Prezes NBP zwrócił uwagę, że oczywistym jest to, że polityka pieniężna prowadzona przez NBP, jak i każdy bank centralny, oddziałuje na procesy cenowe w całej gospodarce także na rynku nieruchomości.

"Głównym celem tej polityki jest stabilność cen rozumiana jako inflacja cen konsumenta zgodna ze średniookresowym celem banku centralnego. Przecież tym celem nie jest zerowa inflacja. We wszystkich rozwiniętych krajach to jest ok. 2 proc." - podkreślił.

Glapiński dodał, że jeśli spełniony jest ten pierwszy warunek, to zadaniem NBP jest wspieranie polityki gospodarczej rządu. "Jak stabilność jest zapewniona, to mamy wspierać wzrost gospodarczy i ograniczać bezrobocie" - wyliczał.

Szef NBP ocenił, że bank centralny z powiedzeniem wypełnił to zadanie, o czym świadczą ostatnie dane Eurostatu ws. bezrobocia. Z opublikowanych w czwartek danych Eurostatu, Polska w styczniu miała najniższe bezrobocie w UE, wyniosło ono 3,1 proc. Na drugim miejscu były Czechy z bezrobociem na poziomie 3,2 proc., a trzecia - Holandia z 3,6 proc. Najwyższe bezrobocie w styczniu było w Hiszpanii - 16 proc.

Reklama

Adam Gapiński dodał, że "polityka stopy procentowej" nie jest właściwym instrumentem, który powinien być używany do wypływania na sytuację na rynku nieruchomości. "Gdyby pojawiło się ryzyko makroekonomiczne związane ze wzrostem cen nieruchomości, to właściwą reakcją byłby zastosowanie instrumentów makroostrożnościowych, które należą do Komitetu Stabilności Finansowej" - podsumował.