Według szacunków tej instytucji w maju 2019 r. pracodawcy odprowadzali składki za 2,15 mln cudzoziemców zatrudnionych w Hiszpanii. W porównaniu z tym samym miesiącem w 2018 r. przybyło blisko 69 tys. pracujących obcokrajowców, czyli jest ich o 3,3 proc. więcej.

Większość osób zatrudnionych w Hiszpanii, ale niemających jej obywatelstwa, pochodzi z państw Unii Europejskiej, a także z Maroka. Wśród różnych narodowości dominują: Rumuni, Marokańczycy, Włosi, Brytyjczycy, a także Wenezuelczycy i Kolumbijczycy.

Wspólnotą autonomiczną najbardziej otwartą na cudzoziemskich pracowników jest Katalonia. Zatrudnionych jest w niej około 25 proc. wszystkich przybyłych do pracy w Hiszpanii osób zza granicy.

Najmniej cudzoziemców pracuje w innych wspólnotach na północy kraju, a także na zachodzie. W Kantabrii zatrudnionych jest 12,3 tys. obcokrajowców, a w Estremadurze i Asturii odpowiednio: 13,6 tys. i 14,2 tys.

Reklama

Komentatorzy twierdzą, że rekordowej liczby pracowników zagranicznych w Hiszpanii nie można bagatelizować w sytuacji trwającego w tym kraju od kilku lat głębokiego kryzysu demograficznego.

Wskazują, że rosnąca liczba zagranicznych pracowników jest też potwierdzeniem wychodzenia Hiszpanii z kryzysu gospodarczego, zapoczątkowanego w 2008 r. Do 2014 r. z kraju tego wyjechało w następstwie kryzysu 25 proc. zagranicznych pracowników.

W środę Główny Urząd Statystyczny (INE) w Madrycie poinformował, że w 2018 r. w Hiszpanii urodziła się rekordowo niska liczba dzieci – niewiele ponad 369 tys. W tym samym roku zanotowano też jeden z najniższych współczynników dzietności – 1,25. Dla porównania, w 1974 r. na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypadało w Hiszpanii prawie troje dzieci.

Od 1941 r., kiedy w Hiszpanii prowadzone są statystyki dotyczące liczby urodzeń, nigdy nie przychodziło na świat tak mało dzieci. Zjawisko pogłębiło się w ostatniej dekadzie, kiedy liczba narodzin zmalała o 40,7 proc.

>>> Czytaj też: Ekonomistki, prawniczki i humanistki szturmują branżę IT. Pracę oferuje im CBA