Związkowcy z niecierpliwością czekają na potwierdzenie informacji o powrocie produkcji Fiata Pandy do Polski. Jeśli zapowiedzi szefa FCA się nie ziszczą, zakład w Tychach czeka regres. A radość z decyzji, która jeszcze nie została podjęta może być przedwczesna.
ikona lupy />
Lista 10 największych zagranicznych odbiorców pojazdów koncernu FCA pochodzących z tyskiej fabryki.jpg / Forsal.pl

- Oficjalnie nic jeszcze nie wiemy, ale z niecierpliwością czekamy na potwierdzenie krążących w mediach informacji o powrocie do Polski produkcji fiata Panda – mówi w rozmowie z Forsal.pl Franciszek Gierot, szef Sierpnia 80’ w zakładach FCA.

Medialnych doniesień nie potwierdza póki co sam koncern.

- Oficjalne decyzje w tej sprawie nie zostały nam jeszcze przekazane – podkreśla Beata Dziekanowska z biura prasowego FCA Polska.

Reklama

Co prawda, Sergio Marchionne szef Fiat Chrysler Automobiles, podczas targów motoryzacyjnych w Genewie wspomniał, że nie wyklucza przeniesienia produkcji fiata Pandy z włoskiego zakładu Pomigliano do innego kraju, nie powiedział na 100 proc., że będzie to właśnie Polska.

Gdyby słowa Marchionne znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, Pandy do tyskiego zakładu trafiłaby w 2019-20 roku. Warto jednak pamiętać, że szef FCA obiecywał już trzy lata temu, że tyski zakład może liczyć na nowe modele. Tak się jednak nie stało.

>>> Czytaj też: Ogromna inwestycja Fiata w Polsce. Morawiecki: "Powstaje wielki klaster motoryzacyjny, możemy wyprzedzić Czechy"

Zbyt wcześnie na radość

Choć zasiadająca w radzie nadzorczej FCA Henryka Bochniarz, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zasugerowała, że fiat Panda trafi do tyskiej fabryki, to eksperci z rynku motoryzacyjnego są ostrożni w wyrażaniu radości z tego powodu.

- Myślę, że jest zbyt wcześnie aby cieszyć się z decyzji, które jeszcze oficjalnie nie zapadły – zaznacza Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji (PIM).

W jego ocenie, jak pokazuje doświadczenie, mieliśmy już przypadki, kiedy głośno odtrąbiono sukces z przyciągnięciem inwestycji motoryzacyjnej do naszego kraju, a następnie trzeba było się z tego wycofywać rakiem.

Jednym z takich przykładów może być fabryka Jaguara, którą koncern TATA Motors miał postawić w naszym kraju. Choć decyzja o wyborze lokalizacji była niemal pewna, z czego cieszyły się ówczesne władze, ostatecznie okazało się, że władze koncernu wybrały nie Polskę a Słowację. Warto też wspomnieć, że zanim w ubiegłym roku udało się nam przyciągnąć niemiecki koncern Daimler, pierwsza próba z przełomu 2008 i 2009 r., zakończyła się fiaskiem. Wówczas także byliśmy murowanym faworytem a politycy i media obwieszczały rychły sukces. Niemiecki koncern mimo bardzo korzystnych warunków oferowanych przez nasz kraj, zamiast postawić fabrykę w Polsce, wolał to robić na Węgrzech.

- Bardzo bym chciał, żeby nasze fabryki się rozwijały i powstawały nowe, ale z wyrażaniem radości z powrotu Pandy do Tychów zaczekałbym na oficjalne decyzje – dodaje prezes PIM.

Nowy model na wagę złota

- Nie chcemy sobie nawet wyobrażać jaka przyszłość czeka nasz zakład jeśli nie dostaniemy nowego modelu – mówi nam Mirosław Grzybek wiceprzewodniczący NSZZ Pracowników Fiat Auto Poland. Jak podkreśla, kierunek przeniesienia do tyskich zakładów produkcji Fiata Pandy jest jak najbardziej słuszny, chociażby ze względu na niższe koszty pracy w polskim zakładzie w porównaniu do włoskiego.

Ponadto, związkowcy jednym głosem twierdzą, że polski zakład FCA jest przystosowany do produkcji samochodów klasy A (małych), a kadra pracownicza jest do tego znakomicie przygotowana i posiada wieloletnie doświadczenie.

Strona społeczna jest jednak zaniepokojona przyszłością tyskiej fabryki. Jak mówi wiceszef Solidarności, żeby zakład mógł się rozwiać, co kilka lat do produkcji musi trafić nowy model. - Tu chodzi o przyszłość ponad 3 tys. osób zatrudnionych w zakładzie. O czarnym scenariuszu nie chcemy nawet myśleć, ale obawiamy się, że nasz zakład bez nowości zacznie się zwijać – zaznacza Grzybek.

Wtóruje mu przewodniczący Sierpnia 80’. - Jeden nowy model sytuacji nie uratuje, już teraz popadamy w stagnację, do rozwoju potrzebujemy więc dwóch nowych modeli, choć pewnie nie od razu to się ziści – podkreśla Gierot.

Zdolności większe niż produkcja

Od 10 lat tyska fabryka produkuje model Fiata 500, który wciąż cieszy się powodzeniem. Tylko w ubiegłym roku z taśmy w naszym zakładzie zjechało 175 886 sztuk tego samochodu. Najwięcej 500-tek sprzedaje się na rynku włoskim. Jednak związki zawodowe obawiają się, że popularność tego auta może kiedyś zmaleć. A to w oczywisty sposób przełoży się na zmniejszenie produkcji. Oprócz fiata 500 w Tychach powstaje jeszcze jego usportowiona wersja czyli Abarth 500, której w 2016 r., wypuszczono na rynek 17 847 sztuk.

- Jest to model przeznaczony raczej dla bogatej klienteli i nie możemy traktować go jako koła zamachowego naszego zakładu – twierdzi szef Sierpnia 80’.

Związki zawodowe obawiają się, że jeśli zarząd FCA podejmie decyzję o wstrzymaniu produkcji trzeciego robionego w Tychach samochodu, zakład będzie miał poważny problem. Chodzi o Lancie Ypsilon, której w minionym roku zjechało z taśmy 67 417 sztuk. Większość zostaje wysportowana także do Włoch.

Beata Dziekanowska z biura prasowego FCA Polska, twierdzi jednak, że żadne decyzje w sprawie wstrzymania produkcji Lancii nie zapadły.

Mimo tego, związki zawodowe przytaczają argumenty, z którymi trudno polemizować. Jak podkreślają, roczne mocne produkcyjne sięgają ponad 600 tys. aut (rekord padł w 2009 r., kiedy z Tychów wyjechało aż 606 tys., nowych samochodów), podczas gdy w ubiegłym roku w Tychach powstało niecałe 274 tys. nowych aut. Warto też zaznaczyć, że aż 99 proc. pojazdów robionych w Polsce trafia na eksport.

>>> Czytaj też: Jaka przyszłość czeka fabryki Opla w Polsce? Resort rozwoju rozmawia z Grupą PSA