Dziś największym bodźcem do wyjazdu jest stała praca. Już nie dziwi emigracja do Brazylii, okrzykniętej szóstą gospodarką świata (pod względem PKB). Okazuje się, że nie jest to jedyny kierunek wyjazdowy. Liczba wiz Portugalczyków do Angoli wzrosła w ciągu kilku lat niemal 200 razy!

Portugalczycy wolą dziś Luandę od Lizbony. Praca w stolicy Angoli w obcym, czasem niebezpiecznym środowisku daje lepsze perspektywy niż jej brak w Portugalii. Realne zarobki mogą być nawet wyższe niż w kraju. Zmiana pragnień dotyczących migracji zamorskich zmieniła też, na nieszczęście Portugalii, strukturę społeczną wyjeżdżających. W Indiach Brytyjskich połowę przybyłych stanowili Szkoci i Irlandczycy z biedniejszych regionów, którzy dorabiali się w Azji fortuny i doświadczenia (o ile nie umarli). Ich powrót do kraju wzbogacał kapitał społeczny na Wyspach.

Dziś z Portugalii wyjeżdżają młodzi i wykształceni, bardziej zdesperowani niż ambitni. I wcale nie jest powiedziane, że prędko wrócą. Jeśli w ogóle wrócą. Dla Angolczyków, jeszcze 40 lat temu walczących z portugalskimi osadnikami, taka sytuacja jest niezwykle korzystna. Jak niegdyś USA, ten kraj przeżywa oblężenie wykształconych ludzi, którzy mają nóż na gardle i muszą znaleźć jakieś popłatne zajęcie.

Ciekawe, czy sami Angolczycy niedługo zaczną burzyć się przeciwko „obcym”, którzy zabierają im miejsca pracy, czy też nie pasują im kulturowo, tak jak dzieje się to obecnie w Afryce z Chińczykami. Możemy powiedzieć: ot, ciekawostka. Czy na pewno to tylko ciekawostka dla kraju, z którego ponad milion (niektóre szacunki są wyższe) energicznych pracowników wyjechało na dobre? Mało tego, wyjeżdżają całe rodziny? Polacy nie emigrują jeszcze do Angoli, Mozambiku i na Wyspę św. Tomasza, ważne pytanie nie brzmi jednak „dokąd wyjeżdżają?”, tylko „skąd?”.

Reklama