Niemiecki gigant motoryzacyjny w tym roku zwiększył swoją wartość rynkową o prawie 45 mld euro, zaś jego akcje są najdroższe od 2015 roku, gdy skandal związany z oprogramowaniem zaniżającym poziom emisji CO2 podtopił reputację firmy.

Akcje Volkswagena zyskały od stycznia 36 proc. – to znacznie lepszy wynik niż w przypadku akcji Tesli, które w tym czasie lekko straciły na wartości, po wcześniejszym wzroście o 700 proc. w 2020 roku.

Co prawda kapitalizacja rynkowa VW na poziomie 125 mld euro to zaledwie jedna piąta wartości kapitalizacji Tesli, a inwestorzy niemieckiej grupy wciąż nie przypisują pełnej wartości markom premium generującym zyski, takim jak Porsche. Niemniej Volkswagen nagle nabrał wiatru w żagle. Co się zatem zmieniło?

Co działa na korzyść Volkswagena?

Reklama

Pomogły informacje, że wartościowa franczyza Porsche może mieć osobne notowania na giełdzie, choć zarząd Volkswagena sprawiał wrażenie, że nie jest to szczególnie pilny cel. Pewną rolę odegrała również pewna rotacja na giełdach – inwestorzy przesunęli swoje zainteresowanie z mniej dochodowych spółek wzrostowym w kierunku tych, które mogą skorzystać na postpandemicznym ożywieniu gospodarczym. Analitycy spodziewają się, że Volkswagen może wygenerować w tym roku 16 mld euro zysku operacyjnego.

Inną ważną zmianą, o czym pisał mój redakcyjny kolega Christoph Rauwald, jest to, że VW stał się znacznie bardziej biegły w podkreślaniu swoich dużych ambicji jeśli chodzi o strategię rozwoju aut elektrycznych. Herbert Diess przejął autopromocyjną rutynę od Elona Muska i wykorzystał ją przeciw twórcy Tesli.

Dzięki nowym modelom aut na prąd, takim jak VW ID.3, Audi e-tron czy Porsche Taycan, plan Volkswagena dotyczący rozwoju samochodów na prąd stał się o wiele bardziej wiarygodny. Grupa VW już dziś jest największym sprzedawcą aut na baterie w Europie, zaś w skali globu będzie w stanie dorównać Tesli w ciągu kilku lat.

Do 2030 roku połowa sprzedanych przez Grupę VW aut ma być zasilana na prąd. Aby zrealizować ten cel, Volkswagen przedstawił plan budowy sześciu fabryk baterii w Europie we współpracy z partnerami zewnętrznymi. Inwestycja Volkswagena w będącą na wczesnym etapie produkcji baterii firmę QuantumScape Corp. również się opłaciła, przynajmniej na papierze. VW zanotował 1,4 mld euro zysków na tej inwestycji w 2020 roku.

Niemiecki gigant wciąż pozostaje w tyle za Teslą w takich obszarach, jak bieżąca aktualizacja oprogramowania w autach czy technologia pojazdów autonomicznych, ale VW ma wiarygodny plan, jak nadgonić te zaległości. Firma chce rozwinąć swoje własne oprogramowanie, a nie polegać na Google czy innych podmiotach z Doliny Krzemowej, co będzie kosztowało miliardy euro. Jeśli ostatecznie Volkswagen będzie wyceniany bardziej jak firma technologiczna niż motoryzacyjna, to będzie to oznaczało, że zainwestowane pieniądze zostały spożytkowane we właściwy sposób.

Dla wszystkich tych, którzy obawiają się, że Europa straci swoją przemysłową przewagę wobec USA czy Chin, to bardzo zachęcająca wiadomość. Niewiele firm bowiem mogłoby pozwolić sobie na podjęcie takiego wyzwania, ale Volkswagen dysponuje 27 mld euro płynności, zaś analitycy spodziewają się, że firma wciąż będzie generowała znaczne ilości gotówki.

W przeszłości wydawało się, że na dużych wydatkach firmy w większej mierze skorzystali inżynierowie niż inwestorzy. Przedsiębiorstwo zatrudnia bowiem 670 tys. pracowników. Z czasem taka liczba może stać się problemem biorąc pod uwagę fakt, że produkcja aut elektrycznych wymaga mniejsze liczby pracowników niż wytwarzanie aut z silnikami spalinowymi.

Sam rozmiar firmy może stać się zaletą. CEO Volkswagena wskazuje: im więcej samochodów będzie zawierać własny sprzęt i oprogramowanie, tym łatwiej będzie zamortyzować te inwestycje. Herbert Diess obiecał w rozmowie z analitykami zmniejszenie kosztów o 5 proc. do 2023 roku.

To inwestorzy indywidualni byli tymi, którzy w ostatnim czasie wyznaczali kierunek działań na giełdzie – i to oni mogli stać za gwałtownym wzrostem cen akcji Volkswagena we wtorek. Ludzie ci reagują na różne bodźce.

Technokaiser kontra "Technokról Tesli"

W tym tygodniu firma zorganizowała wydarzenie o nazwie „Power Day” aby zaprezentować swoją działalność jeśli chodzi o baterie. Wydarzenie to było bezwstydną kopią wydarzeń tego rodzaju organizowanych przez Teslę. Przedstawiciele Volkswagena w czasie „Power Day” mówili o budowie sieci „gigafabryk”, wykorzystując chwytliwą terminologię Elona Muska związaną z zakładami wytwarzającymi baterie. Choć Herbert Diess jest w mniejszym stopniu oswojony z kulturą memów i kryptowalutami niż jego rywal Elon Musk, to Diess wykorzystuje media społecznościowe, aby przekazać światu wiadomość, że Volkswagen powinien być wyceniany jak firma technologiczna.

Jedyną rzeczą, której Diess jeszcze nie zrobił, jest nadanie sobie zabawnego tytułu na wzór Elona Muska i „Technokróla Tesli”. Ale jeśli Herbert Diess dalej będzie postępował tak jak obecnie, to przyznanie mu tytułu „Technokaisera” to kwestia czasu.