Malmstroem wróciła z USA, gdzie prowadziła negocjacje m.in. z amerykańskim ministrem handlu Wilburem Rossem w sprawie zwolnienia Wspólnoty z dodatkowych ceł. Rozmowy dotyczyły też sposobów przeciwdziałania globalnej nadpodaży surowców.

Dodatkowe amerykańskie cła - 25 proc. na stal i 10 proc. na aluminium - wchodzą w życie w piątek. Wyłączenie jak dotąd zostały przyznane Kanadzie i Meksykowi, ale UE liczy, że obejmą również i ją.

W czwartek Malmstroem spotkała się w Parlamencie Europejskim w Brukseli z europosłami, by poinformować ich o postępach rozmów. "Mam nadzieję, że (Ross) zarekomenduje prezydentowi (Trumpowi) wyłączenie UE jako całości, a ten ogłosi ewentualne wykluczenia. Oczekujemy, że znajdziemy się na tej liście" - powiedziała komisarz na spotkaniu w komisji PE ds. handlu.

Komisarz przedstawiła też wyniki swych rozmów w USA ambasadorom krajów członkowskich UE. Temat ten pojawi się w czwartek na unijnym szczycie - oczekuje się, że jego pierwsze godziny upłyną właśnie na dyskusjach o handlu. Przywódcy mają dać mocny sygnał wsparcia dla działań Komisji Europejskiej, która w imieniu Unii prowadzi rozmowy z USA.

Reklama

Przywódcy państw UE mają też zaapelować w czwartek o przyspieszenie prowadzonych przez KE negocjacji na temat umów o wolnym handlu w reakcji na protekcjonistyczne działania władz USA. Komisja Europejska prowadzi takie rozmowy w imieniu UE z Japonią, Singapurem, Meksykiem oraz krajami organizacji Mercosur; w jej skład wchodzą: Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Wenezuela, obecnie zawieszona w prawach członka.

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który będzie przewodniczył szczytowi UE, jest również umiarkowanie optymistyczny. "Liderzy będą dyskutować o tym, jak odpowiedzieć na ogólne podejście prezydenta Trumpa do globalnego handlu, które może negatywnie wpłynąć na zatrudnienie na całym świecie. Jeśli USA na dobre staną się protekcjonistami, cały świat będzie miał problem" - powiedział Tusk na konferencji prasowej w przeddzień szczytu. Zastrzegł, że jest jeszcze czas na to, by w tej sprawie "działać rozsądnie".

Gdyby jednak rozmowy z USA zakończyły się porażką, Bruksela ma "plan B". To opublikowana w ubiegłym tygodniu przez KE lista amerykańskich produktów, które mogą być objęte cłami w reakcji na decyzję Waszyngtonu. Na liście znalazły się m.in. zboża, whisky, papierosy, klimatyzatory, kosmetyki, soki owocowe, ubrania, produkty gospodarstwa domowego, a nawet łodzie, a także wyroby stalowe.

Media wskazują, że źródłem amerykańsko-unijnych napięć stają się obecnie nie tylko kwestie handlowe. Chodzi o unijną propozycję przepisów, które mają na celu opodatkowanie przedsiębiorstw internetowych. Z szacunków KE wynika, że firmy cyfrowe płacą mniej niż połowę efektywnego podatku w porównaniu z tradycyjnymi przedsiębiorstwami. Nowy podatek unijny objąłby takie amerykańskie koncerny jak Facebook, Google czy Amazon.

Chociaż prace nad tym podatkiem są na początkowym etapie, unijni przywódcy mają poruszyć ten temat na czwartkowym szczycie. Bruksela ma nadzieję, że dzięki nowemu podatkowi zapewni państwom członkowskim dodatkowe miliardy euro. W związku z podziałami wśród krajów członkowskich przywódcy nie będą przyjmowali jednak w tej sprawie żadnych pisemnych wniosków.

8 marca prezydent Trump podpisał rozporządzenie nakładające cła na import stali w wysokości 25 proc., a na import aluminium - 10 proc. Powiedział, że w ten sposób władze radzą sobie z "atakiem na nasz kraj". Powołał się przy tym na przepis z 1962 roku, tj. z czasów zimnej wojny, który pozwala prezydentowi na ograniczenie importu i nałożenie nieograniczonych ceł, jeśli przemawiają za tym względy bezpieczeństwa narodowego.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)