Z Andrzejem Küblerem rozmawiała Klara Klinger
Padły oskarżenia, że Polak, który został odłączony od aparatury w Wielkiej Brytanii, mógł żyć. To prawda?
To zależy, jak to rozumieć.
Nie żył, kiedy odłączano go od aparatury?
Reklama
Myślę, że żył…
Część rodziny chciała przewiezienia do Polski. Czy tu byłaby podjęta inna decyzja?
Z przekazu medialnego wynikało, że doszło do zatrzymania akcji serca i przez 45 min nie było dopływu tlenu do mózgu. Z medycznego punktu widzenia wygląda to tak: po zatrzymaniu akcji serca, jeśli nie dojdzie do szybkiej akcji reanimacyjnej, krew nie płynie do mózgu. Zostaje on uszkodzony nieodwracalnie już po około 5–7 min. Nie widziałem pacjenta, więc nie wiem, czy serce całkowicie nie działało i jak prowadzona była akcja reanimacyjna. Ale niedotlenienie mózgu po zatrzymaniu krążenia jest dość częstym powikłaniem prowadzącym do nieodwracalnego uszkodzenia kory mózgowej, czyli permanentnej utraty świadomości. Może to prowadzić do różnego stopnia uszkodzenia organów. Jest to jednak hipoteza.
W takim momencie rezygnuje się z terapii?
To znów zależy od stopnia uszkodzenia – nie tylko mózgu. Mózg może być tak uszkodzony, że przestaje działać. To oznacza jego śmierć. Jeżeli zostanie to potwierdzone na podstawie badań, to – na mocy polskiego prawa (reguluje to obwieszczenie ministra zdrowia z 4 grudnia 2019 r. w sprawie sposobu i kryteriów stwierdzenia trwałego nieodwracalnego ustania czynności mózgu – red.) – rezygnujemy z terapii. Można wówczas odłączyć aparaturę podtrzymującą życie.
A kiedy jest stuprocentowa pewność?
Aby rozpoznać śmierć mózgu, trzeba stwierdzić, że jego funkcje ustały w swojej zasadniczej formie. Oznacza to, że nie działa pień mózgu – część niezbędna do zapewnienia świadomości. Pacjenta poddaje się odpowiednim badaniom i sprawdza, czy pień mózgu nie funkcjonuje. Jednym z badań, którym można tego dowieść, jest tzw. próba bezdechu. Można badać również przepływ krwi przez mózg metodami radiologicznymi.
W jaki sposób się sprawdza przepływ krwi przez mózg?
Są różne metody. Klasyczną jest angiografia. Polega ona na wprowadzeniu kontrastu do tętnic mózgowych. Jeżeli kontrast jest uwidoczniony w mózgu, to znaczy, że krążenie jest zachowane. Jeżeli się nie pokazuje i widać ciemny obszar, to stwierdza się brak krążenia.
I wtedy odłącza się aparaturę podtrzymującą życie?
Są tylko dwie okoliczności, w których można sztucznie podtrzymywać funkcje życiowe przy objawach śmierci mózgu. Pierwszą jest pobieranie organów do przeszczepu. Drugą, jeżeli pacjentką jest kobieta w ciąży i istnieje szansa utrzymania płodu przy życiu. Nieczęsto jednak dochodzi do tak poważnych uszkodzeń mózgu, aby spełniały kryteria jego śmierci.
Powiedział pan, że w przypadku tego Polaka mogło do niej nie dojść.
Jeszcze raz zaznaczę, że nie widziałem ani jego, ani jego dokumentacji. Ale myślę, że w przypadku pacjenta, o którym mowa, śmierć mózgu nie nastąpiła. Oddychał, co wyklucza takie rozpoznanie.
Andrzej Kübler prof. dr hab. nauk medycznych, emerytowany kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, koordynator Centrum Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu
Współpraca: Wiktoria Kuczmierczyk

Cały wywiad z przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.