Hura! Będą dopłaty do elektryków! Państwo dorzuci maksymalnie 37,5 tys. zł każdemu, kto kupi wóz na prąd. Przyznacie, że kwota robi wrażenie. Warunek jest w zasadzie tylko jeden: fura nie może być droższa niż 125 tys. zł.
Ponieważ zależy mi na tym, byście czasami mogli uzyskać w tym miejscu jakieś praktyczne informacje o samochodach (a nie tylko o tym, jakiego wina się napić i co zjeść na przystawkę przed kolacją), zapraszam na przegląd elektryków, które dzięki rządowej dopłacie kupicie znacznie taniej.
Renault twizy – z uwzględnieniem dopłaty kosztowało będzie zaledwie 37,2 tys. zł. Problem w tym, że to nie samochód. W gruncie rzeczy to dwa skutery połączone ze sobą taśmą klejącą. W seryjnym wyposażeniu nie ma nawet drzwi. Dokupić je można za 1,5 tys. zł, ale spokojnie – 450 zeta dorzuci do nich rząd. Choć nie będą miały szyb. Te kosztują dodatkowo 1,7 tys. zł. Naprawdę. A ogrzewania czy klimatyzacji nie kupicie za żadne pieniądze. Zatem w praktyce w naszej szerokości geograficznej Twizy od października do marca jest lodówką, a od maja do sierpnia piekarnikiem na kołach. Wniosek: za niecałe 40 tys. dostajecie wóz, którym – przy odrobinie szczęścia – będziecie mogli jeździć w kwietniu i we wrześniu. Pod warunkiem że akurat nie będzie padało.
Smart EQ – wersja dwudrzwiowa (fortwo) po dopłacie kosztowała będzie 66,2 tys. zł, a czterodrzwiowa (forfour) – 67,2 tys. zł. Obie mają drzwi, szyby, a nawet ogrzewanie w standardzie, a druga mieści aż cztery osoby. Fantastycznie! To może rodzinna wycieczka za Warszawę elektrykiem? Ale najwyżej do Wólki Kosowskiej, bo realny zasięg to 130 km.
Reklama

Więcej przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP