Nie ma obecnie sprawdzania, czy dzisiejsi lokatorzy komunalni spełniają kryterium dochodowe - powiedział w czwartek przed komisją warszawski adwokat Robert Nowaczyk pytany przez komisję weryfikacyjną o "negatywne skutki społeczne" w związku z podwyżkami czynszów.

W czwartek Nowaczyk składa przed komisją weryfikacyjną zeznania jako świadek w tzw. postępowaniu ogólnym. Świadek złożył na początku oświadczenie, że chce, by podawać jego nazwisko i nie ukrywać wizerunku. W październiku ub.r. do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dziewięciu osobom w związku z tzw. dziką reprywatyzacją nieruchomości w Warszawie, w tym działki przy Pałacu Kultury i Nauki o przedwojennym adresie Chmielna 70. Wśród oskarżonych znalazł się Nowaczyk.

Nowaczyk, który był pełnomocnikiem w sprawach reprywatyzacyjnych, był pytany przez członka komisji Łukasza Kondratko o to, czy "liczył się z negatywnymi skutkami społecznymi decyzji reprywatyzacyjnych, tzn. że później dochodziło na przykład do uciążliwych sytuacji dla lokatorów reprywatyzowanych budynków".

"W tych decyzjach zwrotowych w kamienicach, w których ja uczestniczyłem przeciętny czynsz to był między 1,5 a 2,5 zł w centrum Warszawy. Czyli lokatorzy komunalni, o których teraz mówimy, że są bardzo pokrzywdzeni za stumetrowe mieszkanie płacili średnio między 250 a 500 zł. I teraz jest bardzo trudna sytuacja, co to znaczą negatywne skutki" - odpowiedział Nowaczyk.

Jak kontynuował, jeśli właściciel "podnosi zgodnie z przepisami czynsz do 14,5 zł i nagle lokatorzy muszą płacić 1,4 tys. zł za stumetrowe mieszkanie w centrum Warszawy, to jeśli to są negatywne skutki - to tak, z takimi negatywnymi skutkami liczyłem się".

Reklama

"A czy świadek ma świadomość, dlaczego duża część tych lokatorów akurat mieszkała tam i płaciła takie czynsze. Czy świadek ma świadomość tego, że często wynikało to z sytuacji historycznej Warszawy i często tam ich rodziny odbudowywały te mieszkania od 1945 r., a państwo za łapówki, minuty nie mieszkając w tym mieszkaniu, chcieliście sobie podnosić czynsze. Czy dla świadka to jest takie moralne, można sobie z tego dowcipkować" - powiedział wtedy przewodniczący komisji Patryk Jaki.

Nowaczyk odpowiedział przewodniczącemu: "to co pan mówi to jest demagogia". "Proszę nie mówić o dowcipkowaniu, bo ci lokatorzy, którzy są teraz nie odbudowywali stolicy, bo trudno powiedzieć, że 50-latkowie, czy 60-latkowie odbudowywali stolicę" - zaznaczył. Dodał, że jeśli dziś w mieszkaniach komunalnych "mieszkają lokatorzy, którzy zarabiają 3-4 tys. zł, mieszkają sami w mieszkaniach stumetrowych, a ich rodziny, czy ich dzieci, mają piękne mieszkania w Warszawie, to co to ma wspólnego czy tam nie mieszkał, czy mieszkał".

"Nie ma dziś sprawdzania i komisja nie sprawdza, czy dzisiejsi lokatorzy komunalni, którzy tutaj bardzo walczą, spełniają kryterium dochodowe. Jeśli nie spełniają tego kryterium dochodowego, to miasto miesiąc w miesiąc do nich dokłada po kilka tysięcy złotych. To nie jest żadne dowcipkowanie, to są fakty" - mówił świadek.