Sąd rejonowy w Warszawie w połowie stycznia uznał, że Śpiewak jest winny zniesławienia Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, adwokat i córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Chodzi o wypowiedzi aktywisty na temat roli Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej w reprywatyzacji kamienicy przy ul. Joteyki 13. Uzasadnienie tego nieprawomocnego wyroku nie było jawne.

"Właśnie dostałem apelację napisaną przez kancelarię taty pani Bogumiły. Uważa, że wyrok na który zostałem skazany jest za niski i żąda dla mnie większej grzywny i kary trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu. Tak wyglądają +obrońcy demokracji+ w Polsce" - napisał w środę na Twitterze Śpiewak.

Jak dodał, w kolejnym wpisie "elity prawnicze nie rozliczyły się z afery reprywatyzacyjnej, ale ścigają z całą mocą osoby, które tę aferę ujawniły".

W rozmowie z PAP Śpiewak wyjaśnił, że po styczniowym wyroku sądu to on najpierw złożył apelację wnosząc o uniewinnienie, a teraz apelację w imieniu Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej wystosowała kancelaria domagając się zapłaty 10 tys. zł (zamiast 5 tys. zł) grzywny i przeprosin w jednym z ogólnopolskich dzienników.

Reklama

Proces o zniesławienie Górnikowska-Ćwiąkalska wytoczyła Śpiewakowi w związku z konferencją prasową z 19 października 2017 roku przed kamienicą na Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Społecznik mówił wówczas, że Górnikowska-Ćwiąkalska, była kuratorem 118-letniej osoby i przejęła dzięki temu pół kamienicy przy Joteyki 13. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.

Zgodnie ze styczniowym wyrokiem sądu Śpiewak miał zapłacić 5 tysięcy złotych grzywny i 10 tysięcy nawiązki na rzecz Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. Śpiewak zapowiedział wówczas, że grzywny nie zapłaci, nawet jeśli przegra apelację. "Mogę iść do więzienia. Pani mecenas była kuratorem 118-latka i przejęła w ten sposób we władanie pół kamienicy na Ochocie. Kamienicy, w której pół życia mieszkali moi dziadkowie" - mówił Śpiewak po wyjściu z sali rozpraw. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa