Młodzi nauczyciele nie liczą na wiele: chcieliby pracować w szkole publicznej. Są zdeterminowani, połowa zdecydowałaby się przeprowadzić do innej miejscowości za pracą. Lepsze to, niż zmienić zawód.
Absolwenci studiów nauczycielskich wiedzą doskonale, że ich rynek pracy jest trudny i praca w zawodzie wcale nie jest łatwa do zdobycia. Z „Badania absolwentów i studentów ostatniego roku studiów pedagogicznych”, jakie dla DGP przeprowadził Instytut Badania Opinii Homo Homini, wyłania się obraz młodych ludzi, którzy na swoją przyszłość patrzą bardzo pragmatycznie. A więc choć mają swoje ambicje, to przekładają je na rzeczywistość. Najważniejsza dla nich jest po prostu możliwość pracy w wyuczonym zawodzie. Zaledwie co czwarty bierze pod uwagę możliwość przekwalifikowania się. – Nauczycielom trudno przyzwyczaić się do myśli, że będą pracować poza szkołą – przyznaje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Oświatowej.

Kochana Karta nauczyciela

Ciekawe jest to, że dla tej pożądanej pracy aż 51,8 proc. badanych jest skłonnych przeprowadzić się, co przy niskich zarobkach nie jest wcale łatwą decyzją. Jednak często to jedyne wyjście, by znaleźć pracę. Zdaniem Pleśniara czasem wystarczą dojazdy do pobliskiego miasta. Młodzi nauczyciele stawiają przede wszystkim na pracę w szkole publicznej – taka oferta dla trzech czwartych przebadanych jest najlepszym wyjściem. Prywatne placówki nie są za specjalnie pożądanym pracodawcą – wybrałby je zaledwie co dwunasty absolwent. I nic dziwnego, w takich placówkach nie chroni ich Karta nauczyciela, co oznacza, że łatwo mogą utracić pracę, mogą mieć też dłuższe godziny pracy. Ponadto zarobki nie są tam wcale wyższe od tych w placówkach publicznych. A i tak pedagodzy nie mają wygórowanych oczekiwań co do swoich pensji. Aż dla blisko dwóch trzecich satysfakcjonujące byłyby już zarobki między 1,5 a 3 tys. zł.

Pensja gwarantowana

Reklama
Dla porównania – wśród innych absolwentów: architektury, prawa czy studiów inżynierskich, których Homo Homini badał dla nas w poprzednich miesiącach – przeważały aspiracje zarobkowe od 5 tys. zł wzwyż. A tak duże zarobki wśród nauczycieli chciałoby mieć zaledwie trochę ponad 2 proc. osób. Ten pragmatyzm potwierdzają eksperci z rynku pracy.
– Aspiracje nauczycieli są więc adekwatne do możliwości rynkowych. Z naszych danych wynika, że stażysta może liczyć minimalnie na 2265 zł pensji miesięcznie, nauczyciel mianowany na 2647 zł, a dyplomowy na 3109 zł – wymienia Paweł Chorosz z Sedlak & Sedlak.
A trzeba pamiętać, że płaca nauczyciela nie ogranicza się jedynie do wynagrodzenia zasadniczego. Inne składowe wynagrodzenia to dodatki za wysługę lat, motywacyjny, funkcyjny i za warunki pracy. Bo wbrew częstym narzekaniom nie jest to najgorzej opłacany zawód w kraju.