid-19 ludzie zaczęli lepiej rozumieć, że dotyczą ich wielkie wydarzenia, które dzieją się gdzieś daleko, poza ich kontrolą. Zauważyliśmy, jak bardzo zależymy od tego, co robią inni ludzie” - podkreślił Sheppard. Jego zdaniem obecny kryzys może stać się impulsem do działania na rzecz powstrzymania zmian klimatu.

Reklama

Sheppard wskazał przy tym, że nie tylko miasta jako administracja mogą tworzyć plany na rzecz klimatu, wiele działań jest dostępnych dla obywateli, takich jak przekształcanie trawników w ogrody zatrzymujące część deszczówki.

Wiosną br. Canadian Society of Landscape Architects (kanadyjskie stowarzyszenie architektów pejzażu) powołało grupę roboczą, zajmującą się właśnie drzewami w miastach. Celem jest zarówno stworzenie przewodnika z zaleceniami, jakie sadzić drzewa, jak i przygotowanie projektu miejskiego rozporządzenia w sprawie drzew, do wykorzystania przez wszystkie miasta.

Premier Justin Trudeau zapowiadał podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej, że liberalny rząd wyasygnuje 3 mld CAD w ciągu 10 lat na „zielone” projekty, w tym na posadzenie dodatkowo 2 mld drzew w Kanadzie. Program sadzenia drzew, według rządowych informacji z grudnia ub.r., tuż przed pandemią, miał rozpocząć się w 2020 r.

Według ubiegłorocznego raportu Smart Prosperity Institute, który jest think tankiem przy Uniwersytecie Ottawy, posadzenie 2 mld drzew oznacza zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o ok. 2-4 mln ton rocznie do 2030 r. Korzystny efekt będzie się zwiększał w miarę wzrostu drzew, a koszty ich sadzenia zostaną zredukowane o mniejsze per saldo emisje gazów cieplarnianych.