Takie między innymi propozycje dotyczące szkolenia specjalizacyjnego zawarto w projekcie nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, który przygotował zespół powołany przez resort zdrowia. Zdaniem rezydentów zakończy to patologie związane z wykorzystywaniem ich do łatania dziur kadrowych. W projekcie często podkreślają, że specjalizacja służy zdobywaniu wiedzy. Dlatego lekarzowi w trakcie szkolenia trzeba przede wszystkim stworzyć warunki do nauki – pod nadzorem bardziej doświadczonych kolegów.

Bez rzucania na głęboką wodę

– Naszym priorytetem, jeśli chodzi o rozwiązania dotyczące dyżurów, jest to, żeby z jednej strony kadra medyczna, która się szkoli, była jak najlepiej przygotowana do ich pełnienia, z drugiej – żeby nie dochodziło do sytuacji, w których zmuszany jest do tego lekarz, który może nie czuć się na siłach, by samodzielnie dyżurować – mówi Michał Bulsa, członek zarządu Porozumienia Rezydentów OZZL, przewodniczący komisji ds. młodych lekarzy Naczelnej Rady Lekarskiej, który współpracował przy tworzeniu projektu.
Dzięki nowym rozwiązaniom w ciągu pierwszego roku specjalizacji rezydent miałby ustawowe prawo do sprzeciwu wobec narzucania mu samodzielnych dyżurów. Wówczas powinien je pełnić pod realnym nadzorem kierownika specjalizacji lub wyznaczonego przez niego specjalisty.
Reklama
– Często zdarza się obecnie, że ktoś przychodzi na specjalizację w poniedziałek i dowiaduje się, że ma samodzielny dyżur na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) w piątek. To jest mocno dyskusyjne pod względem bezpieczeństwa pacjentów. Rezydent jest w trakcie szkolenia, więc na dyżurze powinien mieć wsparcie lekarza specjalisty, z którym może się skonsultować, ustalić sposób postępowania – przekonuje Michał Bulsa.
Dlatego też w projekcie zaproponowano formalny podział na dyżury samodzielne i nadzorowane (towarzyszące). Jednocześnie zastrzeżono, że późniejsze rozpoczęcie samodzielnego dyżurowania nie może wiązać się z obowiązkiem pełnienia dyżurów w zwiększonym wymiarze w kolejnych okresach szkolenia.
Istotną zmianą jest też ograniczenie pracy w systemie zmianowym lub równoważnego czasu pracy. Młodzi lekarze bowiem, jak argumentują autorzy projektu, powinni zdobywać wiedzę i umiejętności, wykonując pracę także w godzinach największego natężenia zabiegów i procedur medycznych i pod faktycznym nadzorem kierownika specjalizacji. Postulują, by stosowanie pracy zmianowej lub w systemie równoważnym było dopuszczalne wyłącznie w razie ustalenia takiej możliwości w programie danej specjalizacji.
– Chcemy stworzyć relację mistrz – uczeń. Tymczasem w systemach zmianowych i równoważnych rezydent i kierownik specjalizacji mogą się w ogóle nie spotykać. Praca w trybie zmianowym i równoważnym byłaby dopuszczalna, ale musiałby być na takich dyżurach kierownik specjalizacji. W przeciwnym razie ta funkcja byłaby sztuczna, a tego bardzo byśmy nie chcieli – tłumaczy Michał Bulsa.
Rezydenci chcą także, by program specjalizacji wskazywał jednostki organizacyjne szpitala, w których szkolący się lekarze powinni pełnić dyżury wymagane programem. Ma to ograniczyć wysyłanie ich na oddziały niezwiązane z realizowaną specjalizacją. Przy czym jeśli lekarz wyrazi na to zgodę, mógłby dyżurować w każdej jednostce.

Wejście w kompetencje dyrektora

Choć zaproponowane zmiany rezydenci uzasadniają troską o bezpieczeństwo pacjentów i jakością kształcenia, ich pomysły nie podobają się szefom lecznic. – To próba narzucenia sposobu organizacji pracy szpitala. I to przez młodych lekarzy, niemających doświadczenia w zarządzaniu – ocenia Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali (PFSz). Jego zdaniem kardynalnym błędem było to, że do pracy w zespole przygotowującym projekt nie zaproszono pracodawców.
Przyznaje, że w niektórych placówkach zdarzały się patologie związane z obciążeniem rezydentów odpowiedzialnością przekraczającą ich możliwości. Z drugiej jednak strony podkreśla, że szkolenie specjalizacyjne nie może się odbywać w cieplarnianych warunkach, a wszystkie te zaproponowane obostrzenia odbiją się niekorzystnie na jakości kształcenia. – To jest taki okres kariery, kiedy umysł jest najbardziej chłonny, źle by było, gdyby w tym czasie lekarz ograniczał się do pracy na jednym oddziale. Badanie pacjentów, którzy zgłaszają się do szpitala w sytuacjach nagłych, np. na SOR, jest bardzo istotne dla edukacji – przekonuje prezes PFSz.
W jego opinii równoważny system pracy – w ramach dyżurów 12-godzinnych – jest dla młodych lekarzy optymalny, zapewnia czas na odpoczynek, na naukę. Wskazuje, że z powodzeniem funkcjonuje on w krajach anglosaskich, gdzie kształcenie specjalizacyjne jest na bardzo wysokim poziomie. Zwraca też uwagę, że np. w Stanach Zjednoczonych młodzi lekarze pełnią dyżury pod nadzorem starszych rezydentów, a możliwości konsultacji ze specjalistami stwarzają nowoczesne technologie.
Lekarze zaangażowani w przygotowanie projektu chcieliby, żeby został on przyjęty w całości, bez większych zmian. Już jednak mają sygnały ze strony resortu, że może to nie być możliwe. Na razie efekt ich prac jest analizowany w ministerstwie.